Z początkiem sezonu letniego wraca problem nielegalnych obozowisk rozbijanych na sopockich plażach. Namioty, parawany i prowizoryczne „kolonie” pojawiają się nie tylko w mniej uczęszczanych miejscach, ale również w bezpośrednim sąsiedztwie wejść na plażę – wzbudzając sprzeciw mieszkańców i wątpliwości turystów.
O jednym z takich miejsc poinformowała nas czytelniczka. Jak relacjonuje, do niepokojącej sytuacji doszło przy wejściu nr 13, niedaleko restauracji "Meduza":
– Poczułam swąd z wydm. Widziałam, jak się wypróżniali, a następnie wiadro z nieczystościami wylewali do morza. Otoczyli się parawanami i mają namioty – opisuje sopocianka.
Choć rozbicie namiotu w malowniczym miejscu nad samym morzem może wydawać się romantycznym pomysłem, to w praktyce jest to działanie nielegalne, które wiąże się z ryzykiem nie tylko grzywny, ale i degradacji środowiska.
Spanie na plaży – tak, ale tylko bez namiotu. Zgodnie z przepisami obowiązującymi na trójmiejskich plażach, biwakowanie w formie rozbijania namiotów czy tworzenia prowizorycznych obozów jest zabronione. Za złamanie tych zasad grozi mandat. W przypadku Sopotu kontrolę nad przestrzeganiem przepisów sprawuje m.in. Urząd Morski w Gdyni.
Jak tłumaczą urzędnicy, do tego rodzaju czynności wyznaczone są odpowiednie bazy noclegowe, jak np. pola namiotowe, kempingi oraz inne miejsca spoczynkowe. Co ważne, spanie w śpiworze czy pod kocem – nawet całą noc – nie jest karane, o ile nie towarzyszy mu rozstawienie namiotu. Mimo to w praktyce służby często ograniczają się do pouczeń. Problem w tym, że z roku na rok zjawisko się powtarza.
Nielegalne biwakowanie to problem złożony. W wielu przypadkach namioty rozbijają osoby w kryzysie bezdomności, które szukają schronienia i względnego spokoju wśród wydm. Coraz częściej jednak plaża staje się też bazą dla budżetowych turystów i podróżników, którzy próbują uniknąć kosztów noclegu – kosztem komfortu innych plażowiczów i stanu środowiska.
Problem nie dotyczy tylko estetyki przestrzeni publicznej, ale również bezpieczeństwa sanitarnego i ochrony przyrody. Nielegalne obozowiska generują śmieci, zanieczyszczają wodę i niszczą delikatny ekosystem nadmorskich wydm.
Dla tych, którzy marzą o noclegu blisko plaży, istnieją legalne alternatywy – jak pola namiotowe czy kempingi. Warto także przypomnieć, że Lasy Państwowe we współpracy z miłośnikami bushcraftu i survivalu wyznaczyły pilotażowe strefy do legalnego nocowania na dziko – jednak nie nad morzem, a w wybranych kompleksach leśnych.
[ZT]34491[/ZT]
zonk10:34, 25.07.2025
a gdzie są służby? może czasami warto się przejść po mieście, a nie tylko reagować na zgłoszenia? i, do jasnej ciasnej, przestańcie w końcu 'apelować' tylko zacznijcie egzekwować przepisy
0 0
Ale to nie jest w gestii straży miejskiej. Za plażę odpowiada kto inny.