Dziki w Trójmieście to temat, który od lat rozpala emocje mieszkańców. Przemykające przez osiedla, wywracające śmietniki, ryjące trawniki – dla jednych uroczy symbol bliskości natury, dla innych codzienne zagrożenie i uciążliwość. Gdynia właśnie ogłosiła, że zamierza rozwiązać ten problem w sposób nowatorski, bezpieczny i – co najważniejsze – nieśmiercionośny. Czy Sopot powinien pójść w jej ślady?
W poniedziałek 7 lipca Gdynia oficjalnie rozpoczęła współpracę z Biurem Urbanistyki Wielogatunkowej. Na mocy podpisanej umowy, dr Robert Skrzypczyński wraz z zespołem ekspertów ma opracować katalog działań, które nie tylko odstraszą dziki, ale też wpłyną na przestrzeń miejską w taki sposób, by stała się dla nich nieatrakcyjna.
Kluczowe mają być: planowanie zieleni miejskiej, dobór odpowiednich nasadzeń, a także kształtowanie krajobrazu, który ograniczy łatwy dostęp do pożywienia. Nie chodzi tu więc o pułapki ani odstrzał, lecz o przemyślane projektowanie przestrzeni z myślą o współistnieniu ludzi i dzikiej fauny.
W skład specjalnie powołanego Zespołu ds. dzikich zwierząt weszli nie tylko urzędnicy, ale także mieszkańcy, leśnicy, weterynarze i naukowcy. Ich wspólnym celem jest znalezienie długofalowego rozwiązania – takiego, które zadziała teraz, ale też za kilka lat.
W Sopocie również nie brakuje spotkań z dzikami. Zwierzęta często widywane są w okolicach Brodwina, osiedla Mickiewicza czy Kamiennego Potoku. Do tej pory jednak działania miały charakter raczej doraźny – mowa o edukacji mieszkańców, sporadycznych interwencjach służb miejskich czy redukcji populacji tego gatunku. Tylko czy to wystarcza?
Gdynia pokazuje, że można inaczej. Inwestuje w wiedzę, współpracę i urbanistykę z myślą nie tylko o ludziach, ale i o zwierzętach. Działa systemowo, kompleksowo i transparentnie. To podejście, które może być inspiracją dla mniejszych miast – takich jak Sopot. Czy w Sopocie nadszedł czas, by powołać podobny zespół? Czy władze miasta powinny zainwestować w współpracę z ekspertami? A może warto w przyszłości nawiązać partnerstwo z Gdynią w tym zakresie i wykorzystać jej doświadczenia?
Mieszkańcy Sopotu mają prawo czuć się bezpiecznie – zarówno na spacerze z psem, jak i wracając wieczorem z pracy. Jednocześnie coraz większa część społeczeństwa postuluje o humanitarne traktowanie zwierząt, nawet jeśli bywają problematyczne. Gdynia zdaje się dążyć do tego, aby połączyć te dwa światy – chronić ludzi, nie krzywdząc zwierząt. Może to właśnie ten kierunek powinna obrać również nasza kurortowa społeczność? Czekamy na Wasze opinie.
[ZT]33455[/ZT]
0 0
Dobry pomysł - Sopot powinien dołączyć do tej inicjatywy.