Zamknij

Historia sopockiego zakładu "Telemax". Pół wieku napraw RTV [WYWIAD]

18:30, 15.02.2022
Skomentuj

Z każdym rokiem miejsc, które towarzyszą sopocianom nieprzerwanie od dziesięcioleci, ubywa. Są jednak też takie, które przetrwały trudną próbę czasu. Jednym z nich jest serwis RTV mieszczący się przy ul. Grunwaldzkiej 55. Od przeszło pół wieku mieszkańcy Sopotu mogą tu podreperować swój sprzęt elektroniczny, znacznie przedłużając przy tym jego żywotność.

Jak się okazuje, decyzja o naprawie może okazać się korzystna nie tylko dla naszego portfela, ale też dla środowiska. Rezygnując z wymiany sprzętów na nowe modele, ograniczamy m.in. zanieczyszczenia związane z ich produkcją, a także utylizacją urządzeń, które służyły nam do tej pory. Jakby tego było mało, to także doskonała okazja, aby wesprzeć lokalnych przedsiębiorców.

O historii sopockiego zakładu RTV "Telemax" porozmawialiśmy z jego właścicielem Wiesławem Krasnowskim.

______

W którym roku zaczął Pan prowadzić swoją działalność?

Przyszedłem tutaj do pracy w 1972 roku. To była wtedy Spółdzielnia im. Marchlewskiego.

Co było najtrudniejsze w tamtym okresie, to znaczy w latach 70?

Pamiętam, że wtedy zaczynały się te ruskie telewizory kolorowe. Ja byłem w tamtym czasie pracownikiem zatrudnionym pod spółdzielnią. Mój kolega był w tamtym czasie kierownikiem. To wszystko tutaj się zmieniało. Był zegarmistrz, Uniserwis... Mnie tutaj wytypowali z Trójmiasta... Kiedyś trzeba było mieć specjalne przeszkolenie. Jak ktoś już skończył szkołę, to musiał jeszcze je odbyć, bo bez tego nie wolno było zabrać się do takiego telewizora. Każdy pracownik musiał być przeszkolony.

Na górze był ZURiT. Tam zaczynało nas dwustu, a skończyło chyba szesnastu czy siedemnastu. W tym też ja skończyłem to szkolenie i mogłem pracować. Tutaj wtedy pracowało też sześciu innych ludzi i oni mnie wytypowali do tego, abym zrobił jeszcze papiery mistrzowskie, ponieważ trzeba było szkolić uczniów. Wyszkoliłem ich mnóstwo. Mam tutaj nad morzem teraz kupę znajomych.

Ile to mogło być osób?

Trochę chłopaków ukończyło przeszkolenie. Około trzydziestu na pewno. Oprócz tego była też jedna dziewczyna. Później pomagałem jej, kiedy przygotowywała pracę dyplomową. Odwiedzają mnie tutaj po dziś dzień. To bardzo miłe, że czasami sobie porozmawiamy.

ZURiT – skrótowiec od nazwy "Zakład Usług Radiotechnicznych i Telewizyjnych" oznaczający w czasach PRL sieć państwowych placówek handlowych i usługowych zajmujących się sprzedażą i naprawami urządzeń elektronicznych domowego użytku (w tamtych czasach były to niemal wyłączne radioodbiorniki, telewizory, magnetofony i gramofony, rzadziej tunery i wzmacniacze elektroakustyczne).

 

Współcześnie ugruntowany przez poprzednie dziesięciolecia związek znaczeniowy akronimu "ZURiT" (albo "Zurit" lub "Zurt") z naprawami sprzętu elektronicznego wykorzystywany jest przez wielu prywatnych przedsiębiorców w całej Polsce, którzy wykorzystali go w różnych konfiguracjach do nazywania lub wplatania w nazwy własnych firm tej branży.

(Wikipedia)

Czyli wśród odwiedzających to miejsce są m.in. Pana uczniowie. A ma Pan jakichś stałych klientów, którzy są tu regularnie?

Mam, mam! Nigdzie nie chodzą, tylko do mnie i to już od wielu lat. Oni oczywiście zawsze mogą liczyć na zniżkę.

Gdyby miał Pan porównać sytuację wtedy i dzisiaj, na co warto by było zwrócić uwagę? Co się zmieniło przez ten czas?

Dużo się zmieniło. Wtedy były inne naprawy, telewizory starej daty. Teraz są już nowoczesne. Właściwie wszystko naprawiałem. Obojętnie, czego by ludzie nie przynieśli - czy radio, czy telewizor, czy kamerę... 

Jaki był najbardziej nietypowy przedmiot, który Pan naprawiał?

Naprawiałem taki sprzęt, który przywieźli mi z Katowic dwa lata temu. To był magnetofon. Kiedyś na tym nagrywali Beatlesi. To była olbrzymia szafa. Ledwo ją wnieśli do zakładu. Wcześniej chcieli naprawić ją w Krakowie, ale trzymali ją tam chyba z rok i nic nie wskórali. A kiedy przywieźli ją do mnie, ja ją naprawiłem. To byli maniacy tego sprzętu. Zresztą ja robiłem mnóstwo wzmacniaczy...

Z czym klienci zazwyczaj przychodzą?

Z wszystkim! Przynoszą telewizory, radia, wzmacniacze... Ostatnio na przykład remontowałem Philipsa starej daty. Gra bardzo pięknie. To był sprzęt jeszcze na lampach, a tego typu urządzenia właściwie mało kto robi.

Najczęściej naprawia Pan właśnie urządzenia starej daty?

Nie, to bywa różnie. Z nowoczesnym sprzętem też klienci przychodzą. Mam tu to wszędzie, jak pan widzi.

A jeżeli chodzi o liczbę klientów...?

W tej chwili jest kiepsko niestety. To są takie fale. Jeden tydzień dobrze, drugi tydzień źle, więc to się różnie układa.

Czy współcześnie ludzie rzadziej naprawią elektronikę niż kiedyś?

Być może tak jest, ale są też tacy, którzy przychodzą i pytają, czy coś warto naprawić, czy też nie. Raczej namawiam do tego, żeby nie pozbywali się starego sprzętu, jeśli da się z nim coś zrobić. Nawet uszkodzone matryce naprawiam. Oczywiście jeśli nie są pęknięte. A tak, poza tym, to naprawiam wszystko.

To była bardzo interesująca rozmową. Dziękuję Panu za poświęcony czas.

Bardzo dziękuję.

______

Kontakt z serwisem RTV "Telemax"

  • Adres: ul. Grunwaldzka 55, 81-771 Sopot
  • Telefon: 510 986 002

[ZT]11680[/ZT]
 

 

(Przemysław Szczygieł)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(2)

klausklaus

12 1

ratujmy takie miejsce i takie osoby, widze jak znikaja takie warsztaty i seriwsy, szkody

19:59, 15.02.2022
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

BrauniBrauni

9 1

Zrobiliście mi prezent tą wiadomością.:-)
Mam dla Pana trochę roboty.

20:48, 15.02.2022
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%