Sezon wakacyjny jeszcze na dobre się nie rozpoczął, a już ulice Sopotu – zwłaszcza kultowy Monciak – zapełniły się turystami. Niestety, wraz z ich powrotem, powróciło również dobrze znane zjawisko: spacerowanie w stroju „plażowym” daleko od plaży.
Na opublikowanym przez nas zdjęciu z ul. Bohaterów Monte Cassino widać mężczyznę przechadzającego się tłumną ulicą bez koszulki, w dżinsowych szortach, klapkach i białych skarpetach. Na jego plecach widnieje duży tatuaż. Widok ten, choć dla niektórych może być symbolem lata i luzu, dla wielu jest oznaką szerszego problemu – braku poszanowania dla przestrzeni publicznej.
Od niemal dekady miasto Sopot prowadzi akcję społeczną „Stop golasom na ulicach”, mającą na celu uświadamianie turystów, że ulice i sklepy to nie przedłużenie plaży. Plakaty, ulotki, kampanie edukacyjne – wszystko po to, by przywrócić elementarną kulturę ubioru w przestrzeni publicznej. Efekt? Niestety, jak pokazuje rzeczywistość – mizerny.
– To nie jest kwestia narzucania eleganckiego dress code’u, tylko szacunku. Jesteśmy kurortem, ale też miastem, które odwiedzają rodziny z dziećmi, starsi ludzie, goście z zagranicy – komentuje jeden z mieszkańców.
– Wielu mieszkańców i gości odwiedzających Sopot w poszukiwaniu kultury, gastronomii czy spacerów po eleganckim kurorcie czuje się zrażonych takimi widokami – mówi jedna z mieszkanek Dolnego Sopotu. – Sopot to nie Ibiza. Nie jesteśmy przeciwni turystom, ale prosimy o odrobinę szacunku do przestrzeni publicznej.
Pod opublikowanym na naszym fanpage’u zdjęciem, rozgorzała żywa dyskusja. Głosy są podzielone, ale zdecydowana większość wyraża irytację:
„Znów przyjezdni pokazują swoje klaty. Myślą że jak u siebie tak chodzą, to i w mieście też tak można”.
„Jak inaczej pokaże, że ma tatuaż?”
"Po chodniku niech sobie chodzi, bardziej mnie irytują tacy, co wchodzą tak do marketu. Cała rodzinka, dzieciaki uwalone z piasku, matka się drze na pół sklepu za nimi, stary pijany z harnasiem 12+12 gratis i jeszcze się kłócą ze sobą".
Nie brakuje jednak głosów bardziej wyrozumiałych:
"Co roku to samo czepialstwo".
„Oj tam, po co czepiać się o byle co – są na wakacjach, a nie na salonach. Niech mają luz!”
"Proszę nie krytykować. Przynajmniej po nim można wnioskować, że lato się zbliża, bo po aurze trudno się domyślić".
Choć niektórzy argumentują, że upał i wakacyjny klimat usprawiedliwiają taki strój, granica dobrego smaku jest dla wielu przekroczona. Problem nie dotyczy zresztą tylko ulic – komentujący zwracają uwagę, że turyści w takim wydaniu wchodzą też do sklepów, restauracji i punktów usługowych.
Warto przypomnieć: Sopot, mimo swojej plażowej atmosfery, to także przestrzeń publiczna, gdzie obowiązują pewne normy współżycia społecznego. Wakacyjna swoboda nie powinna być równoznaczna z ignorowaniem zasad dobrego wychowania. A Wy co sądzicie o „golasach” na ulicach Sopotu?
[ZT]33688[/ZT]
0 0
tylko mandat, cicho i spokojnie, nic innego nie zadziała, szanujmy się!