Zamknij

Dziki w Sopocie. Problem jest większy niż nam się wydaje

. 15:17, 02.11.2025 Aktualizacja: 10:31, 01.11.2025
Skomentuj

Jeszcze kilka lat temu temu dziki spacerujące po centrum Gdyni i blokujące trójmiejskie ulice były codziennością. Straż Miejska w Gdyni interweniowała ponad tysiąc razy rocznie. Dziś w wielu miejscach problem zniknął niemal z dnia na dzień. To skutek epidemii afrykańskiego pomoru świń, która w 2024 roku zmiotła miejskie populacje. Ale eksperci nie mają wątpliwości: tam, gdzie dzików teraz nie ma, powrócą.

Województwo pomorskie przez lata zmagało się z lawinowym wzrostem populacji dzików w przestrzeni miejskiej. Według danych GUS, w 2017 roku na terenie regionu żyło około 18 700 zwierząt. W samym Trójmieście mieszkańcy zgłaszali po kilkanaście interwencji dziennie. Dziki atakowały ludzi z psami, niszczyły ogrody, blokowały ruch. Problem narastał przez lata, aż do maja 2024 roku, kiedy u padłych dzików w Gdyni Karwinach potwierdzono wirus ASF.

W ciągu dwóch tygodni zlikwidowano 58 zwierząt, a populacja w obrębie dzielnicy praktycznie przestała istnieć. Jednak według naukowców to tylko chwilowa przerwa w wieloletnim trendzie, który ma głębsze przyczyny niż lokalna sytuacja epidemiologiczna.

[ZT]30347[/ZT]

Dlaczego dziki opanowały Sopot i pomorskie miasta?

Naukowcy są zgodni: główną przyczyną eksplozji populacji dzików w miastach są zmiany klimatyczne. Jak wykazały badania opublikowane w Scientific Reports, łagodniejsze zimy zwiększają przeżywalność młodych, a wyższe temperatury wiosenne wpływają na sukces reprodukcyjny. Przegląd badań europejskich naukowców potwierdza, że populacje dzików wzrosły znacząco w całej Europie w ciągu ostatnich 30 lat właśnie z tego powodu.

W Polsce powierzchnia zabudowana wzrosła o 14-30% w ciągu ostatnich dwóch dekad, zajmując tereny będące naturalnym siedliskiem dzikich zwierząt. Bariery liniowe, ogrodzenia i fragmentacja przestrzeni kierują dziki wprost na obszary mieszkalne. Dodatkowo miasta stały się dla nich schronieniem przed polowaniami i drapieżnikami. W pobliżu człowieka nie muszą obawiać się m.in. wilków.

Dzik w Sopocie też się zmienia

Tempo wzrostu populacji dzików wynika też z radykalnych zmian w ich fizjologii, które zaszły w ciągu ostatnich 20-30 lat. Jeszcze dwie dekady temu locha osiągała dojrzałość płciową w wieku półtora roku i rodziła dwa mioty rocznie. Obecnie w ciążę zachodzą już ośmiomiesięczne samice, a liczba miotów wzrosła do trzech lub nawet czterech rocznie. Badania z Europy Zachodniej wykazały, że średnia wielkość miotu wynosi 5,4 prosiąt, a kluczowa jest masa ciała około 30 kg - po jej osiągnięciu samice zaczynają produkować podwyższone stężenia hormonów rozrodczych.

W miastach, gdzie dostęp do pożywienia jest lepszy przez cały rok, młode dziki szybciej osiągają ten próg wagowy. Wbrew pozorom nie chodzi o śmieci. Badania z Berlina wykazały, że dziki miejskie preferują naturalne zasoby pokarmowe, jak żołędzie w lasach miejskich. Wysokoenergetyczna żywność z sieci handlowych i kontenerów służy głównie jako pokarm zastępczy, ale właśnie ona sprawia, że dziki berlińskie ważą około 35% więcej niż wiejskie.

[ZT]33455[/ZT]

Problem dzików w Trójmieście. Jak radzą sobie samorządy?

Gdańsk, Gdynia i Sopot szczególnie dotkliwie odczuwały problemy z dzikami miejskimi. W Gdyni Straż Miejska odnotowała ponad 1200 interwencji w 2021 roku i ponad 1000 w 2022 roku. Do Centrum Zarządzania Kryzysowego w Gdańsku wpływało 3-5 zgłoszeń na dobę. Niektórzy mieszkańcy karmili je obierkami i jabłkami.

Sytuacja zmieniła się dramatycznie w maju 2024 roku, kiedy w Gdyni potwierdzono zakażenie wirusem ASF. Nakazano odłów z uśmierceniem 80 sztuk w Gdyni i 60 w Sopocie. Jak informuje rzecznik gdyńskiej straży miejskiej Leonard Wawrzyniak, po tych działaniach zdarzają się dni bez ani jednego zgłoszenia, choć wcześniej było ich kilkanaście dziennie.

Dziki w Polsce. Ciągłe próby rozwiązania problemu

Kontrola NIK z 2020 roku wykazała, że w ciągu dwóch lat w 12 polskich gminach odnotowano ponad 45 tysięcy zgłoszeń dotyczących dzikich zwierząt. Analizowane miasta wydały 8 milionów złotych na zarządzanie problemem. Gdynia postanowiła działać inaczej - w lipcu 2025 roku oficjalnie rozpoczęła współpracę z Biurem Urbanistyki Wielogatunkowej, opracowującym katalog działań nieśmiercionośnych.

Dr Robert Skrzypczyński wraz z zespołem ekspertów skupia się na planowaniu zieleni miejskiej, doborze odpowiednich nasadzeń i kształtowaniu krajobrazu, który ograniczy łatwy dostęp dzików do pożywienia. W skład specjalnie powołanego zespołu weszli nie tylko urzędnicy, ale także mieszkańcy, leśnicy, weterynarze i naukowcy.

[ZT]34140[/ZT]

Eksperci z Instytutu Biologii Ssaków PAN wskazują, że przy kontynuacji zmian klimatycznych i postępującej urbanizacji problem dzików powróci. Pytanie tylko kiedy. Nowatorskie podejście Gdyni może stać się modelem dla innych polskich miast, pokazując, że koegzystencja z dziką przyrodą w przestrzeni miejskiej jest możliwa bez rutynowych odstrzałów. 

(.)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarze (0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz


Dodaj komentarz

🙂🤣😐🙄😮🙁😥😭
😠😡🤠👍👎❤️🔥💩 Zamknij

Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu esopot.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz

0%