Letni dzień w centrum Sopotu. Zmęczona mieszkanka przysiada na jednym z elementów przy restauracji Hona Ramen, chcąc na chwilę odsapnąć. Chwilę później – jak relacjonuje – zostaje wyproszona przez obsługę lokalu. Tak zaczyna się historia, która w mediach społecznościowych poruszyła wielu mieszkańców. Ale jak to często bywa – historia ma więcej niż jedną stronę.
We wpisie, który szybko zdobył popularność na jednej z sopockich grup dyskusyjnych, pani Aleksandra, mieszkanka kurortu, opisuje, jak źle się poczuła w upalne popołudnie i próbując znaleźć choćby chwilę wytchnienia, przysiadła na „drewnianym kwadracie” w pobliżu lokalu. Jak zaznacza – nie zauważyła żadnych oznaczeń sugerujących, że to część ogródka restauracyjnego. Nie było też klientów, więc nie blokowała miejsca. Zamiast życzliwej reakcji – jak twierdzi – spotkała się z nieuprzejmym wyproszeniem i niezrozumieniem.
W emocjonalnym tonie krytykuje brak publicznych toalet, zastawione ławki i przestrzenie, które latem zdominowane są przez ogródki gastronomiczne. Jej relacja to nie tylko opis konkretnego zdarzenia, ale szerszy komentarz o miejskiej przestrzeni, która – w jej ocenie – coraz częściej należy nie do mieszkańców, a do lokalnego biznesu.
Wypowiedź sopocianki:
"Sopockie lato... Brak toalet miejskich to już temat historia, złudne nadzieję porzucone. W internecie krążą kartki z ceną za toalety w Sopocie po... 10 złotych. Czyli rodzina 50 dyszek albo... w krzaki w parkach, co już niestety widać i...czuć. Drugi problem to brak publicznych ławek. W sezonie większość przestrzeni publicznej jest wyłącznie prywatna, przeznaczona na tzw ogródki. Zastawiane chodniki i istniejące ławki, na których można odpocząć.
Źle się poczułam, pusto, przysiadłam na drewnianym kwadracie i w sekundę zostałam wyzwana i wyrzucona, że zajmuje miejsce dla klientów, których... ani widu ani słychu. Istniejące ławki zastawione. Omijać szerokim łukiem i uważać! Dodam, że brak informacji i loga Restauracji - Hony na tych meblach, a przestrzeń zajęli ogromną, blokując istniejące drewniane ławki. Obok restauracji pusty plac... Przede wszystkim trzeba być człowiekiem. Życzliwym i kulturalnym. W przyjaznym miejscu zapytano by, czy pomóc i podano szklankę wody... Tego Panu z Ramen Hona w Sopot Centrum zabrakło. Bardzo nieprzyjemna sytuacja i dodatkowy stres.
Ławki, ławki i jeszcze raz ławki w przestrzeni miejskiej. Publiczne. Brakuje ich i na zewnątrz i wewnątrz Sopot Centrum. Wewnątrz także bitwa o miejsce do siedzenia, w tzw. przestrzeni dworca zaledwie kilka krzeseł przy kasach, gdzie stoją tłumy ludzi w kolejkach. Trzeba kupić gin czy inny alkohol czy jedzenie za kilkadziesiąt złotych, żeby chwilę odpocząć... PS. Ramen w sopockiej Honie podobno też fatalny a zabytkowy domek i przestrzeń naprawdę atrakcyjna. Będę omijać, szerokim łukiem".
Zupełnie inaczej sytuację widzi obsługa restauracji. Zgodnie z jej wyjaśnieniami, kobieta nie usiadła na ławce czy meblu miejskim, lecz... na stole, na którym klienci spożywają posiłki. Dla restauracji było to przekroczenie granicy. Obsługa tłumaczy, że grzecznie poprosiła kobietę, aby nie siadała na stole, co spotkało się z nieprzyjemną reakcją i argumentem o „braku gościnności wobec sopocianki”.
Przedstawiciele restauracji zwracają też uwagę, że ich przestrzeń jest wyraźnie zaznaczona i – co istotne – obejmuje większy teren niż jest on wykorzystany na ogródek restauracji. Starają się dbać o porządek w okolicy, choć – jak przyznają – niejednokrotnie zmagają się z przechodniami zostawiającymi po sobie śmieci, a nawet... załatwiającymi potrzeby fizjologiczne w sąsiedztwie.
Restauracja podkreśla, że zawsze służy pomocą i otwarciem na mieszkańców. W ich ocenie opis sytuacji w sieci to efekt nieporozumienia i emocji, które nie odzwierciedlają codziennego podejścia do gości.
Komentarz zespołu Hona Ramen:
"Pani wspomniana w wiadomości owszem przysiadła na drewnianym elemencie - ale był to STÓŁ na którym nasi Goście spożywają posiłki i poprawiała makijaż. Na prośbę, żeby nie siadała na stoliku usłyszeliśmy tylko, że Pani jest sopocianką i że jesteśmy niegościnni. Nasz ogródek jest wyraźnie zaznaczony - są wystawione stoliki, krzesła, duże poduchy oraz potykacz informujący o oczekiwaniu na obsługę. Ponadto strefa przynależąca do lokalu Hona Ramen obejmuje dużo większy obszar niż jest on wykorzystany na ogródek restauracji, dzięki czemu jest dostępna przestrzeń, o którą dbamy nie tylko dla Gości restauracji.
Chciałbym zaznaczyć, że nie jesteśmy odpowiedzialni za przestrzeń do odpoczynku oraz ławki w Sopocie, dlatego też nie do końca rozumiemy ten argument. A ponieważ dokładamy dużych starań, aby wokół naszej restauracji było czysto i przyjemnie (mimo bardzo dużego problemu ze śmieceniem oraz załatwianiem się przechodniów), to uważamy, że opisana przez Panią sytuacja jest krzywdząca dla naszego wizerunku i wynika z czystej złośliwości na zwrócenie przez nas uwagi.
Mogę Państwu zagwarantować, że gdy ktoś poprosi o pomoc lub źle się poczuje, to nigdy nie odmówimy udzielenia pomocy. Otworzyliśmy nasz lokal w Sopocie z myślą o budowaniu długoletniej relacji właśnie z sopocianami".
Spór ten można postrzegać jako odzwierciedlenie narastającej frustracji tych mieszkańców, dla których w sezonie letnim przestrzeń publiczna staje się towarem deficytowym. Ławki, toalety, zacienione miejsca – wszystko to wydaje się być coraz bardziej związane z konsumpcją. Sopot, podobnie jak wiele innych turystycznych miast, zmaga się z presją sezonowego oblężenia i rosnącą komercjalizacją. Dla mieszkańców oznacza to często poczucie wykluczenia i utratę "własnego miejsca".
Sprawa, która rozpaliła lokalne media społecznościowe, być może mogła zakończyć się inaczej – kilkoma słowami wyjaśnienia z jednej i drugiej strony. Jednak dziś staje się przyczynkiem do szerszej dyskusji. Być może zabrakło zwykłej rozmowy i mniej emocjonalnej reakcji. Ale z drugiej strony – czy nie właśnie takie sytuacje pokazują, jak bardzo w codziennym miejskim życiu potrzeba nam lepszej komunikacji?
Czy w Sopocie – i nie tylko – można jeszcze odpocząć, nie sięgając do portfela? Czy ogólnodostępnych ławek w centrum miasta faktycznie jest za mało? W jaki sposób restauracje powinny chronić swoją przestrzeń w trosce o zachowanie porządku? A może to miasto powinno lepiej zadbać o miejsca, w których zmęczony przechodzień powinien móc po prostu usiąść?
Czekamy na Wasze opinie. Podzielcie się swoimi doświadczeniami. Czy mieliście podobne sytuacje? Jakie rozwiązania widzicie dla poprawy jakości życia w centrum miasta? Zachęcamy do dzielenia się swoimi spostrzeżeniami w komentarzach.
2 0
dzięki za artykuł, już wiem do jakiej restauracji nie chodzić
1 0
Tak właśnie wygląda życie w Sopocie.
0 0
Wielka Dama Sopocka,teraz w każdej knajpie będą ją gościć
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu esopot.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz