Jest godzina piąta czterdzieści. Do wschodu słońca pozostało jeszcze trzydzieści sześć minut. Za oknem panują absolutne ciemności. Ci, którzy wstają przed świtem najbardziej odczuli to, że okolicy nie rozświetlają miejskie latarnie. Chcąc cokolwiek zobaczyć, do pracy powinni wychodzić z latarkami. Tak przez ostatnich kilka dni wyglądała codzienność części mieszkańców ul. 23 marca i jej okolic. To efekt awarii oraz oszczędności na prądzie, jakie Sopot postanowił zaprowadzić w związku z panującym kryzysem.
W teorii latarnie miały gasnąć tuż po godzinie dwudziestej drugiej, a następnie miały być włączane o godzinie piątej rano. Jak się jednak okazuje, nie zawsze tak jest. Czasami latarnie gasną wcześniej, a zapalają się znacznie później. Innym razem światła nie ma wcale. Wielu mieszkańców dzielnicy nie kryje się z tym, że bywa to dla nich bardzo uciążliwe.
"Światło jest regularnie wyłączone po godzinie 22, ale wczoraj i dzisiaj nie było nawet wcześniej. My tu też mieszkamy, mamy problemy z grasującymi dzikami, a w godzinach nocnych wyłącza się nam oświetlenie" - skarży się pan Szymon. "Przyznaję, że mieszkam tu krótko. Rozumiem koszty ekonomiczne oświetlania drogi do sanatorium, ale mamy tu jeszcze siedem bloków bez oświetlenia" - dodaje.
"Wcześniej światło było wyłączane o godz. 22.00, włączane o godzinie piątej rano. A od niedzieli od pętli w stronę bloków czteropiętrowych wcale nie ma oświetlenia. Strach wychodzić. Ciekawe jak coś się stanie, kto będzie odpowiadać?" - pyta pani Jolanta.
Po zmierzchu ciemność ogarnia odcinek ul. 23 Marca od pętli autobusowej do sanatorium Leśnik. Latarnie nie świecą jednak również na pobliskiej ul. Zacisze oraz na ścieżce leśnej w kierunku ul. 1 Maja i Opery Leśnej. Nieoświetlone pozostaje także przejście od ulicy 23 Marca, wraz z ścieżką wzdłuż cmentarza, do ulicy Malczewskiego.
"Przy 91D, od strony balkonów, nie palą się 2 latarnie, a parkują tam samochody z całego osiedla. Wcześniej nie gasili, a od jakiś dwóch tygodni ciemność" - opowiada pani Ewa na jednym z lokalnych forów dyskusyjnych. "Nie dwie latarnie, tylko żadna się nie pali. Od soboty nie pali się żadna!" - precyzuje pani Karolina, nie kryjąc się z tym, że jej taki stan rzeczy również nie odpowiada.
"Żeby cokolwiek widzieć, trzeba chodzić z latarką. Za co my płacimy tak wysokie czynsze?" - pyta pan Piotr.
"Biorąc pod uwagę fakt, że mieszka tam mnóstwo seniorów, kto weźmie odpowiedzialność, kiedy ktoś ulegnie jakiemuś nieszczęśliwemu wypadkowi, np. upadnie na miejskim chodniku przed posesją? Mieszkańcy, którzy po zmroku chcą udać się na pętlę autobusową, czy idąc do własnego auta lub wyprowadzając psa muszą posługiwać się latarką" - przekonuje pan Marcin.
Swoją opinią ws. wprowadzanych oszczędności podzieliła się również Anna Łukasiak, radna Platformy Sopocian Jacka Karnowskiego. Przedstawicielka samorządu przekonywała, że oświetlenie, o które upominają się mieszkańcy, jest jedną z potrzeb o niższym priorytecie.
"Z punktu widzenia budżetu miasta oświetlanie leśnej drogi dla ewentualnego spaceru kilku osób jest kosztem ekonomicznie nie do przyjęcia, takie jest moje zdanie. Są dziesiątki rzeczy ważniejszych, które musimy zabezpieczyć mieszkańcom" - twierdzi radna Anna Łukasiak.
Jej opinii nie podziela natomiast pani Monika, mieszkanka okolicy.
- Strach wyjść z domu albo wracać po dwudziestej drugiej. Oszczędza się na paru latarniach przy ciemnym lesie, w miejscu, gdzie mieszkają ludzie i spacerują dziki, a w okresie świątecznym Sopot był rozświetlony" - zauważa pani Monika.
W kwestii hierarchii miejskich wydatków swoich wątpliwości nie kryje również pan Tomasz.
"Dla odmiany podczas kryzysu energetycznego miasto szaleje z energią w parku przy ul. Goyki 3" - przekonuje sopocianin.
Jak twierdzą mieszkańcy osiedla zaangażowani w nagłośnienie sprawy, niedogodności, z którymi się zmagają, zostały już zgłoszone do urzędu miasta oraz Zarządu Dróg i Zieleni w Sopocie. To, czy ich uwagi zostaną uwzględnione, okaże się już w najbliższym czasie.
O szczegóły dotyczące problemów z oświetleniem przy ul. 23 Marca zapytaliśmy przedstawicieli Zarządu Dróg i Zieleni w Sopocie.
- W ostatnich dniach unieczynnienie oświetlenia na tym odcinku było spowodowane uszkodzeniem sterowników, które zostały już wymienione. Oświetlenie już tam w pełni działa. W ramach ograniczania kosztów zużycia energii elektrycznej w mieście, podjęliśmy szereg działań, których zadaniem jest oszczędzanie, ale z zachowaniem zasad bezpieczeństwa dla mieszkańców. (...) Fragment ulicy 23 Marca, o który Państwo pytacie, obejmuje program oszczędzania energii - informuje Anna Dyksińska z Zarządu Dróg i Zieleni w Sopocie.
Przypomnijmy, że w mieście jest 4250 latarni ulicznych. Planowane wyłączenia w ramach oszczędności obejmują blisko 550 z nich. Oznacza to, że zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami niemal co ósma latarnia w Sopocie pozostanie wyłączona w godzinach nocnych. Oprócz wcześniej wskazanych lokalizacji mowa m.in. o takich miejscach jak: ścieżka piesza od ulicy Bitwy pod Płowcami do ERGO Areny, parking gruntowy przy ulicy Łokietka, wzdłuż ogrodzenia sopockiego Hipodromu, teren rekreacyjny wzdłuż stawu Reja, park przy szpitalu reumatologicznym, park im. Marii i Lecha Kaczyńskich oraz park Północy, w części głównej od hotelu Grand do Dworku Admirał.
[ZT]16136[/ZT]
10 2
Drodzy Mieszkańcy okolic zaciemnionych. Podzièkujcie sołtysowi, ktôry rozdaje kasè na przykład na finansowanie radiowozu dla Policji, ktôra zgodnie z ustawà o Policji, finansowana być powinna z budżetu centralnego. Ale jak widać mimo kryzysu, o ktôrym môwià sopoccy włodarze i radni, stać ich na finansowanie zakupu radiowozu jak i na wycieczki urzèdnikôw, Prezydenta oraz radnych. Ciekawe czy bèdzie jakiš audyt wyjazdôw na partyjne wycieczki, finansowane z kilometrôwek UM?. Niby kryzys, macie wyłàczone latarnie, ale Sopot jest bogaty. Najlepiej obciàč mieszkańcom oświetlenie ulic. Ludzie, zachècajcie Jacka, żeby kandydował do Sejmu. Może coś siè zmieni. Ponad 20 lat na stołku, jednak zaburza obiektywnà ocenè sytuacji. Patrzàc jednak na kandydatury potencjalnych nastèpcôw, to bèdzie dalej mizeria intelektualna.
5 1
No to zgłosić do spółdzielni.
Tylko nie narzekać później, że drogo. Car Przylesia też chce żyć!