Zamknij

Co dalej z sopockim Sherlockiem? Rozmowa z Piotrem Weredą

08:09, 24.09.2022 US Aktualizacja: 08:30, 26.09.2022
Skomentuj esopot.pl / sherlock fb esopot.pl / sherlock fb

"Zdenerwowaliście się?" "Oczywiście, że tak! Zresztą nie tylko my, a też dużo osób, które po prostu tutaj przychodzą." Legendarny budynek pubu Sherlock oraz baru Elita znajdujący się na ul. Podjazd niedługo zniknie z mapy Sopotu. Chociaż nieruchomość zostanie wyburzona, sam Sherlock przeniesie się zaledwie kilka numerów dalej. O swoich początkach prowadzenia baru i emocjach towarzyszących ostatnim wydarzeniom opowiada Piotr Wereda, który razem z bratem od ponad roku prowadzi lokal.

Wywiad z Piotrem Weredą

Jesteś dzierżawcą Sherlocka. Jak to się stało? I kiedy to wszystko się zaczęło?


Tak, razem z bratem dzierżawimy Sherlocka. Ja zajmuję się tym, co na miejscu, a on działa bardziej zza kulis, ogarnia sprawy papierkowe. Działamy od 1 października 2021, już minął prawie rok.

Ale tak naprawdę cała ta przygoda z lokalem zaczęła się trochę wcześniej… Zacząłem tam przychodzić w 2020 roku, jako gość. Poznałem się z poprzednimi właścicielami, Olą i Mikołajem, którzy wcześniej byli sercem tego miejsca… Niedługo potem postanowili, że będą już kończyć działalność. Jak mój brat się o tym dowiedział, zaczął mnie namawiać, żebym się przebranżowił, bo wcześniej pracowałem w korporacji… Radził mi, żebym spróbował czegoś nowego w życiu. Na początku byłem bardzo sceptycznie nastawiony, ale potem uznałem, że co mi tam! I tak spędzam tu większość życia, więc przy okazji będę na tym jeszcze zarabiał.


Coś Ciebie zaskoczyło, jeśli chodzi o prowadzenie baru?


Czy coś mnie zaskoczyło? Ciężko powiedzieć, bo w Sherlocku jest generalnie bardzo spokojnie. Czasami pijani ludzie swoimi pomysłami są w stanie mnie zaskoczyć, wiadomo… Tak jak wczoraj, kiedy jeden klient brał drinki u mnie w barze… Jakaś kobieta mu się bardzo podobała, stawiał jej te bardzo drogie drinki myśląc, że się w nim zakocha… Ale niestety, chciała tylko napić się za darmo. [śmiech]


Co Twoim zdaniem wyróżnia Sherlocka spośród innych lokali w Sopocie?


Atmosfera! W zeszły weekend wyszedłem sobie na miasto ze znajomymi, raz na jakiś czas można… [śmiech] Byliśmy najpierw na bilardzie, a potem w jednym pubie na gdańskiej starówce. Bardzo rozpoznawalny, duży lokal. Szczerze mówiąc, czułem się tam traktowany jak jakieś mięso – przychodzę, a barman nie dość, że pracuje wolno, to jeszcze nie było „tego czegoś”. Czułem się, jakbym przyszedł do sklepu spożywczego, a nie do baru. Nie było nawet jak porozmawiać z barmanem… A przecież komunikacja, relacja, atmosfera są kluczowe w barze.

Dla mnie najważniejsze, gdy przychodzi do mnie nowy gość, to żeby zająć się tą osobą jak swoim znajomym. Kiedyś dostaliśmy taką piękną opinię na Mapach Google, że „dbamy o swoich gości jak o swoich znajomych” i trochę jest w tym prawdy. Dla mnie relacja gość-barman jest bardzo ważna w prowadzeniu tego biznesu, bo to barman tworzy lokal. U nas nigdy nie ma takich dni, żeby nie było żadnych znajomych w lokalu.


A czym zajmowaliście się wcześniej? Czy mieliście w ogóle jakieś doświadczenie prowadzenia baru?  Lub samej pracy na barze?


Mój brat miał jakieś doświadczenie gastronomiczne, ale bardzo małe, niezwiązane z prowadzeniem baru. Jeszcze gdy studiował, pracował gdzieś na kuchni, przy organizacji imprez…


Wypowiadasz się jednak, jakbyś już wiele lat siedział w temacie.


Musiałem bardzo szybko zdobywać doświadczenie. Teraz rzadko się zdarza, żeby ktoś mnie zaskoczył w pracy, jeżeli chodzi o koktajle… Mimo to trzeba pamiętać, że Sherlock nie jest coctail barem, nasza oferta nie jest bardzo wykwintna, raczej ofertujemy bardziej podstawowe rzeczy. Ale jeżeli ktoś chce coś bardziej ambitnego, to oczywiście mogę zrobić! Wcześniej interesowałem się piwem kraftowym i to nadal pozostaje w kręgu moich zainteresowań. Jeżeli chodzi jednak o drinki, jest to taka nowa rzecz, która mnie całkowicie pochłonęła. Nie jestem w tym super, wiadomo, to jeszcze nie jest ten poziom, a zawsze jest opcja, aby podnosić swoje kwalifikacje Chociaż przez rok dużo się nauczyłem, to jednak wychodzę z założenia, że nie ważne, ile już umiem, zawsze jest tego za mało.


Jak zareagowaliście z bratem na wieść, że wyburzą budynek, w którym znajduje się Sherlock?


Byliśmy w pewien sposób przygotowani, że to kiedyś się wydarzy… Ale jednak kiedy podpisywaliśmy umowę, nie było w ogóle mowy o tym, że z końcem września będziemy musieli opuścić lokal. My mieliśmy umowę podpisaną aż do końca tego roku.


To musiało być bardzo zaskakujące i nieprzyjemne.


Z dnia na dzień dowiedzieliśmy się, że to, w co zainwestowaliśmy dużo pieniędzy… Bo otwarcie lokalu też sporo kosztuje, pomimo tego, że mieliśmy już tu sporo przygotowane – alkohole, koncesje, koszty prądu… To są bardzo duże kwoty… Więc z dnia na dzień słyszymy: „sorry, ale musimy was stąd wygonić, bo jesteśmy miastem i jesteśmy urzędnikami, którzy wypowiadają wam lokal”.


Zdenerwowaliście się?


Oczywiście, że tak. Zresztą nie tylko my, też dużo osób, które po prostu tutaj przychodzą.


Dużo macie stałych bywalców?


Bardzo dużo. Sherlock jest miejscem, które pokazuje, że różnica wieku w ogóle nie istnieje. Można rozmawiać z ludźmi, który są trzydzieści lat starsi od ciebie i bardzo miło spędzić wieczór. Ta różnica jakoś się zaciera w tym barze.


To prawda, sama też tego doświadczyłam! A co stanie się z Sherlockiem dalej? Są pogłoski, że przeniesiecie się niedaleko stąd.


Tak jak powtarzam starszym od siebie sopocianom: tak długo jak żyję, nie pozwolę, aby sopocianie byli trzeźwi! [śmiech] Przenosimy się, również na ulicę Podjazd, zaledwie dwa budynki obok… I będziemy działać dalej!


Jaki będzie ten nowy Sherlock, co planujecie?


Na pewno będzie inny, bo nasz obecny Sherlock jest niepowtarzalny. Mimo, że lokal ma swoje lata i swoje widział, trochę się też sypie… To jednak atmosfera tego zduszonego baru na obrzeżach turystycznej ulicy Sopotu jest nie do podrobienia. Mimo, że wierzę, że to nowe miejsce będzie po prostu lepsze, na przykład dla nas jako właścicieli, bo nie będziemy musieli ciągle wydawać dużej ilości pomiędzy na naprawy… Może to nie będzie to samo, ale ja wierzę, że będzie lepiej, bo wszystko trzeba udoskonalać, nie pogarszać.


Trzymam za to kciuki! A kiedy zamykacie starego Sherlocka?


Wszystko wskazuje na to, że 30 września będziemy mieli tutaj taką imprezę pożegnalną. Pan Stanisław zresztą tak samo, więc trochę się boję, ile będzie osób, ale na szczęście to wypada w piątek!

Fot. Facebook Sherlock Pub

Dziękujemy Piotrowi Weredzie za rozmowę, a Was, drodzy miłośnicy Sherlocka, zapraszamy 30 września na pożegnanie tego historycznego miejsca!

[ZT]14247[/ZT]

Polecane: Gdzie na imprezę w Sopocie

 

(US)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(2)

szkoda elity szkoda elity

7 0

przede wszystkim szkoda elity i pana stasia....wiem,ze swiat sie zmienia ale sopot ubozeje i takich miejsc juz nie ma i nic nowego sie nie pojawia 21:26, 24.09.2022

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

reo

klausklaus

3 0

heh poznalem tram swoja dziewczyne, niezla historia moze esopot sie zainteresuje:0 21:27, 24.09.2022

Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%