Wyobraź sobie sobotni wieczór w Trójmieście. Sala pełna, gwar, kelnerzy latają z talerzami, a manager zerka nerwowo na zegarek. Goście czekają, zamówienia rosną, a na kuchni… trzy osoby zamiast pięciu. Jedna sekcja zamknięta, druga robi, co może. To obrazek, który zna dziś wielu restauratorów w Trójmieście. I nie, to nie jest kwestia złego grafiku. To efekt czegoś dużo większego – rynku pracy, na którym kucharze stali się jedną z najbardziej poszukiwanych grup zawodowych.