Zamknij

Turysta nasz pan. Jakie są najbardziej absurdalne prośby sopockich wczasowiczów? [OPINIA]

. 15:17, 05.10.2025 Aktualizacja: 21:27, 05.10.2025
Skomentuj

Jeśli ktoś uważa, że prowadzenie pensjonatu czy apartamentów nad morzem to wyłącznie pachnące kawą poranki i wdzięczni goście, to znaczy, że nigdy nie odebrał telefonu od zirytowanego wczasowicza. Sopoccy właściciele noclegów wiedzą, że urlopowe marzenia turystów bywają niezwykle kreatywne, a lista ich życzeń mogłaby konkurować z najbardziej wymyślnymi riderami gwiazd rocka. Skargi, prośby, pytania i zażalenia to ich chleb powszedni, a niektóre z pomysłów turystów mogą konkurować z najlepszymi komediami absurdu. Bo w końcu wakacje mają być idealne, a skoro płacimy, to dlaczego nie żądać nawet rzeczy niemożliwych do spełnienia?

Duchy z szafy

Jedna z barwniejszych historii dotyczy pewnego Pana, który uparł się, że koniecznie należy otworzyć mu zamknięty pokój, w ponad stu metrowym apartamencie. Dzieci ponoć były przekonane, że “tam straszy”, a ojciec nie chciał ich narażać na traumy. Nieważne, że za zamkniętymi drzwiami, w małym składziku, znajdowały się prywatne rzeczy gospodarzy. Pan nie odpuszczał, a właścicielka musiała przerwać własny urlop i osobiście wyjaśnić, że nie chodzi o duchy, tylko o zwykłą szafę pełną sprzętu do sprzątania i pościeli. Morał? Wypoczynek gościa to sprawa poważna, a argument “bo dzieci się boją” potrafi być silniejszy niż najbardziej logiczne wytłumaczenie.

Zakazany pyłek?

Innym razem przyszła prośba, by upewnić się, że w okolicy nie rosną… brzozy. Nie chodziło o botanikę ani niechęć do liści leżących na chodniku, lecz o alergię córki. Pani życzyła sobie, aby ktoś zrobił rekonesans i zagwarantował, że na kilometr nie uświadczy brzozowego pyłku. Trudno nie docenić troski o zdrowie, ale spełnienie takiego życzenia wymagałoby chyba podpisania cyrografu z Matką Naturą.

Anteny? To nie dla mnie

Jeszcze dalej poszła inna turystka, która z troską w głosie poprosiła, by sprawdzić, czy na dachach pobliskich kamienic nie ma anten GSM. Dlaczego? Bo jej córka jest uczulona na… fale radiacyjne. Właściciele apartamentów stanęli przed wyzwaniem godnym najlepszych fizyków - jak tu zagwarantować niewidzialną barierę ochronną? Chyba tylko przykrycie całej kamienicy folią aluminiową by pomogło, choć i wtedy pewnie pojawiłby się problem z Wi-Fi.

Ucieczka ze szwedzką precyzją

Był też Pan ze Szwecji, który stanowczo zażądał liny ratowniczej. Nie chodziło mu o wspinaczkę w Tatrach ani o morsowanie, lecz o… plan ewakuacji. W razie pożaru chciał móc uciec przez okno niczym bohater kina akcji. Wyobraźnia podpowiada obrazek: turysta zsuwający się po linie z drugiego piętra, podczas gdy sąsiedzi z parteru spokojnie wychodzą drzwiami. Ale skoro Szwedzi słyną z bezpieczeństwa i rozsądku, być może był to po prostu dowód na wyjątkową zapobiegliwość…

Cudotwórcy od wtyczek

Wśród codziennych telefonów często pojawiają się także zgłoszenia awarii sprzętu RTV czy AGD. Klasyka: “telewizor się zepsuł, nic nie działa!”. Pada pytanie: “a czy kabel jest wpięty do gniazdka?”. Gość oburzony odpowiada, że oczywiście! Na miejsce jedzie pracownik, wkłada wtyczkę i staje się cud! Telewizor działa jak nowy, a klient jest przekonany, że ma do czynienia z magikiem techniki. Może to nowy pomysł na biznes? Zamiast iluzjonistów wynajmować magów od wtyczek?

Ręczniki (w liczbie mnogiej)

A na koniec klasyk, który powraca w wielu odmianach. Ręczniki. Pewna turystka nie mogła wyjść z oburzenia, że apartament oferuje “tylko dwa” na osobę. Bo przecież każdy cywilizowany człowiek potrzebuje minimum czterech: do rąk, do twarzy, do włosów i do ciała. A najlepiej jeszcze piąty, tak na wszelki wypadek. I oczywiście wszystkie powinny być wymieniane codziennie. Właściciele hoteli mogliby w tym momencie napisać poradnik: „Jak mnożyć ręczniki i nie zwariować”.

Goście z innej planety?

Można się z tych historii śmiać, ale pokazują one coś ważnego. Każdy z nas, wyruszając na wakacje, staje się trochę dzieckiem. Chcemy, by świat dopasował się do naszych oczekiwań, by nic nie zakłócało urlopowej idylli. A jeśli coś nam nie odpowiada, to żądamy natychmiastowej interwencji, choćby chodziło o zjawiska, na które nikt nie ma wpływu. Właściciele apartamentów muszą więc być trochę psychologami, trochę negocjatorami, a czasem nawet i cudotwórcami. Bo prowadzenie apartamentu w Sopocie to nie tylko biznes, to sztuka. Sztuka godzenia tego, co realne, z tym, co kompletnie abstrakcyjne.

Przytoczone historie zostały oparte na opowieściach i relacjach osób wynajmujących apartamenty w Sopocie - dziękujemy za podzielenie się swoimi doświadczeniami!

NZ

 

[ZT]35737[/ZT]

 

(.)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarze (0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%