Wraz z nadejściem Wielkanocy powraca kwestia śmigusa-dyngusa. Zwyczaj oblewania się wodą w poniedziałek wielkanocny z roku na rok traci na popularności. Widać to szczególnie w dużych aglomeracjach, w tym także w Trójmieście i wielu miastach na Pomorzu. To, co kiedyś mogło być postrzegane jako zabawna tradycja, dzisiaj bywa odbierane jako naruszenie osobistego komfortu i granic. Dlaczego tak się dzieje i czy śmigus-dyngus przetrwa w obliczu zmieniających się wartości i norm społecznych?
Zresztą od dłuższego czasu można zaobserwować wzrost wrażliwości społecznej na różnego rodzaju formy przemocy, w tym również tej symbolicznej. Wielu z nas coraz częściej zwraca uwagę na to, że oblewanie wodą, choć z pozoru błahe, może być nieprzyjemne, a niekiedy nawet postrzegane jako forma agresji. Jest to szczególnie istotne w odniesieniu do osób, które z różnych powodów czują się zagrożone lub bezbronne. Wzrost świadomości w tym obszarze wpływa na postrzeganie śmigusa-dyngusa. Co więcej, niekiedy ostrożność w kultywowaniu tego zwyczaju znajduje również uzasadnienie prawne
Praktykowanie śmigusa-dyngusa może spotkać się z różnymi konsekwencjami. Zgodnie z przepisami prawa, jeśli oblanie wodą odbywa się z zachowaniem rozsądku i umiaru, może być uznane za kontratyp pozaustawowy, co oznacza, że osoba wykonująca tę czynność nie popełnia wykroczenia ani przestępstwa. Jednakże nie wszystkie zachowania związane z tą tradycją są tak łagodne. W niektórych przypadkach, polewanie wodą innych osób może być uznane za wykroczenie, takie jak zakłócenia porządku publicznego lub w skrajnych sytuacjach niektóre zachowania mogą zostać nawet zakwalifikowane jako przestępstwo naruszenia nietykalności cielesnej.
W Sopocie, jak i w wielu dużych miastach, obserwujemy stopniowy zanik tradycji śmigusa-dyngusa. Z jednej strony, nierzadko organizowane są imprezy, nawiązujące do tej tradycji, z drugiej strony, coraz mniej osób spontanicznie oblewa się wodą na ulicach. Czy oznacza to, że lany poniedziałek całkowicie zniknie z naszego kalendarza? Niekoniecznie. Zwyczaj ten może ewoluować, dostosowując się do współczesnych realiów. Być może zamiast oblewania wodą, z czasem będziemy obserwować innego rodzaju praktyki? Wszak prima aprilis wciąż ma się dobrze.
Koniec końców ważne jest, abyśmy szanowali różne tradycje i zwyczaje, ale byli przy tym wrażliwi na potrzeby i oczekiwania innych osób. Lany poniedziałek może być wspaniałą okazją do zabawy i integracji, ale tylko wtedy, gdy odbywa się w atmosferze wzajemnego szacunku i bezpieczeństwa. Czy zatem śmigus-dyngus ma przyszłość? To zależy od nas. Od tego, jak będziemy interpretować tę tradycję i jak będziemy ją celebrować. Być może z czasem uda nam się zachować jej radosny charakter, eliminując częściowo jej negatywne aspekty.
2 2
Dziś przy Niepodległości było polewanie się woda "sąsiedzkie" i wszyscy mega zadowoleni.
1 2
Niedorzeczny zwyczaj. I niebezpieczny, bo jest zimno. A czy nie lepiej przeniesc go na lato ? Najlepiej na czas kanikuly.
1 1
Ten zwyczaj zanika.
Coraz mniej dzieci w mieście Sopot...