Zamknij

Sopot: Zmarła Janina Wehrstein. Nieustraszona wojowniczka Solidarności

09:00, 14.02.2023 Lech Parell | Udostępniono na licencji Creative Commons 3.0 BY-NC.
Skomentuj Głodówka w Sopocie 27.12.1987 r. Od lewej: Wojciech Błażek (stoi), Jacek Fedor, Lech Parell, Janina Wehrstein, Klaudiusz Wesołek, Tomek Żmuda-Trzebiatowski (stoi). Archiwum Fundacji Wolność i Pokój Głodówka w Sopocie 27.12.1987 r. Od lewej: Wojciech Błażek (stoi), Jacek Fedor, Lech Parell, Janina Wehrstein, Klaudiusz Wesołek, Tomek Żmuda-Trzebiatowski (stoi). Archiwum Fundacji Wolność i Pokój

Odważna i nieustępliwa. W latach 80 ub. wieku była działaczką opozycji demokratycznej. Dwukrotnie więziona i niezliczoną ilość razy represjonowana na inne sposoby. Dla gdańskiego WiP-u Janina Wehrstein była osobą bardzo wyjątkową. Wyraźnie nas lubiła i wręcz faworyzowała. A my również mieliśmy dla niej bardzo ciepłe uczucia. Zmarła 6 lutego w Sopocie w wieku 92 lat.

Na zdjęciu zrobionym w jej mieszkaniu drobna Janina Wehrstein siedzi na podłodze pomiędzy nami, uczestnikami Ruchu Wolność i Pokój prowadzącymi głodówkę w obronie więźniów sumienia. Nie mieliśmy, gdzie głodować, więc zaoferowała się ze swoim mieszkaniem. Z jej lewej strony siedzi Klaudiusz Wesołek, a z prawej, niżej podpisany, Lech Parell oraz Jacek Fedor. Nad nami stoją, trzymając transparent z napisem Ruch Wolność i Pokój, Tomasz Żmuda-Trzebiatowski i Wojciech Błażek. Jest pierwszy dzień świąt Bożego Narodzenia 1987 r.

Kto zrobił to zdjęcie, nie pamiętam już niestety. Przez jej małe mieszkanko na ul. Pułaskiego w Sopocie przewinęło się wtedy mnóstwo osób. Niewykluczone, że był to Janusz Molke. Bardzo wysoko uplasowany agent SB, wtedy uważany przez wszystkich za działacza opozycji, szczególnie dobrze zorientowanego w sprawach poligrafii. Molke kilkukrotnie nas w czasie głodówki odwiedzał i niezwykle zajmująco opowiadał o swoich wyprawach do Międzyrzeckiego Rejonu Umocnionego (którego był rzeczywiście prawdziwym znawcą), a jednocześnie od niechcenia doradzał, gdzie i jak rozkleić na mieście plakaty informujące o naszej głodówce i jej celach. Kilka godzin potem, w trakcie akcji plakatowania esbecja złapała Jacka Fedora i Jankę...

Centrum kontaktowe

Mieszkanie Janiny Werhstein było rodzajem dobra publicznego. Wszyscy Jankę odwiedzali i Janka wszystkich gościła. Niestety dotyczyło to również „gości” z SB, którzy wykorzystywali do odwiedzin drogę przez okno, wychodzące na dach. Janka miała ciągle kłopoty z włamaniami, w czasie których nie ginęły wartościowe przedmioty.

Mieszkanie było centrum kontaktowym, a telefon rozgrzewał się do czerwoności od komunikatów przekazywanych do Wolnej Europy i zachodnich agencji prasowych. W czasie, kiedy ją poznałem była kierowniczką Komisji Interwencji i Praworządności NSZZ Solidarność. Pracowała zawodowo w jednym z zespołów adwokackich, na stanowisku sekretarskim. Nie była prawniczką, choć miała we wszystkim olbrzymią orientację. Jednocześnie koordynowała pomoc dla takich jak my. Dbała, byśmy zawsze mieli obrońców i pomagała w gąszczu spraw – szczególnie tym, którzy dopiero pierwszy raz stykali się z peerelowskim aparatem represji.

Na ekranie telewizora, w prawym górnym rogu miała wyklejony samoprzylepnymi literkami napis: TV kłamie. Było to bardzo proste, ale urocze. Każdy, kto widział to pierwszy raz, myślał, że ktoś zhakował sygnał i taki obraz idzie na całą Polskę.

[ZT]15913[/ZT]

Trudne początki

Janina Wehrstein, pochodziła z Kresów. Urodziła się 30 września 1930 w Stryju, na terenie obecnej Ukrainy. Jej ojciec został zamordowany przez Sowietów w 1940 roku w Bykowni – ukraińskim Katyniu. Gdy Janka tuż po wojnie wraz z babcią i siostrami przyjechała do Gdańska, znajdowała się w bardzo trudnej sytuacji materialnej. Pracowała najpierw jako pomoc domowa, a później, gdy stopniowo uzupełniła wykształcenie, na stanowiskach sekretarki i maszynistki w różnych przedsiębiorstwach. W 1967 roku skończyła VI LO w Gdańsku.

W latach 70 znalazła wreszcie nieco lepiej płatną pracę w Przedsiębiorstwie Państwowym Pracownie Konserwacji Zabytków. Tam, gdy tylko zaczął się Sierpień, rozpoczęła organizację Komisji Zakładowej NSZZ Solidarność. Gdy nastał stan wojenny, od 14 grudnia współorganizowała akcję protestacyjną w zakładzie.

16 grudnia 1981 r., podczas demonstracji pod Pomnikiem Poległych Stoczniowców została dotkliwie pobita, w wyniku czego znalazła się w szpitalu i musiała tam zostać aż do 24 grudnia. Kolejne 3 miesiące dochodziła do siebie w domu. Gdy chciała wrócić do pracy – zwolniono ją. Od tego momentu była praktycznie stale inwigilowana przez SB i represjonowana.

W latach 80. dwukrotnie była aresztowana i za każdym razem niemal rok spędziła za kratami. Za pierwszym razem udostępniła swoje mieszkanie na małą drukarnię, gdzie przygotowywano pismo Gryps. Aresztowanie nastąpiło 12 sierpnia 1982 r., a sprawa była początkowo prowadzona przez osławioną prokuraturę Marynarki Wojennej, która potrafiła żądać dla oskarżonych wyroków sięgających 10 lat. Po umorzeniu sprawy i wyjściu na wolność dzięki amnestii zaangażowała się ponownie w działalność opozycyjną.

Kolejny raz aresztowana 09 października 1985 r., znów niemal rok spędziła w areszcie na Kurkowej w Gdańsku i ponownie wyszła na wolność dzięki ogłoszonej amnestii.

Janina Wehrstein – osoba o bezwzględnej uczciwości

Pomagała wszystkim i zawsze, ale szczególnie od tego momentu zaangażowała się w działalność pomocową. w latach 1986-1988 była kierowniczką Komisji Interwencji i Praworządności NSZZ Solidarność. W czasie fali strajków w sierpniu 1988 r., jako osoba o bezwzględnej uczciwości została jednogłośnie okrzyknięta skarbniczką pomocy dla strajkujących, która organizowana była w parafii św. Brygidy z naszym – uczestników WiP bardzo dużym udziałem.

W czasie przełomu Janina Wehrstein zaangażowana była w działalność Komitetu Obywatelskiego m.in. jako szefowa Rady Funduszu Wyborczego przy Regionalnym Komitecie Obywatelskim w Gdańsku. w latach 1989–1991 była kierowniczką działu interwencji. Później szefowała działowi porad prawnych Zarządu Regionu Gdańskiego NSZZ Solidarność i kierowała biurem poselsko-senatorskim Solidarności.

Była współzałożycielką Gdańskiego Oddziału Rodziny Katyńskiej i Stowarzyszenia Godność.

Doświadczenia więzienne

Rzadko kiedy wspominała swój prawie dwuletni pobyt w więzieniu. Pamiętam jedną taką opowieść w czasie naszej głodówki. Mówiła mało, ale czuło się w tym wewnętrzne napięcie. Za każdym razem umieszczana była w celi z kobietami oskarżonymi o przestępstwa kryminalne, często z grypsującymi. Było to coś, co wywarło na nią wielki wpływ – chociaż w żadnym stopniu jej nie złamało. Będąc bezkompromisowa wobec siebie, miała wiele przykrych doświadczeń z współosadzonymi.

Mimo to od początku lat 90. bardzo aktywnie zaangażowała się w pomoc dla więźniów: a wtedy byli to już przecież więźniowie wyłącznie kryminalni. Nie idealizowała ich, ale wiedziała, czego potrzebują i nie mała złudzeń, że w wolnej Polsce też trzeba ludziom pomagać w relacjach z administracją więzienną. Była współzałożycielką ogólnopolskiego Stowarzyszenia Penitencjarnego Patronat i przewodniczącą oddziału gdańskiego.

W 2006 roku została odznaczona Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski.

Cześć jej pamięci!

Źródło: Fundacja Wolność i Pokój
Autor: Lech Parell
Udostępniono na licencji Creative Commons 3.0 BY-NC.

[ZT]15812[/ZT]

(Lech Parell | Udostępniono na licencji Creative Commons 3.0 BY-NC.)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%