Sopot, ze swoimi malowniczymi plażami, eleganckimi willami i bogatą historią, od zawsze był miejscem, gdzie przeplatały się losy ludzi różnych kultur i narodowości. W tym wyjątkowym mieście narodziła się historia miłości Ruth Asty Claaszen i Haralda Kocha. To opowieść o uczuciu, które przetrwało próbę czasu i wciąż inspiruje, zwłaszcza w dniu święta zakochanych.
Harald Koch (1878–1936) urodził się w Kopenhadze, jako syn wiceadmirała Hansa Henrika Kocha i Gerdy Wienberg Andersen. Wykształcony prawnik i ceniony dyplomata, od 1922 roku pełnił funkcję konsula generalnego Królestwa Danii w Wolnym Mieście Gdańsku. Jego życie zawodowe wypełniały odpowiedzialne stanowiska – był przewodniczącym Niemiecko-Polsko-Gdańskiego Sądu Rozjemczego, członkiem Duńsko-Czechosłowackiej Izby Handlowej oraz honorowym dziekanem korpusu konsularnego. Jednak to spotkanie z młodszą o blisko 30 lat Ruth odmieniło jego życie osobiste.
Ruth Koch, z domu Claaszen (1907–2005), była najmłodszą córką Ernsta Augusta i Marthy Claaszenów, właścicieli eleganckiej willi w Sopocie (dzisiejsze Muzeum Sopotu). W młodym wieku przeżyła tragedię – jej ojciec popełnił samobójstwo, pozostawiając rodzinę z długami. Ruth, silna i zdeterminowana, zdobyła wykształcenie handlowe i rozpoczęła pracę jako sekretarka w duńskim konsulacie w Gdańsku. To tam poznała Haralda. Ich uczucie rozwijało się stopniowo, co pięknie odzwierciedlają listy Haralda do Ruth. Jeden z nich, napisany w czerwcu 1928 roku, jest dowodem głębokiej miłości i wdzięczności za wspólnie spędzone chwile. Harald pisał o tym, jak Ruth nauczyła go na nowo cieszyć się życiem i dostrzegać piękno otaczającego świata.
Frl. Ruth Claszen, Parkstrasse 55, Zoppot
26 czerwca 1928
Ruth, moja droga, wiem, że dzisiejszy dzień przyniósł Ci wielka radość, i Ruth, Twoja radość jest moją radością, jak Twoje troski są moimi troskami. Jestem szczęśliwy, że Twoja mama przyjechała, szczęśliwy, że otrzymałaś schronienie, w którym będziesz mogła się czuć, mam nadzieję, spokojna, zadowolona i szczęśliwa – port, w którym ty w burzach życia znajdziesz konieczną ciszę, i moje uczucie szczęścia tego nie pomija, naturalnie to rozumiem, że wszystkie te rzeczy powiązane są. Proszę Ciebie abyś pozdrowiła serdecznie i z wyrazami szacunku Twoją drogą mamę, którą tak mało znam, ale dzięki Tobie i mojej znajomości z Tobą, moja droga, droga Ruth, wiem jak czcigodną i wspaniałą kobietą jest Twoja mama. Przez moją miłość do Ciebie, Ty moje życie, przez które w moich oczach Twoja matka jest odbiciem pięknej i czcigodnej miłości. Te kwiaty powinny Tobie powiedzieć, jak szczęśliwy się czuję z Twojej dzisiejszej radości.
Ale tutaj obecnie, dziękuję Tobie za 50 minionych dni. Przypominasz sobie może, jak przysłałem Ci małą kartkę z okazji 8-dniowego jubileuszu – tak, już wtedy odgrywałaś wielką rolę w mojej pamięci. I teraz świętujemy 50 dniowy jubileusz, odkąd przybyłaś do Sopotu. Ten jubileusz był wczoraj – nie wiedziałem i szkoda, że nie mogliśmy go świętować.
Kiedy myślę o tych 50 dniach, Ruth, moje oczy przepełnia radosna wdzięczność, uświadamiam sobie, jak szereg tych krótkich dni, piękniejszych niż inne, dni, w których moje oczy przez Ciebie i Twoją uważność dla wszystkiego, co jest piękne, przez Twoją miłość do Natury, przez Twoje zainteresowanie wszystkim, co żyje i cierpi, nauczone zostały dostrzegać i widzieć, dni, w które dzięki Tobie czułem, że jestem żyjącym człowiekiem, że życie ma dla mnie sens i może mieć cel. Jak głęboka jest moja miłość do Ciebie, jak prawdziwa i jak, tak, mogę powiedzieć, jak rewolucyjna dla mojego życia, i jak jestem wdzięczny za te 50 dni, tak, jak zauważyłaś moja Ruth – nie dalej jak wczoraj, jak byłem śmiertelnie smutny, jak człowiek, który nie ma swojego miejsca, i dla którego znowu wszystko jest dobre i piękne, przez Twoją dobroć, prze Twoją wolę i tak Ruth przez Twoją radość, która jak święty prąd wlała się do mojego serca i ponad wszystkie troski i zmartwienia w jednym szeregu są dobro, miłość i czystość.
Uczynić innego człowieka szczęśliwym, co zrozumiałaś, Ruth, jest najpiękniejszym dobrem, które można uczynić, co niech będzie dla Ciebie radością.
Całuję dłonie, które kocham, całuję Twoje oczy, które dniem i nocą promienieją, masz takie promienne oczy, Ruth – i całuję Twoje usta, które mogą wypowiadać piękne i mądre słowa.
Po ślubie w 1934 roku Ruth i Harald zamieszkali w luksusowej willi przy dzisiejszej ul. Goyki 3. Ich wspólne szczęście trwało jednak zaledwie dwa lata – Harald zmarł w 1936 roku na raka płuc. Po śmierci męża Ruth musiała odnaleźć się w nowej rzeczywistości. W czasie wojny wraz z matką opuściła Sopot, zabierając ze sobą pamiątki rodzinne. Wpierw w Kopenhadze, a później w Brazylii, próbowała odbudować swoje życie. Pod koniec życia Ruth wróciła do Europy i zamieszkała w niemieckim Bad Pyrmont, gdzie dożyła 98 lat. Dzięki jej wspomnieniom, przekazanym dokumentom i pracy sopockich muzealników możemy dziś odkrywać kolejne rozdziały tej niezwykłej historii.
[ZT]29483[/ZT]
0 0
Fuj ! Ze starym chopem.
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu esopot.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz