Co roku zarówno zimowy Finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, jak i letni Pol’and’Rock Festival budzą w Polakach ogromne emocje – od entuzjazmu i wdzięczności po krytykę i kontrowersje. W tym roku w dyskusję włączyła się również znana sopocka blogerka, która w swoim obszernym wpisie podzieliła się osobistymi refleksjami na temat Jerzego Owsiaka, hejtu wymierzonego w jego działalność oraz znaczenia wydarzeń, które organizuje. Jej tekst publikujemy w całości poniżej.
"Jak mnie to wnerwia, gdy słyszę, że Jurek Owsiak jest złodziejem. Jak mnie to mierzi, gdy ludzie nie widzą całego dobra jego działalności, i wszystkich znojów z nią związanych. Jakie to płytkie jest by oceniać z góry źle człowieka i szukać jego złodziejskich aspiracji w tym, co generalnie ma najszczytniejsze cele i czemu przyświecają najpiękniejsze idee. Ile ten człowiek musi znieść oszczerstw, ile hejtu, a przy tym wiadomych nerwów wynikających z ciągłych pozwów sądowych, czy pomówień. (…)
Kto nigdy nikomu nie pomógł, niech lepiej milczy, bo nie zna się na poświęceniu swojego życia innym. Jak bardzo trzeba być bezczelnym, by oczekiwać, by osoba, która działa charytatywnie zupełnie nie zarabiała, albo przynajmniej jak najmniej? Jakby Owsiak musiał się korzyć przed wszystkimi, i odmawiać sobie tego na co zapracował. I współczuję mu nerwów, jakie musi codziennie mieć, i tego czepialstwa, które jest tak charakterystyczne dla zazdrosnej gawiedzi.
Sama kiedyś pracowałam nad tematem działalności charytatywnej, zagłębiając się w ten temat, i wiem, że często altruiści są traktowani jako egoiści, którzy dla zaspokojenia potrzeb własnego ego działają na rzecz innych. Ale moim zdaniem jest to bardzo mylne spojrzenie, nie wnikające w istotę potrzeby spełniania obowiązków nadzwyczajnych wobec innych (więcej o obowiązkach nadzwyczajnych można poczytać w dziełach Immanuela Kanta). Tak naprawdę działalność na rzecz innych to często wewnętrzna potrzeba, taka, do której czujemy wewnętrzny mus. Nie każdy zna takie uczucie, stąd ludzie podchodzą z rezerwą do takich osób, które pomagają innym. Jeśli na dodatek ktoś nie czerpie z tego żadnych korzyści majątkowych albo towarzyskich, jest posądzany o jakieś niecne cele.
Ale warto zwrócić uwagę na to, jak pomaganie innym wpływa na nasze samopoczucie, gdy naprawdę mamy dobre INTENCJE i chcemy pomóc innym ze względu na to, że jako istoty czujące jesteśmy wyposażeni w neurony lustrzane, nam samym robi się lepiej i czujemy się sami bezpieczniej w takim świecie, w którym ktoś pomaga komuś, a szczególnie gdy ta pomoc jest multiplikowana. Bo czujemy wtedy solidarność z innymi i braterskość, na których to wartościach zależy temu fajnemu człowiekowi, jakim jest Owsiak. I po którym niestety tyle osób jeździ. Ja się cieszę, że ten człowiek ma auto, dom i pieniądze. Byłoby to bardzo niestosowne, gdyby nie miał żadnych pieniędzy z tego, co robi. Ludzie są podli, że wymagają do niego, by się najlepiej wszystkiego wyrzekł, żeby udowodnić, że czyni dobro. Powinniśmy mu wszyscy życzyć, żeby się jemu powodziło, i by jak najdłużej był zdrowy, i odganiać złe chmury, i ludzi ze złą energią.
Nie chcę nawet myśleć, jak wyglądałby nasz polski świat bez Owsiaka, który pomaga zebrać pieniądze na to co najważniejsze dla ludzi – na opiekę zdrowotną. Nieraz byłam w Centrum Zdrowia Dziecka i z rozrzewnieniem przyglądałam się czerwonym serduszkom na maszynach medycznych. Nie może zabraknąć tych serduszek! Nie może zabraknąć tej energii, która je wytwarza! Ten człowiek nie ma parcia na szkło, ten człowiek jest szczerze dobry. Może ma ADHD jak ja, więc czuję ten jego oversharing, którego ludzie często się boją, bo aż nie wierzą, że można być aż tak szczerym w swoich wyznaniach i szczodrym. I utożsamiam się z jego poczuciem odrzucenia wynikającym z niedowiarstwa ludzi, że można być aż tak otwartym na innych. A JEDNAK MOŻNA!!!
Nie patrzmy na ręce Owsiaka z takim sceptycyzmem, zostawmy to urzędnikom, na pewno jest z każdej strony sprawdzony. Ale właśnie dopingujmy mu. Wspierajmy jego akcje, bo pieniądze przez niego zbierane na pewno bardziej nam pomagają niż te, które oddajemy w podatkach. On pomaga państwu polskiemu obsłużyć szpitale, więc ludzie, no kuźwa, tu tylko bić brawo należy, i jeszcze dorzucać się temu człowiekowi do jego własnego lepszego bytu, po to by miał dalej energię pomnażać swoją własną energię dla innych!
Podsumowując, Fundacja WOŚP ok. 92 proc. zebranych środków przeznacza na bezpośrednią pomoc charytatywną, same koszty administracyjne to jedynie ok. 8 proc. A koncerty Pol’and’Rock to impreza zrzeszająca cały polski naród. Byłam w tym roku i ja, mimo że szczerze żaden zespół nie był jakimś tam moim ulubionym. Ale jechałam dla tej atmosfery wolności, radości, braterstwa. I cieszę się, że chociaż w tym miejscu można pokazywać tyłki w wyrazie dezaprobaty wobec wojen. Bo w sumie jak inaczej walczyć z władzą, która nas stawia do walki z innymi, nawet gdy nie tylko nie mamy na to ochoty, ale i w ogóle idea wojen nam nie przyświeca jak przez zwykłe spuszczenie na to gaci… Nie ma innego sposobu na zwrócenie uwagi na swoje niezadowolenie ze świata niż wystawienie jemu swojego tyłka. I zrobili to artyści zespołów Nocny Kochanek i Hunter, i nie wiem, kto tam jeszcze, ale popieram takie akcje. Bo gdyby nie były tak ekstrawaganckie, to nikt by nawet nie mówił o Pol’and’Rock. Ten festiwal stał się już nie tylko symbolem wolności artystycznej, ale w ogóle wyjścia z systemu poprzez pomoc nieudolnemu systemowi, który w życiu by nam nie zapewnił takiego sprzętu medycznego, jaki zapewnił przez te wszystkie lata ten kolorowy człowiek, tak często opluwany, tak często oczerniany. Tak często wyzywany. Śmieszy mnie posłanka Lichocka, że się oburzyła zobaczywszy pośladki chłopaków. Kto nie rozumie rock’and’rolla, niech nie chadza na koncerty. Proste? Proste!
Ludzie, którzy czynią dobro mają naprawdę pod górkę. Bo muszą ciągle udowadniać, że cokolwiek robią, robią wszystko w szczytnym celu. Pozwólmy Owsiakowi być też człowiekiem! Takim, który się czasem wozi, nosi i w czymś mieszka. A nawet jeździ na wakacje. I mimo to, że mu na to pozwolimy, mam wrażenie, że i tak uczynił więcej dobra niż na przykład Matka Teresa, która może i nie jeździła autem za pół bańki, ale na pewno też nie uzbierała takich kwot na pomoc innym, jakie uzbierał ten człowiek, na którego nie pozwalam pluć! I nie pozwalam bluzgać. Bo nie znajdziemy tak wiele dobra wokół siebie, co w nim. Tyle dobra, które on co roku pomnaża przynosząc nam niemalże święto narodowe, jakim się stał coroczny zimowy Finał WOŚP, a następnie letnia impreza Pol’and’Rock".
Wpis sopockiej blogerki to emocjonalny apel o uczciwe spojrzenie na działalność Jurka Owsiaka i fundacji WOŚP. Jej zdaniem zamiast wątpić w intencje organizatora największej w Polsce akcji charytatywnej, powinniśmy doceniać jego pracę i wspierać ją – również poprzez zwykłe dobre słowo. A Wy co o tym sądzicie? Czy Jurek Owsiak i WOŚP rzeczywiście zasługują na taki kredyt zaufania, jakiego domaga się autorka? Zapraszamy do dyskusji w komentarzach.
Autorka artykułu:
Agnieszka Ossowska – z wykształcenia filozof, etyk. Organizatorka różnych wydarzeń w Sopocie, między innymi strajków kobiet czy dyskusji Bez Tabu w sopockich klubach. Prowadzi bloga www.matkakurwapolka.pl i sklep z kamieniami OhStone.
[ZT]34805[/ZT]
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz