W wieku 76 lat odszedł Jerzy Piątek. Rybak z 40-letnim stażem, chcąc zachować sopockie tradycje morskie, założył Mini Muzeum Rybackie. Jego kolekcja sięgała trzech pokoleń. Jak informuje rodzina, do ostatnich chwil opowiadał o własnym muzeum.
Jerzy Piątek urodził się 06 marca 1948 roku w Sopocie. Jego mama pochodziła z rodziny sopockich Niemców, a tata po wojnie przyjechał do Sopotu z łomżyńskiego. Od początku, przez swojego ojca, związał się z morzem i rybactwem. Od najmłodszych lat tata zabierał go na łódź i połowy, więc nigdy nie miał wątpliwości, co robić w życiu. Obowiązkową służbę wojskową odbył w marynarce wojennej, gdzie odbył kurs radiotelegrafisty, czym popisywał się do końca życia. Mamie i babci zawdzięczał „mówioną” znajomość języka niemieckiego, co okazało się przydatne w życiu.
Twarda, niebezpieczna praca na morzu była jego powołaniem i całym życiem. Wyznaczała rytm dnia, tygodnia i miesiąca. Wspominał wielokrotnie, jak cudem uszedł z życiem, kiedy pewnego dnia w grudniu 1970 roku na morzu rozszalał się sztorm, przed którego nadejściem nie było ostrzeżeń, a siła morza przekraczała 12 stopni w skali Beauforta. Na małej łodzi wraz z ojcem dociągnęli i szczęśliwie wylądowali na przystani. Niestety, tego dnia dwie łodzie nie wróciły do Sopotu.
Kiedy z różnych przyczyn nie mógł wypływać w morze, postanowił oddać się pasji historycznej. Jerzy Piątek, choć nie miał matury, zawsze interesował się historią i zbieraniem staroci. Postanowił założyć w pawilonie na przystani mini muzeum poświęcone sopockim rybakom. Ufając we własne siły, stworzył je od zera. Muzeum odwiedzało mnóstwo osób z Trójmiasta, Polski i zagranicy. Wiele z nich wracało do Pana Jurka wielokrotnie. Świadectwem były liczne pocztówki, listy, paczki, które docierały do muzeum z różnych stron.
Pan Jerzy starał się być aktywny, choć stan zdrowia nakładał na niego coraz to nowe ograniczenia. Mimo to prosił, by zawieźć go "na plażę", jak mówił o swoim muzeum. Ostatni raz był tam wiosną 2024 roku. Nawet leżąc w szpitalu, kiedy umysł już nie pracował tak, jak powinien, wydawało mu się, że jest "u siebie na plaży". Mówił, że jest w muzeum, „bo ktoś musi przekazywać tradycję sopockich rybaków”.
Odszedł od nas 25 sierpnia w niedzielny wieczór, w wieku 76 lat. Pochowano go 3 września na Cmentarzu Katolickim w Sopocie.
Za niezwykłe wspomnienie dziękujemy zięciowi panu Jerzego Piątka.
0 0
gdzie bylo to muzeum? 1 raz slysze... czyli niedostepne juz? zaniechanie?