Zamknij

Badając przedmiot nieocenionej wartości. Solo Joanny Czajkowskiej "INTROSPEKCJA. Przedmiot nieocenionej wartości". Recenzja spektaklu

16:14, 20.04.2021 Izabela Stańdo Aktualizacja: 16:17, 20.04.2021
Skomentuj Fot. Krzysztof Bzdeń Fot. Krzysztof Bzdeń

„Przedmiot nieocenionej wartości” to spektakl z 2016 roku, który na długo pozostaje w pamięci widza. Żywa historia tańca spleciona ze scen o onirycznym charakterze. Opowieść precyzyjnie zaplanowana, misternie skonstruowana z ruchu o różnej teksturze i jakości, okraszona cytatami z innych, znanych dzieł choreograficznych uzmysławia, co jest dla tancerza najważniejsze. Obraz, prócz ruchu, złożony jest z niebanalnego światła, multimediów i magicznej muzyki łączącej tradycyjne brzmienia, przypominające kompozycje końca XIX wieku oraz brzmienia elektroniczne budujące nastrój grozy, wzmagające poczucie zagrożenia. Co nowego można odczytać z INTROSPEKCJI? Czy warto obejrzeć tę propozycję, czy jest ona równie interesująca? Dla „Przedmiotu...” kluczowymi słowami mogą być innowacja, wynalazek, historia, ciało. Dla INTROSPEKCJI zaś odwaga, emocje, dusza. Zestawiając te dwie propozycje ze sobą mamy nieodparte wrażenie, że w pierwszej główną rolę odgrywa intelekt, w drugiej serce. W INTROSPEKCJI spektakl „Przedmiot nieocenionej wartości” oglądamy oczyma twórczyni i tym samym poprzez reakcje jej ciała – zarówno te kinetyczne, jak i emocjonalne ponownie go odkrywamy.

Kompozycja

Najnowsza premiera Joanny Czajkowskiej podzielona jest na dwie części. W pierwszej widz ma okazję w niecodzienny sposób przypomnieć sobie spektakl „Przedmiot nieocenionej wartości”. Kompozycyjnie ta część przypomina powieść szkatułkową, czyli taką, której fabuła składa się z kilku odrębnych opowiadań. Ich połączenie daje pełny obraz opowieści, a każde z opowieści pojawia się w nieprzypadkowy sposób. Na ekranie widzimy zarejestrowane wideo spektaklu oraz oglądającą je choreografkę. Początkowo wyświetlane widowisko wydaje się zajmować widza bardziej niż osoba Czajkowskiej. Szybko okazuje się, że obserwowanie odpowiedzi artystki na obraz jest równie pasjonujące. Na twarzy można odczytać cały wachlarz emocji. Niesamowite jest to, jak wymownie uwidaczniają się mięśnie fizjonomii i jak bezbłędnie, mimo ich mnogości, można odczytać znaczenie każdego, najmniejszego nawet grymasu: nostalgia, podziw, radość, strach, wzruszenie - to tylko kilka odczytanych uczuć towarzyszących oglądającej spektakl artystce. Czasami blisko twarzy pojawiają się dłonie uzupełniając i tak już wymowny słownik. Twórczyni spektaklu nie siedzi w zupełnym bezruchu. Prócz naturalnego poruszania ciała, celem poprawienia wygody oglądającego, możemy zauważyć fragmenty, w których zaczyna ona niemal tańczyć równocześnie z artystami na scenie. Synchronicznie poruszają się jej ręce, dłonie wykonują podobne gesty, ciało wygina się w kierunku ruchu, w którym podążają tancerze na scenie. Zaskakująca jest pamięć kinetyczna, która mimo upływu czasu pozwala tancerce na wierne niemal odtwarzanie ruchu tancerzy. Reakcje Czajkowskiej są pięknym uzupełnieniem tego, co możemy zobaczyć na rejestracji wideo. W końcówce tego fragmentu widać wyraźne wzruszenie artystki, może nawet łzy w oczach. Te zobaczymy też w drugiej części, ale ich źródło będzie zgoła inne.

Można zaryzykować stwierdzenie, że INTROSPEKCJA to doskonały (pod)tytuł dla drugiej części spektaklu. Na scenie pojawia się postać tancerki (Joanna M. Czajkowska). W przygaszonym świetle widzimy jej posągową nagość. Kilkakrotnie zmienia pozy. Bez trudu dostrzegamy paralelę z pierwszą częścią „Przedmiotu...”. Zdumiewające jest to, że mimo minimalnej obsady to kolejne sceny, nie tracą nic ze swojej siły wyrazu. Bohaterka ma na sobie jedynie ciemne okulary ukrywające wzrok. Wydaje się, że to ochrona, jaką posiada przed światem, przed widzem, przed  krytykiem, z publicznością. W tej części prócz ruchu ciała, muzyki, światła i innych znanych już z poprzedniej realizacji elementów, ważne będzie słowo. To ono wprowadzi widza w tajemnice duszy twórczyni spektaklu. Na zmianę odnajdziemy tutaj fragmenty statyczne, w których skupić się trzeba na wypowiedziach tancerki i dynamiczne, w których ruch, jego charakter uzupełni doskonale to, co właśnie zwerbalizowała. Cechą charakterystyczną kompozycji tej części będą zmiany zajmowanej przez ruch przestrzeni oraz to, że proponowane sekwencje, czy ich elementy będą wielokrotnie powtarzane. Połączeniem dwóch części spektaklu będzie puszczone w przyspieszeniu wideo - rejestracja reakcji choreografki na oglądany na ekranie „Przedmiot...” z 2016 roku.

Ruch - czyli nie tańczę, a jednak tańczę

W jednej ze scen Czajkowska mówi, że pewnie rozczaruje publiczność, bo tańca raczej nie będzie, a nawet jeżeli będzie, to nie odpowie on na pytanie, po co ten ruch się pojawia. Nie trudno jednak zauważyć, że ruch dopowiadać będzie to, co zostanie wcześniej wypowiedziane. Z początku ruch wyda się nieco robotyczny. Nogi poruszą się pod dyktando rąk, w kanciasty sposób, ale niezwykle precyzyjnie, „w punkt”. Pierwsze kroki będą przypominać zniekształcone baletowe pas. Ręce zazwyczaj są wyprostowane, palce dłoni złączone, co z kolei przywodzi na myśl technikę tańca jazzowego. Stopniowo tancerka porusza się oswajając coraz większy obszar sceny, a jej gesty stają się bardziej psychodeliczne. Warto zauważyć, że mimo rosnącej amplitudy tańca i coraz większego wysiłku, z twarzy tancerki nie znika uśmiech, który teraz widz może odczytać jako nieco sztuczny i skrywający prawdziwe odczucia. Wraz z rosnącą dynamiką poruszania się uśmiech zmniejsza się, a na twarzy pojawia się zmęczenie. Możemy odnieść wrażenie, że artystka porusza się, bo musi, bo coś lub ktoś jej każe. Zaczyna szybciej chodzić, biega. Ruch inicjowany jest impulsem jakiejś części ciała, punktu w ciele, po którym następuje zawieszenie i bezwładne niemal „upuszczenie” go w przestrzeni. Tancerka wtedy najczęściej wychodzi poza aplomb i spiralnie pozwala ciału zmienić miejsce na scenie. Kolejną charakterystyczną cechą garnituru scenicznych działań są repetytywne gesty łapania się za klatkę piersiową w okolicy serca i uderzenia w brzuch w okolice splotu słonecznego (zwanego też w historii, co ciekawe, mózgiem brzusznym). Gesty te mają niezwykle silny ładunek emocjonalny tym bardziej widoczny, że towarzyszy im nasilający się krzyk, który podkreśla rollercoaster emocji i stanowi preludium do najbardziej poruszającej i intymnej części spektaklu. 

W końcówce spektaklu zobaczymy powtarzaną wielokrotnie sekwencję złożoną z ruchów zaczerpniętych ze sztuk walki (podobna pojawia się w „Przedmiocie...” w wykonaniu Jacka Krawczyka). Tancerka znajdzie się w różnych miejscach na scenie, a cechą charakterystyczną tej sekwencji, prócz jakości i rodowodu ruchu, jest ukłon w stronę publiczności na początku i na końcu tanecznej kombinacji. Ten fragment odczytamy jako ruchowy komentarz do tekstów, które usłyszeliśmy uprzednio i puentę całości dzieła.

Słowo

Język tańca jest związany z ciałem w sposób oczywisty i nieodzowny. Niezwykle bogaty, dający niekończące się możliwości wyrazu ze swej natury wydaje się symboliczny, opalizujący i podobnie jak symbol, sugerujący jedynie treści, nie nazywający do końca, nie determinujący, nie narzucający znaczenia. Słowo wypowiedziane, o ile nie jest poezją, ma zdecydowanie węższy zakres, jest bardziej precyzyjne, nie daje się tak szeroko interpretować. Powyższe zdania nie mają mieć charakteru oceniającego, a jedynie stanowią minimalną próbę pokazania różnic dwóch systemów języka, którymi posłużyła się artystka. Słowo w spektaklu nie pozwala pomylić znaczenia dzieła, prowadzi widza w najbardziej intymne zakątki uczuć i emocji twórczyni. Już na samym początku tancerka oznajmia, że  postara się, aby wieczór był dla wszystkich wyjątkowy. Jej nagość nie wydaje się być niczym niestosownym, dopóki ona sama jej nie zauważy i speszona nie wycofa się w głąb sceny. Warto dostrzec, że kostium, który ubierze jest niemal koloru jej skóry i można go odczytać jako kontynuację dosłownej nagości. Taki chwyt być może pozwolił choreografce ograniczyć rozproszenie publiczności rzeczywistą nagością, nagością która mogłaby odciągać uwagę od ruchu czy wypowiedzianego słowa. Najbardziej poruszający fragment rozpoczyna się w momencie, w którym tancerka usiądzie w rogu sceny oślepiona światłem niczym podczas przesłuchania. Jej mięśnie są spięte, a napięcie podkreślone jest dodatkowo silnie zaciśniętymi, drżącymi ustami. Pytania i odpowiedzi ujawniają najmocniej skrywane tajemnice, obawy, uczucia. Tekst jest nagrany i charakteryzuje się dość specyficznie skonstruowaną składnią. Proste, krótkie zdania, powtarzane fragmenty symulują literacki sposób konstruowania strumienia świadomości, a dodatkowo można skojarzyć je z narracją, towarzyszącą bohaterom filmów Marka Koterskiego. Joanna rozmawia sama ze sobą, a prowadząc seans psychoanalityczny poznaje siebie, przyznaje się przed samą sobą do swoich największych lęków. Siedząca postać prawie się nie rusza. Nieznaczne zmiany można wyczytać na twarzy. Wzrok ukryty za ciemnymi szkłami okularów (podobnie jak w pierwszej scenie) nie do końca zdradza bohaterkę. Dopiero, gdy ta zdejmie okulary, dostrzeżemy smutne spojrzenie i łzy... 

Taniec najważniejszy

Ostatnie zdania tancerki mogą być dla widza niepokojące. Bohaterka przyznaje się do bezradności, złości. Introspekcja, ten specyficzny seans jest jednak dla artystki czymś w rodzaju katharsis, wyzwoleniem. Wiem, co czuję oznacza, że mogę dalej działać, walczyć, mimo wszystko, mimo przeciwności losu, niesprzyjających okoliczności i Bóg wie jeszcze czego. Słowa te są podkreślone wielokrotnie powtórzoną sekwencją ruchową, która zaczyna się i kończy ukłonem, a złożona jest z ruchów inspirowanych dalekowschodnimi sztukami walki. Taniec okazuje się najważniejszy, daje siłę, jest sensem życia, językiem, który nigdy się nie kończy i daje nieograniczone możliwości. 

„INTROSPEKCJA Przedmiot nieocenionej wartości.” to propozycja niezwykle emocjonalna, intymna i tym samym odważna. Mało kto potrafi przyznać się do takich emocji, mało jest odważnych, by pokazać siebie tak bardzo, odsłonić siebie, ujawnić słabość. Solo Joanny M. Czajkowskiej to introspekcja, autoportret i terapia zarazem. Terapia nie tylko dla twórcy, terapia także dla widza. 

INTROSPEKCJA. Przedmiot Nieocenionej Wartości

Część 1.

  • Koncept, wykonanie: Joanna M. Czajkowska
  • Kamery i montaż: Piotr Czarnecki
  • Światła: Mateusz Gierc

Część 2.

  • Koncept, reżyseria, wykonanie: Joanna M. Czajkowska
  • Muzyka i udźwiękowienie: Mariusz Noskowiak
  • Nagrania video: Piotr Czarnecki
  • Wizualizacje, projekt plakatu: Katarzyna Teresa Turowska
  • Kostium: Adam Królikowski
  • Reżyseria świateł: Mateusz Gierc
  • Konsultacja: prof. Ewa Aleksandra Wycichowska
  • Rejestracja spektaklu: Piotr Czarnecki

W spektaklu zostały wykorzystane fragmenty wywiadu z tancerzem Opery Bałtyckiej, pedagogiem i choreografem Marcelim Żędzianowskim (17.07.1932-11.06.2014), zarejestrowanego w marcu 2014 roku.

 

Premiera on-line 26 marca 2021 roku

[ZT]8179[/ZT]

(Izabela Stańdo)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%