Kiedy mówimy „Sopot”, odruchowo widzimy molo. A przecież większość życia toczy się daleko od desek nad wodą. Na przykład między ścieżkami Przylesia, blokami Brodwina i stacją SKM Kamienny Potok. Co by się stało, gdyby centrum na chwilę pękło jak bańka mydlana, a w jej miejsce pojawiły się trzy ciche miejsca, z nastawieniem na mieszkańców? Wielka scena nie będzie potrzebna. Wystarczy tylko ławka, koc i... termos z herbatą.
Monciak to wygodny skrót. Ma wszystko: symbol, widoczność, turystę. Skróty bywają kosztowne. Przyzwyczajają nas do myślenia, że „prawdziwy Sopot” zaczyna się dopiero przy molo. Mikro-festiwale w dzielnicach mogą kwestionować ten nawyk. Kultura lokalna nie musi zagnieździć się w centrum. Może rosnąć tam, gdzie ludzie i tak są — przy klatkach schodowych, podwórkach i trzepakach.
[ZT]36026[/ZT]
W Tallinie życie kulturalne potrafi skręcić w boczne uliczki, z dala od widokówek. W Porto osiedla mają swój niezwykły charakter, uzależniony od rytmu i pory dnia. Nie chodzi o kopiowanie rozwiązań, lecz o odwagę spojrzenia na mapę inaczej: z peryferii ku środkowi. Sopot ma skalę, która sprzyja takiemu odwróceniu. Dzielnice nie rywalizują z centrum — są jego przedłużeniem, tyle że w mniejszej skali.
Tallinn przeżywa dynamiczną metamorfozę dzielnic. Kalamaja zyskuje status stylowego centrum kulinarno-kulturalnego, przyciągając nowe pokolenie mieszkańców. Poza granicami Starego Miasta rozkwita życie artystyczne i społeczne; przykładem jest Telliskivi ze swoimi licznymi galeriami i kafejkami.
Sopot wykonał już pierwszy krok w kierunku dzielnic. Kamienny Potok i Przylesie mogą cieszyć się z domów sąsiedzkich. Organizacje pozarządowe i spółdzielnie otrzymują środki na organizację festynów sąsiedzkich, warsztatów, spotkań i dni tematycznych. Jak zawsze w takich sytuacjach bywa... pieniędzy zawsze jest za mało, a wiele rzeczy można zrobić lepiej lub z większym rozmachem. Co zrobić, by zmienić tą sytuację?
Mikrofestiwale mogą sprawić, że mieszkańcy poczują się lepiej w pobliżu własnych domów. Tydzień z kinem plenerowym na Przylesiu? Dni kuchni włoskiej organizowane przez dom sąsiedzki na Kamiennym Potoku? A może garażowe granie, sąsiedzka kuchnia i wystawa fotografii w plenerze. Tylko nie w największym parku miasta, a przy ulicach, które turyści znają tylko dlatego, że skorzystali z tańszego AirBnB.
[ZT]35820[/ZT]
Być może po kilku takich weekendach, a nawet tygodniach, nie powstanie żaden raport, którym można pochwalić się przed urzędnikami. I dobrze. Może powstanie coś innego: mapa miejsc, w których ludzie zaczęli cieszyć się, że mieszkają w Sopocie. Mieście, które postawiło ich w centrum, a oni nie musieli iść do centrum, by zobaczyć coś ciekawego.
0 0
Ale po co ? Chce mieć spokój w mojej dzielnicy. Odpocząć od tłumów centrum.