Internauci nie pozostali obojętni wobec zatoru na ul. Powstańców Warszawy w Sopocie. Nagranie z autokarem zablokowanym przez samochód osobowy i drzewo wywołało falę komentarzy i natychmiastowy podział opinii. Kto ponosi winę za paraliż komunikacyjny w Dolnym Sopocie? Czy to wina kierowcy zbyt szerokiego auta, czy niewymiarowego miejsca parkingowego?
Rejon ulicy Powstańców Warszawy 71-73 w Sopocie często staje się areną drogowej walki. To newralgiczny punkt, blisko plaży i popularnych pensjonatów i hoteli. Ulica stała się "wąskim gardłem" miasta. Wystarczy jeden niewłaściwie zaparkowany samochód, by ruch stanął. Problem dotyczy zarówno mieszkańców, którzy muszą mierzyć się z problemami na co dzień, jak i turystów, którzy tłumnie odwiedzają Sopot.
Część komentujących jest przekonana, że to kierowcy ponoszą wyłączną odpowiedzialność za sytuację. Twierdzą, że auto osobowe, identyfikowane w dyskusji jako Audi RS6, stało za daleko od krawężnika lub w ogóle nie powinno tam parkować, jeśli jego gabaryty przekraczają granice miejsca postojowego.
"Jak się nie mieścisz, to szukasz miejsca gdzie indziej" – pisał jeden z internautów.
Inny komentujący podsumował to dosadnie:
"No, to skoro się nie mieszczą, to nie są miejsca dla nich. Proste".
Pojawiły się głosy, że kierowca Audi nie miał wpływu na szerokość swojego auta, ale inni odpowiadali:
"Jak się nie mieścisz, to szukasz miejsca gdzie indziej. Ja robię tak dużym. Rozumiesz że tam mógł jechać np. wóz strażacki?".
Kierowcom szerokich aut radzono, by kupili mniejsze pojazdy: "Niech sobie właściciel fabie kupi, jak nie ogarnia wielkości pojazdu" lub "Jak poprawnie, skoro wystaje poza obrys miejsca? Jak się nie mieści tym RS6, to niech przyjedzie A3. To, że ktoś ma tak szerokie auto, to nie jest problem reszty społeczeństwa".
Wielu dyskutujących domaga się natychmiastowej reakcji służb. Popularnym rozwiązaniem, powtarzanym w setkach komentarzy, jest szybkie holowanie źle zaparkowanych aut.
"Laweta, 10 min i auta nie ma" – postuluje jeden z czytelników, proponując wysokie kary, na przykład 2 tys. zł za odebranie pojazdu.
Internauta zauważył, że w "cywilizowanych krajach jak najedziesz na linię wyznaczające miejsca parkingowe... są srogie mandaty".
Inni dodają:
"W wielu krajach działa, za policjantem jadą 2-3 lawety i zgarniają każdego źle zaparkowanego, dobry biznes".
Wśród internautów pojawiły się też odniesienia do kierowców, którzy w wyniku zatoru wjeżdżają na chodnik: "No i widać, co jedzie chodnikiem, jak zwykle osioł w bmw" oraz "Za jazdę autem po chodniku jest 1500 zł mandatu".
Zupełnie odmienne stanowisko zajmują ci, którzy odpowiedzialnością obciążają Miasto Sopot i przestarzałą infrastrukturę. Zwracają uwagę, że miejsca postojowe są po prostu za wąskie i nie spełniają obecnych norm.
"Wina miasta, nienormatywne miejsce parkingowe wyznaczone, żeby kosić kasę w strefie. Powinno mieć 2,5 m" – twierdzi pan Michał.
Inny internauta zauważa:
"Ewidentnie winnym jest UM Sopot. Skoro jest wąsko nie tworzy się miejsc parkingowych i stref płatnego parkowania".
Podkreśla się, że problem dotyczy szerokości nie tylko na ulicy Powstańców Warszawy, ale "połowa miejsc parkingowych w Sopocie jest do wywalenia, bo jest niezgodnych z obecnymi rozporzadzeniami" lub "w cywilizowanych krajach miejsca parkingowe są szersze niż 180 cm".
Niektórzy bronią kierowcy audi:
"Ten problem jest od dawna, nawet jak kursował tam autobus linii 122 to haczył o drzewa, ale cóż - nikt przecież nie widzi problemu, karać tylko kierowców, to potrafią w Sopocie".
"Autobus i wszystkie auta za nim po mandacie. Po tej stronie jezdni nie można parkować nawet jak się awaryjne włączy".
Komentujący zwracają też uwagę, że drzewo stojące tuż przy jezdni tylko pogarsza sytuację, dlatego postulują wycięcie drzewa lub usunięcie feralnego miejsca postojowego.
"A wystarczy tylko wyciąć drzewo i poszerzyć drogę o ten wąski pas, gdzie rośnie trawa i problem znika" – sugeruje internauta, pan Mirosław.
Inni radzą zlikwidować miejsce parkingowe przy dużym drzewie, "żeby nie trzeba było wycinać".
Problem w Dolnym Sopocie to nie tylko kwestia jednego autokaru. Internauci alarmują, że w efekcie zatoru niektórzy kierowcy wjeżdżają na chodnik, popełniając kolejne wykroczenia. Jeden z użytkowników opisuje, że kampery również blokowały tam przejazd. W sieci pojawiają się zatem propozycje zmiany organizacji ruchu. Sugeruje się wprowadzenie zakazu parkowania w krytycznym punkcie lub innowacyjne rozwiązania, takie jak zwężenie miejsca tylko dla motocykli. Inni postulują poszerzenie drogi kosztem trawnika, by uwolnić ruch. Choć debata na temat winy jest gorąca, większość komentujących zgadza się co do jednego: obecny stan zagraża bezpieczeństwu i wymaga natychmiastowej interwencji.
[ZT]37106[/ZT]
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz