Zdjęcie w tle: fot. esopot.pl. Zdjęcie w okręgu: poseł Kazimierz Smolińsk, fot. P. Tracz Kancelaria Premiera - Prezentacja programu Mieszkanie+.
Ujawnienie wrażliwych danych podczas kontroli poselskiej transmitowanej na żywo w Sopocie ma konsekwencje. Prezes Urzędu Ochrony Danych Osobowych zdecydował o upomnieniu posła PiS, który podczas interwencji podał publicznie dokładny adres i numer księgi wieczystej. Sprawa budzi pytania o granice działania polityków i konieczność przestrzegania RODO, nawet w ferworze kampanii wyborczej.
Podczas składania zapytania w obecności mediów, poseł Kazimierz Smoliński ujawnił dane osobowe, podając dokładny adres domowy lokalu oraz numer księgi wieczystej. Co więcej, w wypowiedziach dla mediów przed budynkiem urzędu, polityk ujawnił też informacje o domniemanej, przeszłej eksmisji bliżej nieokreślonych osób i zameldowaniu tam niegdyś Donalda Tuska. Mimo szerokiego mandatu poselskiego, Prezes UODO stwierdził, że poseł działał niezgodnie z prawem.
Polityk odpowiada za dane, które przetwarza. Prezes UODO Mirosław Wróblewski zadecydował o nałożeniu na posła Smolińskiego kary w postaci upomnienia za naruszenie RODO. Podkreślił, że poseł, nawet wykonując swój mandat, staje się administratorem danych i musi przestrzegać przepisów prawa. UODO ocenił, że ujawnienie danych nie było niezbędne do realizacji celu kontroli poselskiej.
Wyjaśnienia posła nie przekonały UODO. Kazimierz Smoliński tłumaczył, że nie wiedział, iż kontrola jest transmitowana na żywo. Stwierdził też, że informacje czerpał z mediów, a dane osoby potencjalnie powiązanej z Donaldem Tuskiem znalazł w bazie CEIDG. Co więcej, uważał, że za ujawnienie danych odpowiadają władze Sopotu, które nie zapewniły odpowiednich warunków do kontroli. Prezes UODO odrzucił te argumenty. Stwierdził, że baza CEIDG służy obrotowi gospodarczemu, a nie naruszaniu życia prywatnego, a numer księgi wieczystej, choć księgi są jawne, wymaga wykazania interesu prawnego do jego uzyskania.
Prywatność osób publicznych ma ograniczenia, ale istnieje. UODO, odwołując się do orzeczeń Europejskiego Trybunału Praw Człowieka (ETPCz), przypomniał, że nawet osoby publiczne mają prawo do ograniczonej prywatności. Polityk mógł wykonać interwencję poselską bez publicznego narażania prywatności osoby, której dane dotyczą. Ujawnianie wrażliwych informacji w obecności kamer, zwłaszcza w trakcie transmisji na żywo, wymagało zachowania szczególnej ostrożności.
Brak zgody to nie jedyna podstawa do przetwarzania danych. Prezes UODO wskazał, że aby przetwarzać dane bez zgody osoby, administrator musi wykazać, że jest to niezbędne do realizacji określonych celów, np. wypełnienia obowiązku prawnego. W tej sprawie poseł nie udowodnił, że ujawnienie adresu i numeru księgi było niezbędne do realizacji jego mandatu. Upomnienie ma pomóc w zrozumieniu wagi i naganności naruszenia ochrony danych osobowych.
Incydent z Sopotu pokazuje, że nawet posłowie, wykonując swoje obowiązki, podlegają regulacjom RODO. UODO przypomina, że ochrona danych osobowych jest priorytetem, a ich ujawnienie musi być zawsze niezbędne i zgodne z prawem. Mandat poselski nie zwalnia z tej odpowiedzialności.
Źródła: Urząd Ochrony Danych Osobowych, Dziennik Gazeta Prawna
[ZT]32945[/ZT]
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz