Niektóre dzieła sztuki budzą zachwyt, inne zmuszają do refleksji, a jeszcze inne... wzbudzają kontrowersje, które nie gasną przez lata. Tak stało się z grą komputerową "Monciaki Gniewu", osadzoną w sercu Sopotu, która mimo upływu ponad siedmiu lat od premiery wciąż prowokuje pytania o granice artystycznej wolności.
Głównym bohaterem gry jest Olaf – emeryt mieszkający przy ul. Bohaterów Monte Cassino w Sopocie. Jego codzienność przerywana jest nieustannymi imprezami i hałasem turystów, co staje się punktem wyjścia do historii pełnej czarnego humoru i licznych odniesień do kultury naszego miasta. W grze nie zabrakło postaci stylizowanych m.in. na parasolnika, Jaśka Rybaka, imprezowiczów oblegających kluby, a nawet ówczesnego prezydenta Sopotu.
Jednak to nie estetyka czy główne założenia fabularne gry wzbudziły największe kontrowersje, a konkretnie jeden z wątków ukazanych w produkcji – dramatyczny finał, w którym bohater musi zmierzyć się z pędzącym samochodem, nawiązującym do rzeczywistej tragedii z lipca 2014 roku, kiedy to kierowca czerwonej hondy civic wjechał w tłum ludzi na Monciaku, raniąc przy tym 22 osoby.
Twórcy gry, Dariusz Ogrodowczyk i Jakub Mazurek, argumentowali, że "Monciaki Gniewu" to nie tylko rozrywka, ale również artystyczny komentarz społeczny. Gra stawiała ważne pytania o ówczesny charakter Sopotu. Podnosiła kwestia tego, czy Sopot to nadal uzdrowisko, czy już tylko imprezowa stolica Polski?
Choć poruszane zagadnienia były niewątpliwie ważne, nie wszystkich jednak przekonał taki punkt widzenia. Dla wielu włączenie do gry tragicznego wątku katastrofy drogowej przekroczyło granice dobrego smaku.
"Słynna czerwona honda to trzeci aspekt tej historii. Nie sopocianie, nie turyści, ale szaleństwo, które nie wiadomo skąd urodziło się na Monciaku. Jakaś trzecia siła, która nie jest związana ani z jedną stroną, ani z drugą. W wersji demo jest tak, że cokolwiek gracz zrobi, to na koniec przejeżdża go ta honda. Game over - mówił przed laty Dariusz Ogrodowczyk w rozmowie z portalem trojmiasto.pl.
Sopot to miasto o wielu twarzach – od spokojnych sanatoriów po głośne kluby nocne. Może właśnie ta różnorodność czyni je tak fascynującym, a jednocześnie trudnym do uchwycenia w jednym dziele. "Monciaki Gniewu" to nie tylko gra, ale też przypomnienie, że sztuka, nawet ta cyfrowa, może wywoływać silne emocje i prowokować do myślenia.
Co ciekawe, mimo upływu lat i licznych kontrowersji, gra wciąż jest dostępna w sieci i jedno jest pewne – „Monciaki Gniewu” to projekt, który nie pozostawia obojętnym. Dla jednych to odważny komentarz społeczny, dla innych – przekroczenie granic dobrego smaku.
[ZT]29843[/ZT]
a co11:53, 08.01.2025
8 0
w tym złego? wstyd teraz komuś w UM że tak było? Mamy udawać że tak nie było? Wstyd że Michałek który dzisiaj ma się świetnie i żyje pełnią życia na rajskich wakacjach w ciepłych krajach rozjeżdżał naćpany ludzi po molo i monciaku przez 20 minut a policja w tym czasie żarła kebsy i nic nie zrobiła? Wstyd że z miasta zrobiono rynsztok? Chciałoby się zapomnieć? 11:53, 08.01.2025
Piotr15:51, 08.01.2025
0 0
"Merda d'artista", to jest sztuka, przez duże "ESZ"! 15:51, 08.01.2025