Niedziela, 12 stycznia, przyniosła mieszkańcom Sopotu niecodzienny widok. Bałtyk, rozwścieczony północno-zachodnim wiatrem, pokazał swoją siłę. Wzburzone fale z impetem uderzały o brzeg, zalewając plaże i wzbudzając podziw, ale też trwogę. Jedną z ofiar żywiołu stało się sopockie molo, które, choć przystosowane do trudnych warunków pogodowych, nie uniknęło uszkodzeń.

Sztormowe warunki, z typową dla tego okresu cofką, naruszyły dolny pomost w okolicach ostrogi. Nagrania udostępniane w sieci pokazują wybijane deski i powstające uszkodzenia. Na szczęście reszta konstrukcji, w tym główny pomost spacerowy i budynek na głowicy, wydają się być nietknięte. Na pełne oszacowanie zniszczeń trzeba będzie jednak jeszcze poczekać.

Molo trzyma się mocno

Choć widok uszkodzonego pomostu budzi smutek, mieszkańcy mogą spać spokojnie. Solidna żelbetowa konstrukcja falochronu, otaczająca przystań jachtową, skutecznie chroni główną część mola. Dolne pomosty, które w czasie sztormów są najbardziej narażone na uszkodzenia, od kilkunastu lat są cyklicznie demontowane w okresie jesienno-zimowym, co minimalizuje potencjalne straty.

Co dalej?

Obecnie trwają prace nad oszacowaniem zniszczeń. Na ten moment nie wiadomo jeszcze, czy naprawy zostaną przeprowadzone siłami własnymi operatora molo, czyli Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Sopocie, czy też konieczne będzie zatrudnienie zewnętrznych specjalistów. Jedno jest pewne – nie jest to pierwszy raz, gdy Bałtyk wystawia konstrukcję na próbę i z pewnością przetrwa ona jeszcze niejeden sztorm.

[ZT]30012[/ZT]