Czy to koniec mody na Żabki w Sopocie? Zamykają się kolejne sklepy [OPINIA]

Żabka – wszechobecna, dostępna niemal na każdym rogu, wygodna i „zawsze otwarta”. W Sopocie znajdziemy ich ponad dwadzieścia, z czego spora część ulokowana jest w samym sercu kurortu. Jak to możliwe, że tak mocno wrosły w miejski krajobraz? I dlaczego co rusz kolejne placówki sieci, takie jak chociażby sklep przy Armii Krajowej 61, są stale lub tymczasowo zamykane?

To przecież nie tylko sklep – to swoisty miks punktu kurierskiego, kafejki, a także, nierzadko punkt spożywczy pierwszego wyboru, zwłaszcza gdy przychodzi niedziela objęta zakazem handlu. Wydaje się, że coś jednak zaczyna się zmieniać. Coraz częściej w debacie publicznej pojawiają się informacje o zamykaniu kolejnych Żabek. Tylko co właściwie się dzieje?

Komentarze internautów ujawniają, że zamknięcia Żabek nie są zjawiskiem jednostkowym. „Żabka na ul. Wejherowskiej (...) z 5 razy zamykała podwoje i zawsze wraca jak feniks z popiołów z nowym franczyzobiorcą” – pisze jeden z użytkowników lokalnych forów. Rzeczywiście, sytuacje z zamknięciami, które wydają się nagłe i zaskakujące, nierzadko kończą się ponownym otwarciem po kilku tygodniach, gdy nowy franczyzobiorca obejmuje lokal, co może sugerować, że Żabka to wcale nie tak łatwy biznes, jak mogłoby się niektórym wydawać.

Czy to na pewno złoty biznes?

„Nic specjalnego. Pewnie poprzedni franczyzobiorca nie dał rady i go zamknęli. To w tej sieci standard” – pisze inny internauta, sugerując, że model franczyzy, choć dostępny dla wielu, jest bardziej wymagający niż się wydaje. W komentarzach na lokalnych sopockich forach często można znaleźć głosy, które wskazują, że realia pracy w Żabce nie zawsze są proste. Trudności finansowe, zmiany warunków, a nawet problemy z nieruchomościami, takie jak hałas czy potrzeby sąsiadujących lokatorów, mogą szybko zamienić biznesowy sukces w nie lada wyzwanie.

Mimo to dla klientów każda kolejna zamknięta Żabka to mieszane emocje. Jak wspomina jeden z komentujących: „Jakiś pan przeczytał kartkę na szybie, ale i tak szarpał za drzwi. Ludzie się z Żabką rozstać nie potrafią”. To pokazuje, że dla wielu mieszkańców Sopotu Żabka jest sklepem, bez którego trudno wyobrazić sobie codzienne funkcjonowanie.

Wydaje się, że rosnące koszty oraz wysokie wymagania stawiane franczyzobiorcom mogą stawiać pod znakiem zapytania opłacalność prowadzenia Żabki. Lokalni mieszkańcy komentują, że nie każdy franczyzobiorca jest w stanie utrzymać się na rynku, co może prowadzić do szybkich zmian wśród osób zarządzających sklepami.

Prowadzenie Żabki w Sopocie, tak jak w innych miastach, wymaga nie tylko umiejętności biznesowych, ale też elastyczności. Duże natężenie punktów sieciowych może zaś oznaczać mniejszą liczbę klientów na jeden sklep – szczególnie, gdy kolejny punkt znajduje się zaledwie kilkaset metrów dalej. Możliwe też, że rynek jest już po prostu nasycony.

Czas na refleksję – czy Żabki są przyszłością handlu w Sopocie?

Część sopocian zaczyna zastanawiać się, czy dalsza masowa ekspansja Żabek ma przyszłość w tak niewielkim mieście. Na przykład na ul. Grunwaldzkiej jeden sklep zamknięto, by po chwili otworzyć nowy 200 metrów dalej. Powód? Hałas związany z dostawami przeszkadzał właścicielowi kamienicy, który wynajmuje apartamenty turystom.

Każdy zamknięty punkt Żabki w Sopocie wzbudza żywe dyskusje, a obecne zmiany mogą być początkiem większego przewartościowania lokalnego handlu. Może mieszkańcy potrzebują nieco innej, bardziej lokalnej oferty, która lepiej odpowie na unikalny charakter tego nadmorskiego miasta? A Wy, co sądzicie o zamykaniu kolejnych Żabek? Czy moda na ten rodzaj sklepów się kończy, czy to tylko chwilowy przestój? Zachęcamy do dyskusji – może już czas, aby Sopot powrócił do korzeni i dał szansę mniejszym, lokalnym biznesom? A może wręcz przeciwnie - doceniacie możliwość robienia zakupów w Żabkach niemal na każdym rogu?