Plac Przyjaciół Sopotu, ścisłe centrum miasta, tuż przed południem. W miejscu, które w noc sylwestrową zwykle zamienia się w jeden z najbardziej zatłoczonych punktów kurortu, stanęło stoisko z fajerwerkami. Namiot rozłożono w sąsiedztwie lodziarni Milano i popularnego punktu z zapiekankami, a więc tam, gdzie przewija się najwięcej spacerowiczów. Już po kilku minutach wśród przechodniów pojawiły się pytania: kto na to pozwolił?
Od lat władze Sopotu komunikują jasno: miasto jest przeciwne odpalaniu fajerwerków w sylwestra. O rezygnację z petard i rakiet apelowała w ostatnich dniach prezydentka Sopotu Magdalena Czarzyńska-Jachim, a także przedstawiciele miejskich instytucji, w tym schronisko Sopotkowo.

Na jednym z najbardziej rozpoznawalnych placów kurortu można było zobaczyć biały namiot, pod którym ustawiono regały z towarem. Wokół stoiska wisiały banery z hasłami: „FAJERWERKI NAJNIŻSZE CENY” oraz „FAJERWERKI”. Lokalizacja nie była przypadkowa – to miejsce na widoku, w samym sercu miasta, w którym łatwo o impulsowy zakup tuż przed północą.

Stoisko nie podziałało jednak długo. Już przed godziną 13.00 na miejscu pojawili się funkcjonariusze Straży Miejskiej w Sopocie, a niedługo później również Policja. Z nieoficjalnych ustaleń wynika, że stoisko miało działać bez wymaganych zgód, a służby nakazały jego usunięcie. Towar zaczęto pakować, a reklamy demontować.

Jak to możliwe, że namiot stanął w takim miejscu? Czy ktoś „testował” reakcję miasta w sylwestrowe południe, licząc na chaos i tłok? A może to po prostu kolejny przykład na to, że w ostatniej chwili przedsiębiorcy próbują „złapać” klientów – nawet jeśli balansują na granicy prawa?
Około południa, 31 grudnia, schronisko Sopotkowo opublikowało poruszający apel, który mocno wybrzmiewa w kontekście dzisiejszej sytuacji na Placu Przyjaciół Sopotu:
„Dziś sylwester – dla nas ludzi czas radości i świętowania, ale dla zwierząt to często najtrudniejsza noc w roku. (…) Huk fajerwerków to dla zwierząt ogromny stres. Dlatego apelujemy: zrezygnujcie z fajerwerków na rzecz cichych i radosnych form świętowania. (…) Wasza decyzja może uratować zdrowie, a nawet życie wielu zwierząt…”.

Nie oszukujmy się: fajerwerki to temat, przy którym od lat iskrzy. Jedni mówią: „raz w roku, tradycja, radość”. Drudzy: „hałas, strach zwierząt, stres dzieci, seniorów, zanieczyszczenie, śmieci, wypadki”. Tegoroczny sopocki epizod dodaje do tego kolejny wymiar: legalność i miejsce. Bo nawet osoby, które fajerwerków bronią, mogą zapytać: czy handel w takim punkcie i w taki sposób powinien być dopuszczalny? A przeciwnicy – czy miasto powinno iść krok dalej i wypracować twardsze rozwiązania, skoro apele nie wszystkich przekonują?
[ZT]38329[/ZT]
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz