Sopot zachęca turystów do zostawiania samochodów poza ścisłym centrum i korzystania z ekologicznego transportu. W tym celu uruchomiono sezonową linię meleksów, które kursują z bezpłatnego parkingu przy ERGO Arenie. Problem w tym, że za przejazd wciąż trzeba zapłacić – i to gotówką – co osłabia sens całej inicjatywy.
Sopot, choć niewielki, w sezonie letnim mierzy się z wyzwaniami wielkiego kurortu. Jednym z głównych problemów pozostaje zbyt duża liczba samochodów w centrum miasta. Władze próbują ten problem rozwiązać, oferując turystom alternatywę – bezpłatny parking przy ERGO Arenie i możliwość dojazdu elektrycznymi meleksami na ul. Bohaterów Monte Cassino oraz do Opery Leśnej. To koncepcja słuszna, ekologiczna i dobrze wpisująca się w ideę zrównoważonego rozwoju miasta. Niestety, jej praktyczne wykonanie budzi zastrzeżenia.
Sopot, choć niewielki, w sezonie letnim mierzy się z wyzwaniami wielkiego kurortu. Jednym z głównych problemów pozostaje zbyt duża liczba samochodów w centrum miasta. Władze próbują ten problem rozwiązać, oferując turystom alternatywę – bezpłatny parking przy ERGO Arenie i możliwość dojazdu elektrycznymi meleksami na ul. Bohaterów Monte Cassino oraz do Opery Leśnej. To koncepcja słuszna, ekologiczna i dobrze wpisująca się w ideę zrównoważonego rozwoju miasta. Niestety, jej praktyczne wykonanie budzi zastrzeżenia.
Meleksy, które kursują między parkingiem a centrum, są rozwiązaniem wygodnym, ale nie do końca przyjaznym. Turyści muszą za nie płacić – obecnie 4 zł w jedną stronę i 6 zł w obie. Co gorsza, bilety można kupić wyłącznie za gotówkę. W czasach, gdy większość z nas korzysta z płatności elektronicznych, to bariera, która skutecznie zniechęca do skorzystania z usługi. Trudno uznać takie rozwiązanie za zachętę – raczej za sygnał, że „kto chce wygodnie, musi zapłacić”.
A przecież meleksy miały pełnić funkcję nie tylko środka transportu, ale przede wszystkim narzędzia wpływającego na zmianę nawyków – miały skłonić kierowców do porzucenia pomysłu wjazdu do śródmieścia i zachęcić do bardziej ekologicznych form przemieszczania się. Jeśli jednak każemy im za to płacić, i to w sposób niewygodny, trudno oczekiwać realnej zmiany. Efekt? Część turystów, widząc barierę w postaci opłaty, mimo dostępnego parkingu i meleksa, nadal będzie szukać miejsca w zatłoczonym centrum.
W dodatku cały projekt – choć skierowany do przyjezdnych – finansowany jest częściowo z budżetu miasta. Mieszkańcy Sopotu dopłacają do inicjatywy, która mogłaby mieć znacznie większy sens i zasięg, gdyby była konsekwentnie zorganizowana. Trudno zrozumieć, dlaczego miasto inwestuje w promocję bezpłatnego parkingu, a jednocześnie obciąża użytkowników opłatą za przejazd. Jeśli priorytetem jest zmniejszenie ruchu samochodowego w centrum, to każdy element tego systemu powinien być bezpłatny i jak najbardziej dostępny.
Dla mieszkańców Sopotu ten temat nie jest błahy. Wielu z nich obserwuje rosnący ruch turystyczny z jednej strony, a z drugiej – brak realnych usprawnień dla codziennego funkcjonowania. Meleksy to obecnie sezonowy luksus dla turystów, a nie część spójnego planu mobilności miejskiej. Co więcej, różnice w standardzie między Sopotem a sąsiednią Gdynią są coraz bardziej zauważalne – tam transport publiczny i alternatywne środki lokomocji są lepiej zintegrowane i dostępne bez dodatkowych opłat.
Miasto musi zdecydować: czy traktuje meleksy jako symbol zielonej zmiany, czy tylko marketingowy dodatek do sezonu. Jeśli to pierwsze – przejazdy powinny być darmowe, a usługa rozwijana poza sezonem. Jeśli to drugie – mieszkańcy mają prawo pytać, czy środki publiczne są wykorzystywane w najlepszy możliwy sposób.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz