Sopot – perła Bałtyku, kurort o niepowtarzalnym uroku, gdzie historia przeplata się z nowoczesnością, a woda mineralna z prosecco. Jednak z roku na rok, gdy temperatura rośnie, a tłumy wylegają na plaże i Monciak, coraz częściej mamy do czynienia z turystami, którzy – delikatnie mówiąc – gubią się w swoim entuzjazmie. Oto siedem grzechów głównych turysty w Sopocie. Z przymrużeniem oka, ale nie bez powodu.
1. Głośność (Grzech Pychy decybela)
Nie każdy musi wiedzieć, co Krzysiek powiedział do Magdy wczoraj o 2 w nocy. A już na pewno nie wszyscy plażowicze na wysokości Grand Hotelu. Głośne rozmowy, przenośne głośniki i „prywatne imprezy publiczne” to zmora sopockich nocy i poranków. Sopot lubi zabawę, ale też ceni ciszę. Chociażby między 22:00 a 6:00.
2. Parawaning (Chciwość miejsca)
Grzech narodowy. O 6 rano zasłaniane połacie plaży większe niż przeciętne mieszkanie w bloku. Rodzina czteroosobowa? Nie szkodzi. Parawan na 30 metrów, dla bezpieczeństwa, prywatności i... dominacji. Niech będzie jasno: plaża to dobro wspólne, nie prywatna działka.
3. Śmiecenie (Grzech Lenistwa... wyrzucenia do kosza)
Zostawianie po sobie „pamiątek” w postaci butelek, puszek, opakowań po kebabie i musztardzie w słoiku to niestety codzienność. Kosze są. Służby sprzątające są. Ale czy naprawdę muszą pracować za wszystkich? Sopot to nie śmietnik. Serio.
4. Parkowanie na dziko (Grzech Zaborczości drogowej)
Znak „Zakaz parkowania”? „Prywatna posesja”? „Droga pożarowa”? Niektórym zdaje się, że to tylko sugestie. Wakacyjna amnezja co do przepisów drogowych bywa zaraźliwa, ale też kosztowna – straż miejska w Sopocie nie śpi.
5. Brak stroju... lub nadmiar stroju (Grzech Nieumiarkowania w plażowaniu)
Wchodzenie do restauracji w samym stroju kąpielowym? Albo – odwrotnie – pełne zimowe opakowanie w 30 stopniach na plaży? Czasem trudno zrozumieć logikę ubioru niektórych turystów. Sopot ceni swobodę, ale też odrobinę wyczucia.
6. Żądania rodem z 5-gwiazdkowego resortu (Grzech Zazdrości wygody)
„Dlaczego nie ma wolnych stolików na Monciaku w lipcu o 19:00 bez rezerwacji?”, „Czemu Bałtyk nie jest jak Adriatyk?”, „Dlaczego na plaży nie ma kelnera z moim drinkiem?” – te pytania powtarzają się co roku. Odpowiedź: bo to nie Dubaj. Ale za to jesteś w Sopocie – miejscu, które ma własny urok. Inny. I bez sztucznego śniegu.
7. Ignorowanie lokalnej kultury (Grzech Obżarstwa i ignorancji)
Wpadanie do Sopotu i pytanie o „dobrego kebaba” zamiast spróbować ryby z kutra, polskiej kuchni czy chociażby lodów z rzemieślniczej lodziarni – to grzech kulinarny. A już kompletnym wykroczeniem jest nie wiedzieć, co to Monciak albo Opera Leśna.
Nie chodzi o to, by turystów straszyć lub zniechęcać – przeciwnie! Sopot zaprasza, otwiera się i chce być miejscem odpoczynku. Ale jak każde miasto – zasługuje na szacunek. Jeśli zostawisz po sobie tylko ślady stóp w piasku i dobre wspomnienia – wracaj kiedy chcesz. Bez grzechów!
0 0
Straszna nagonka na tych zlych turystow. Wszyscy miejscowi to ucelesnienie idealow?