Sopot, perła Bałtyku, miasto festiwali, kultury i nadmorskiego uroku. A jednak nie wszystko tu błyszczy jak złoty piasek na plaży. W internetowej dyskusji sopocianie wymieniają miejsca i zjawiska, które trudno im zrozumieć, a czasem po prostu – zaakceptować.
Brak bezpłatnych toalet to jeden z najczęściej powtarzanych zarzutów. Sopocianie podkreślają, że w turystycznym kurorcie powinno to być oczywiste udogodnienie. „Brak bezpłatnych toalet = smród sika na każdym rogu!” – komentuje jedna z mieszkanek. Inni dodają, że sytuacja ta kompromituje miasto w oczach turystów, a także samych mieszkańców. Warto jednak zauważyć, że w ostatnim czasie sytuacja nieco się poprawiła. Od końca lipca mieszkańcy mogą bowiem skorzystać z toalet miejskich za darmo, korzystając z Karty Sopockiej. W przypadku turystów opłata jednak wciąż obowiązuje.

Sopockie windy – te z Monciaka – to osobny rozdział miejskiej frustracji. Na pytanie o to, co w Sopocie jest trudne do zrozumienia jeden z mieszkańców odpowiada: „Te obiecanki o windzie na Monciaku, która nie pracuje więcej niż dwa lata”. Inni dodają, że windy często są zepsute, a nocą stają się schronieniem dla osób bezdomnych.

Wielu komentujących wskazuje na brak kultury jazdy wśród użytkowników hulajnóg i rowerów. Sopocianie skarżą się, że ci pędzą po chodnikach, nierzadko stwarzając zagrożenie dla pieszych. Pojawiają się też postulaty, by operatorzy hulajnóg wreszcie zadbali o ich parkowanie i egzekwowanie przepisów. Koniec końców trzeba też jednak przyznać, że mieszkańcy nie szczędzą cierpkich słów również względem kierowców samochodów. Zwłaszcza kiedy zdarza im się trąbić na starsze osoby na przejściach dla pieszych.
Sopockie parkingi również budzą emocje. Jednym z takich miejsc jest parking podziemny w Sopot Centrum. Jak relacjonują mieszkańcy, nie można w nim zapłacić kartą, a automaty przyjmują jedynie banknoty 10 i 20 zł.
Codzienność w Sopocie to także drobiazgi, które irytują. Psie odchody na trawnikach czy za mała liczba koszy na śmieci.

Kierowcy z kolei zwracają uwagę na problem z widocznością przy wyjeździe spod Szkoły Podstawowej nr 1 na Aleje Niepodległości. „Nowe drzewa zasłaniają prawy pas – nic nie widać!” – alarmuje mieszkaniec. Podobnie niebezpieczne jest przejście dla pieszych na ul. Armii Krajowej, przy pętli autobusowej Reja. Piesi wychodzą tam „zza krzaków prosto na pasy”.
Wielu mieszkańców Kamiennego Potoku i Brodwina narzeka na głośne odgłosy ze strzelnicy w Bernadowie. „Ciągłe huki i strzały – niby centrum Trójmiasta, a jakby na wsi” – komentuje sopocianin.
Wśród głosów frustracji pojawia się i apel o równowagę. „Może warto pokazywać też to, co dobre, i zaangażować się społecznie zamiast tylko krytykować?” – napisała jedna z mieszkanek. Sopot – mimo swoich absurdów, zepsutych wind, kłopotliwych parkingów i chaosu hulajnóg – nadal pozostaje miejscem wyjątkowym.
[ZT]36462[/ZT]
1 0
Nie mogę zrozumieć przyzwolenie UM na patowynajem w mieście.
0 0
Przypominam, że Karnowski już dwa lata po wyborach w Sejmie; gdzie ta słynna ustawa regulująca patowynajem? O ciulajnogach nie wspomnę.