Zamknij

Toaletowy koszmar sopockiej gastronomii. Głos z zaplecza branży

Edyta Okroj-Wierzbicka – CEO Akademii Gastronomi 18:23, 20.08.2025
Skomentuj
Jako ekspert branży gastronomicznej, a przede wszystkim osoba, która codziennie rozmawia z restauratorami z całej Polski – mogę  powiedzieć jedno: toaleta w restauracji stała się dziś punktem zapalnym nie tylko dla gości, ale przede wszystkim dla właścicieli lokali.

Choć może to brzmieć groteskowo, koszty związane z utrzymaniem toalet w lokalach gastronomicznych – zwłaszcza w miejscowościach turystycznych, nadmorskich, w centrach dużych miast – rosną do niepokojących rozmiarów. A nie chodzi tu tylko o wodę i papier.

Skąd tak wysokie koszty?

  • Przechodnie

To największe wyzwanie. Do restauracji wchodzą tłumnie nie klienci, a ludzie z ulicy – prosto z plaży, z deptaku, z imprez miejskich. Nie zostawiają w lokalu ani złotówki. Często nawet nie powiedzą „dzień dobry”. Ale blokują toalety dla faktycznych gości, tworzą kolejki, przekształcają łazienkę w przebieralnię albo myją z siebie piasek jak pod prysznicem na siłowni.

Stan sanitarny po takich wizytach? Tragedia. Zalane podłogi, zapchane muszle, piasek z plaży, pozostawione po sobie śmieci, brud na każdej powierzchni. A obsługa musi to sprzątać na bieżąco, kosztem gości restauracji i płynności serwisu.

  • Kradzieże

Tak - to nie przesada. Branża notorycznie zgłasza kradzieże papieru toaletowego, mydła, odświeżaczy powietrza, ozdób, a nawet… zapachowych patyczków i ramek z cytatami. W niektórych lokalach "znikają" nawet dozowniki. Restauratorzy, którzy chcą zadbać o detale, stworzyć przyjemne miejsce, wyposażają toalety w dekoracje i tzw. „koszyki ratunkowe” (zapas podpasek, chusteczek, sprayu, igły z nitką), ale często po kilku godzinach… nic z nich nie zostaje.

I kto za to płaci?

Oczywiście lokal. I nie chodzi tylko o straty materialne, ale też o straty wizerunkowe. Gość, który zarezerwował stolik, zaprosił rodzinę, a musi czekać w kolejce do zdewastowanej toalety – nie wróci. Co restauratorzy mogą zrobić?

Wielu wprowadza kody do toalet, tabliczki „tylko dla gości”, systemy zamków na rachunek – ale to gaszenie pożaru, nie rozwiązanie systemowe. Bo branża gastronomiczna nie jest od prowadzenia publicznych toalet. Potrzeba zrozumienia i zmiany narracji.

Restauratorzy nie są bezduszni. Chcą zapewnić komfort i estetykę. Ale nie mogą non stop dokładać do toalet, które stają się darmową przestrzenią sanitarną dla miasta. A w wielu miejscach to właśnie na nich opiera się cała „infrastruktura sanitarna” dzielnicy.

Apel

Zanim kolejny raz wbiegniesz do toalety w lokalu, którego nawet nie zamierzasz odwiedzić – przypomnij sobie, że ktoś płaci za ten papier, mydło, zapach. Ktoś to sprząta. I ktoś codziennie musi walczyć o to, żeby Twoje „szybkie siku” nie zrujnowało całego serwisu i doświadczenia gościa, który naprawdę chciał zjeść obiad. 

 


Autorka artykułu:

Edyta Okroj-Wierzbicka – CEO Akademii Gastronomi

[ZT]34832[/ZT]

(Edyta Okroj-Wierzbicka – CEO Akademii Gastronomi)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarze (0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%