Wyobraź sobie sobotni wieczór w Trójmieście. Sala pełna, gwar, kelnerzy latają z talerzami, a manager zerka nerwowo na zegarek. Goście czekają, zamówienia rosną, a na kuchni… trzy osoby zamiast pięciu. Jedna sekcja zamknięta, druga robi, co może. To obrazek, który zna dziś wielu restauratorów w Trójmieście. I nie, to nie jest kwestia złego grafiku. To efekt czegoś dużo większego – rynku pracy, na którym kucharze stali się jedną z najbardziej poszukiwanych grup zawodowych.
Barometr zawodów – czyli oficjalna diagnoza polskiego rynku pracy – od lat powtarza to samo: kucharze należą do zawodów deficytowych.
• Gdańsk: gastronomia świeci czerwonym – braki są realne, a miasto wymienia kucharzy wprost wśród deficytów.
• Gdynia: teoretycznie „równowaga” – czyli statystycznie popyt z podażą się bilansują. Ale każdy restaurator w sezonie wie, że teoria teorią, a praktyka swoje. Co więcej, fakt, że barometr w Gdyni nie świeci się na czerwono, nie oznacza wcale pełnych kuchni. To jedynie efekt tego, że wielu gdyńskich restauratorów – zrezygnowanych i zmęczonych brakiem ludzi – po prostu przestało zgłaszać wakaty do urzędów pracy. Rynek nie wygląda więc lepiej, on po prostu w statystykach został uciszony.
• Sopot i kurorty sezonowe: deficyt zawsze wraca, gdy tylko przychodzi majówka i wakacje. To właśnie wtedy telefony managerów dzwonią bez przerwy, a kuchnie zamieniają się w poligon doświadczalny – byle dowieźć serwis do końca dnia.
W skali województwa pomorskiego brakuje kucharzy w wielu powiatach, a w Polsce to zawód, który co roku trafia na listę „trudnych do pozyskania”.
Jeszcze kilkanaście lat temu rekrutacja zaczynała się od pytania: czy skończył szkołę gastronomiczną? Dziś takie pytanie prawie nie ma sensu – bo tych absolwentów jest na rynku jak na lekarstwo.
Najwięcej kucharzy, którzy pracują w gastronomii, to samoucy. Ludzie, którzy uczyli się od innych, na zmianach, z internetu, z książek, z własnych błędów. I czy to oznacza, że odstają od absolwentów techników gastronomicznych? Absolutnie nie!
Wiedza i technika są kwestią czasu – można je nadrobić. Ale pasji, determinacji i serca do gotowania nie da się nikomu włożyć do CV. I to właśnie one dziś decydują, kto naprawdę odnajdzie się w kuchni.
Jeśli dziś rekrutujesz kucharza w Trójmieście, musisz pogodzić się z tym, że absolwentów szkół gastronomicznych jest garstka. Deficyt jest faktem. Gdańsk to już czerwone światło, Sopot latem dusi się z braku rąk, a Gdynia – choć na papierze stabilna – w praktyce od dawna boryka się z brakami, które po prostu przestały być raportowane.
Dlatego coraz więcej restauratorów zamiast pytać o dyplom, pyta: co potrafisz ugotować? I to jest jedyna właściwa droga.
Pamiętam dobrze, jak zakładałam Akademię Gastronomii. Wtedy szkolili się głównie właściciele i managerowie – bo bali się, że jeśli zainwestują w swoich pracowników, ci po zdobyciu nowych kwalifikacji odejdą do konkurencji. Dziś sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Restauratorzy zrozumieli, że brak inwestycji kosztuje więcej niż ewentualne odejście pracownika. Że szkolenie kucharzy nie jest fanaberią, ale koniecznością. Dlatego dziś programy rozwojowe dla kucharzy stały się standardem – a ci, którzy je wdrażają, widzą różnicę na talerzu i w portfelu.
Rynek gastronomii zmienia się szybciej niż podręczniki szkolne. Dziś większość kucharzy to samoucy – i to oni trzymają tę branżę w ryzach. A jeśli ktoś ma serce do gotowania, wiedza i technika to jedynie kwestia czasu.
Dlatego właśnie w Akademii Gastronomii stworzyliśmy szkolenie Profesjonalny kucharz – żeby pasję przekuć w rzemiosło, a samouków wspierać w drodze do mistrzostwa.
Link do szkolenia Szefa kuchni: https://akademiagastronomii.pl/events/szkolenie-szef-kuchni-22-24-wrzesien/
Link do szkolenia Profesjonalny kucharz: https://akademiagastronomii.pl/events/szkolenie-kucharz-25-26-wrzesien-2/
Więcej informacji i inspirujących treści ze świata gastronomii znajdziecie tutaj:
Akademia Gastronomii:
🌐 akademiagastronomii.pl
📘 Facebook
📸 Instagram
Akademia dla Hoteli:
🌐 akademiadlahoteli.pl
📘 Facebook
📸 Instagram
Komentarza do artykułu udzieliła:
Edyta Okrój-Wierzbicka – CEO Akademii Gastronomii
[ZT]35004[/ZT]
4 0
W kuchni a nie na kuchni. Koszmar jezykowy.