Sopot to uzdrowisko. Tu się przyjeżdża po ciszę, powietrze i święty spokój, a nie po maraton decybeli i slalom między hulajnogami. Oto pięć całkiem rozsądnych „zakazów”, które mogłyby ulżyć nerwom kuracjuszy i stałych bywalców. Nie musimy chyba tłumaczyć, że... z przymrużeniem oka!
Sopot już zrobił dwa konkretne kroki: ograniczył nocną sprzedaż alkoholu (między 2:00 a 6:00) oraz wprowadził strefę ograniczonego wjazdu do ścisłego centrum. W praktyce poza mieszkańcami i służbami turyści samochodem tu nie podjadą. Na co teraz przyjdzie kolej? Skoro zadbaliśmy o noc i o korki, to może czas onieśmielić plażowe głośniki, zdyscyplinować „porzuty” hulajnóg i ucywilizować selfie na molo. Tak, by kurort leczył nerwy także w sezonowym szczycie.
1) Strefa Miękkich Kółek na Monciaku
Zakaz walizek na kółkach głośniejszych niż mewa w porze obiadu. Działa to prosto: kto ma „kółka pancerne”, kieruje się do punktu Wyciszania Bagażu przy dworcu, gdzie za drobną opłatą otrzymuje gumowe nakładki i plakietkę „Bagaż Uzdrowiskowy”. Po co? Bo 5:30 rano to nie jest najlepsza godzina na koncert perkusyjny na bruku. Gdy walizki przestaną grać, seniorzy dosypiają, a serce miasta przestaje bić rytmem „klap-klap-klap”.
2) Licencja na parawan
Zakaz parawanów wyższych niż przeciętna mewa i dłuższych niż niedzielny spacer. Uzyskanie licencji wymaga krótkiego testu online: pytania o kierunek wiatru, odległość od sąsiada i to, czy morze jest dobrem wspólnym (podpowiedź: tak). W komplecie mapa „stref przewiewu” — bo nikt nie chce nowej Żelaznej Kurtyny na piasku.
Po co? Bo widok na horyzont jest w Sopocie walutą mocniejszą niż złotówka. A przy okazji: mniej sprzeczek, więcej „dzień dobry”.
3) Plaża bez Bluetooth, czyli Cisza Uzdrowiskowa
Zakaz głośników na piasku, z wyjątkiem szumu morza i radia vintage trzymanego przy uchu. Dla spragnionych rytmu powstaną „wyspy muzyczne” przy wejściach na plażę — kilka ławek, gniazdko, słuchawki współdzielone (dezynfekowane), a obok tablica: „Cisza morska: oddech na 4, wydech na 6”.
Po co? Bo fale miewają lepszą playlistę niż Spotify. A kiedy plaża cichnie, rozmowy robią się ciekawsze — i bez dopingu basu.
4) Parkowanie hulajnóg jak w musztrze
Zakaz „porzutu kreatywnego” i blokowania chodników. W „zatokach spokoju” hulajnogi stają równo, co dwa metry, frontem do morza. Aplikacja nie pozwala zakończyć przejazdu poza zatoką. Kto zostawi sprzęt w poprzek świata, temu aplikacja odtwarza wykład „Kultura piesza w 90 sekund”.
Po co? Bo z laską, wózkiem czy po prostu z godnością łatwiej się idzie, gdy tor jest wolny. I nie trzeba robić slalomu giganta między kawiarnią a apteką.
[ZT]36026[/ZT]
5) Savoir-vivre kolejki i selfie-stop
Zakaz „kolejki równoległej” do lodów i „kotwicy selfie” na molo. Jedna kolejka, spiralna jak kręcone lody; kto „tylko zapyta”, wraca na koniec z medalem za szczerość. Na molo — osobny pas do zdjęć: trzy szybkie ujęcia, uśmiech i w drogę. Dłuższe sesje wyłącznie na ławce „dla artystów” (maks. 10 minut, potem symboliczna opłata na sopockie organizacje pozarządowe).
Po co? Bo ulubione widoki przestają być areną łokci, a stary, dobry spacer znowu jest spacerem.
[ZT]36044[/ZT]
Zakazy? Tylko z głową i z humorem. Bo w Sopocie najskuteczniejszy „przepis” to wciąż ten najstarszy: „Nie rób drugiemu tego, co tobie hałasuje.”
0 0
PATOWYNAJMU!!!