Sopot – miasto kurort, które z dumą promuje swoją gościnność, staje się zakładnikiem nieodpowiedzialnych praktyk przewoźników turystycznych. Mieszkańcy alarmują: autokary parkują gdzie popadnie, blokują ulice, tworzą gigantyczne korki i utrudniają życie lokalnej społeczności. Czy naprawdę musimy wybierać między turystyką a komfortem codziennego życia sopocian?
Na pierwszy rzut oka – urokliwa ulica Haffnera, nieopodal Grodziska, szkoły i parku. Jednak w sezonie turystycznym ta część miasta zamienia się w drogowy koszmar. Jak relacjonują mieszkańcy, to właśnie tu kierowcy autokarów regularnie łamią przepisy, parkując na zakazach, zastawiając strefy kiss&ride czy zatoki autobusowe.
„Korek na całej ulicy Haffnera od Grodziska aż do szkoły, bo autokary zamiast parkować na miejscu dla nich, podjeżdżają po ‘biednych i umęczonych’ turystów pod samą szkołę. A tam parkować im nie wolno. I tak dzień w dzień. Samowolka pełną parą” – komentuje jeden z mieszkańców.
Nie są to odosobnione przypadki. W mediach społecznościowych i na forach internetowych sopocianie nie kryją irytacji. Pojawiają się mocne słowa i emocjonalne wypowiedzi:
„Wszystko byle się wbić autokarem do najbardziej turystycznej części nadmorskiej miejscowości, bez poszanowania przestrzeni mieszkańców… TAK, mamy prawo się denerwować i egzekwować wykorzystywanie tej przestrzeni zgodnie z prawem!”.
Mieszkańcy nie tylko narzekają – wskazują również konkretne problemy: blokowanie wąskich ulic przez wielkogabarytowe pojazdy, zatrzymywanie się „na awaryjnych” na środku drogi, zajmowanie przystanków komunikacji miejskiej, a nawet miejsc postojowych dla rodziców odbierających dzieci ze szkoły.
Co ciekawe, Sopot posiada wyznaczone miejsca dla autokarów, np. przy kortach tenisowych. Problemem wydaje się zatem nie brak infrastruktury, a ewentualnie niedostateczna ilość miejsc lub ignorowanie obowiązujących przepisów w imię wygody. Jak wskazują komentujący, mandaty i upomnienia nie przynoszą efektów.
„Już przyjechała policja, ale bez ich stałej obecności będzie tylko gorzej” – komentuje ostatni taki incydent kolejny z mieszkańców.
Niepokój budzi też wpływ tego procederu na środowisko. Hałas, spaliny i ciągły ruch w reprezentacyjnych punktach kurortu skutecznie obniżają jego walory – i dla mieszkańców, i dla gości.
W centrum Sopotu ścierają się dwie rzeczywistości – turystyczna i lokalna. Z jednej strony tłumy gości, którzy chcą zobaczyć to, co najlepsze. Z drugiej – mieszkańcy, dla których każda kolejna blokada ulicy czy hałasujący silnik pod oknem to codzienna frustracja. Czy da się znaleźć kompromis? A może czas jasno postawić jasne granice?
Wasze głosy jasno pokazują, że temat autokarów w centrum to nie tylko kwestia transportu, ale szerszy problem dotyczący szacunku do przestrzeni wspólnej i życia w mieście. Zapraszamy do dalszej dyskusji – czy rzeczywiście musimy godzić się na wszystko w imię turystyki?
[ZT]33259[/ZT]
Zdolny20:49, 04.06.2025
Zakazac wjazdu w „dolna” czesc Haffnera!
Rafał 22:53, 04.06.2025
Jachim sobie nie radzi dla niej to dużo za dużo, mogłoby być co najwyżej sołtysem i to wioski pod lasem.
K10:21, 05.06.2025
Radzi sobie. Głupoty piszesz.
Mieszkaniec13:25, 05.06.2025
To jednodniowe wypady dzieci ze szkół ,tradycyjnie w maju i czerwcu ,przyjeżdżają wydać 800 + na gofry i lody.
3 0
Zakazać wjazdu do centrum niech parkują przy Aego arenie.