Wolontariusze związani z "Zupą na Monciaku" wspierają osoby w kryzysie bezdomności. Potrzebującym oferują ciepłe posiłki, kanapki, a także odzież. Pomoc nie ogranicza się jednak tylko do wsparcia materialnego. To także uwaga, troska i zaangażowanie w relacje z osobami w kryzysie. Na oficjalnym profilu społecznościowym "Zupy na Monciaku" Jerzy Afanasjew i Aleksandra Kamińska podsumowali początek jesieni.
______
Nasze zupowe niegdyś młodsze nastolatki nie wiadomo, kiedy dorośleją. I tak Miłosz Zaczkowski z pomagającego na placu przed pandemią harcerza stał się ratownikiem medycznym na etacie. Gdy nie ma dyżuru w szpitalu, jeździ i pomaga wszystkim naszym po kolei. Od 11:00 do 20:00. Tak w ramach dnia wolnego od pracy.
Kiedy w miniony poniedziałek opatruje naszego bezdomnego na Alei Zwycięstwa mija nas karetka na sygnale. Koledzy ratownicy, widząc go, naciskają klakson i pozdrawiają Miłosza. Co ten chłopak robi w dniu wolnym? Klęka przy niegojących się ranach na nogach naszych bezdomnych, dezynfekuje, opatruje, zostawia instrukcje, Octanisept, bandaże i maści na kolejne dni.
Tych ludzi nie obejmuje pomoc systemu, a cierpienie z powodu ran, które widzimy musi być niewyobrażalne. Niegojące się, wielokrotnie zainfekowane rany, nieraz dodatkowo zamieszkałe przez pasożyty. Miłosz cały poniedziałek zajmuje się takimi nogami, rękami, klei stripami pocięte szkłem dłonie, zdejmuje zapomniane szwy, mierzy ciśnienie, podaje kontakty osobom w depresji, radzi, gdzie się udać w przypadku dużych obrzęków i o jakiej godzinie jest największa szansa, że może jednak uda się dostać na SOR.
Dzielnie pomaga mu Martyna z Leśnej Szkółki, która zaczynała pracę w Zupie jako niespełna czternastolatka. To nasza gwiazda od częstowania na placu co niedzielę nieziemsko słodkimi rogalikami z marcepanem. Dziś prawie osiemnastolatka, która szykuje się również do pracy w ratownictwie.
Apteczka Zupy na Monciaku wymaga małego wsparcia z Waszej strony. Octanisept jeszcze mamy. Potrzebujemy maści Tribiotic w tubach i w jednorazowych saszetkach. Jeśli ktoś z Państwa mógłby nam zrobić choć mały zapas to bardzo nam się przyda.
Przesyłki można nadawać na adres:
Za każde opakowanie bardzo dziękujemy, jest na wagę złota, kiedy dostęp nawet do bieżącej wody nie jest codziennością.
[ZT]10573[/ZT]
Robi się już coraz szybciej ciemno, na jutro do pracy medycznej podczas rozwożenia paczek wyciągnęliśmy z magazynku czołówki. Przydałby się nam zewnętrzny reflektor nad Iveco, taki jak mają karetki, żeby nie opatrywać ran w zaułkach w całkowitej ciemności lub z latarkami. Może ktoś z Państwa ma wiedzę, jak moglibyśmy go zdobyć i zamontować?
Wspólnota dobrych ludzi gromadzących się przy Duszpasterstwie Środowisk Twórczych Archidiecezji Gdańskiej opiekuje się Zupą od wielu lat. Jesteśmy razem nie tylko od święta. Jednak gdy zdarzają się w tej wspólnocie uroczystości - komunie, śluby - to właśnie nasi podopieczni dostają z takich okazji od nich świąteczne prezenty. Rodzice dzieci pierwszokomunijnych zebrali dla nas pieniądze na 200 par rękawiczek zimowych! Dodając do tego rękawiczki używane, które zwykle dostajemy jeszcze z różnych zbiórek, jesteśmy rękawiczkowo zabezpieczeni na cały sezon i ogromnie za to wdzięczni. Rękawiczki noszone non-stop brudzą się, przecierają na palcach i gubią, więc musimy je systematycznie wymieniać naszym aż do marca.
Młodzież świętojańska przygotowująca się do bierzmowania spotkała się z nami w kuchni. To taka ewangelia w praktyce, jak mówi nasza szefowa s. Małgorzata Chmielewska. Młodzi nie kupią już teorii, której przełożenia na rzeczywistość nie zobaczą, nie dotkną. W mig przygotowali 100 kanapek i spakowali kilkadziesiąt paczek. W kuchni znów przez chwilę zawrzało, jak za dawnych przedpandemicznych czasów, gdy dużą radosną ekipą wspólnie gotowaliśmy zupę. To wróci. Oby niedługo.
Szesnasto-, siedemnastolatki mają w sobie tyle energii, że można z nimi góry przenosić. Rodzice nie pozostali w tyle, dowożąc nam plecaki, koszulki, domowe wypieki, konfitury. W trakcie wspólnego smarowania kanapek była okazja opowiedzieć o lodówkach społecznych działających w Trójmieście, więc po spotkaniu w kuchni młodzież podzieliła się na pięć zespołów i pojechała do Gdyni, Gdańska, Oliwy, Wrzeszcza i Sopotu, żeby i tam trafiła część tego, co razem przygotowaliśmy. A już przy stole padły pomysły na kolejne lokalizacje i pytania jak się do tego zabrać.
Wczoraj, gdy już byliśmy w drodze do Gdańska, jak co sobotę odebrać z piekarni Pellowskich 80 chlebów i 200 drożdżówek, telefon od Izy działającej w grupie działań społecznych Polska 2050 Pomorskie. Z okazji otwarcia biura w Gdańsku przygotowali domowe posiłki dla potrzebujących, żeby zaopatrzyć lodówki społeczne, ale i my możemy wpaść po zawekowany krupnik i pomidorówkę dla naszych na poniedziałek. Zupę łapiemy od Julii dosłownie w przelocie między domowymi ciasteczkami od Ewy z Pruszcza i jej dzieci, a wybitną szarlotką i kartonem bandaży od Eweliny.
Nasi bezdomni niezwykle cenią wszystko co „domowe”, dlatego też bardzo ucieszą się jutro również z przygotowanej przez przedszkolaki z Sopotu dyniowej. Dzieci pomagały w krojeniu warzyw i robiły etykietki z rysunkami, a przemiłe panie przedszkolanki zawekowały zupę w blisko dwadzieścia słoiczków. A wszystko dzięki temu, że w przedszkolu znalazła się przeogromna dynia, która gdy już zachwyciła dzieci, zadała im pytanie: „A co można ze mnie dobrego zrobić?”. Maluchy mają piękne serca, wystarczy dać im głos, wiarę w siebie i nie zepsuć tego, z czym przychodzą.
Starsze dzieciaki naszej Ewy niestrudzenie pieką nam ciasteczka co tydzień, trzeci już rok z rzędu. Córka Ewy, dziewięcioletnia Ania wpadła jednak na jeszcze jeden pomysł i przygotowała w zeszłym tygodniu z mamą ręcznie mydełka różane dla naszych bezdomnych kobiet. Wzruszenie naszych pań, i tych bezdomnych, i ubogich, i samotnych było ogromne.
W tak zwanym międzyczasie, którego ostatnio ciągle brakuje, staramy się regularnie wpadać z wizytą do Zakładu Karnego na gdańskiej Przeróbce, gdzie swoją karę odsiaduje ostatni już miesiąc jeden z zupowych ulubieńców, niezwykle sympatyczny pan Rafał. 10 miesięcy niepicia skłoniło go do powzięcia planów na zmiany, w czym na początek pomoże ośrodek postpenitencjarny w Bydgoszczy.
Zaraz po wyjściu będzie trzeba załatwić kilka urzędowych spraw. Chcielibyśmy pozostać w kontakcie z panem, na wypadek gdybyśmy byli jeszcze potrzebni. Z bliskimi u pana Rafała krucho. Kiedy zeszłej zimy zgarniała go z ulicy policja, mógł wykonać jeden telefon do bliskiej osoby z informacją, że idzie do więzienia. Wykonał go do nas. To zobowiązuje. Pan Rafał potrzebuje po wyjściu z pudła telefonu. Umówmy się, dziś bez telefonu funkcjonuje się w społeczeństwie ciężko. Brak telefonu bywa mocno wykluczający. Czy ktoś z Państwa mógłby ofiarować Panu Rafałowi telefon ? Na cito. Kara kończy się 11 października. Telefon nie musi być nowy ani z bajerami. Najprostszy model z dostępem do internetu byłby super. Ważne, żeby był sprawny, z dobrze trzymającą baterią i ładowarką.
A na koniec – nasz wielki kłopot i ogromna prośba. Nasza Niebieska Strzała, jak w Zupie mówimy na nasze Iveco, jest jednym z naszych podstawowych narzędzi pracy. Troszczymy się o niego, jak umiemy, pamiętając jak wielkim wysiłkiem parę lat temu razem z Wami zbieraliśmy na niego pieniądze. Zawsze pomocne i na posterunku IVECO TNC - Autoryzowany Dealer i Serwis ratuje nas przed wizją soboty bez auta, dokonując nieraz rzeczy niemal niemożliwych. Tym razem jednak nawaliła skrzynia biegów, a wszyscy kierowcy wiedzą, że jak się coś zepsuje, to „oby nie skrzynia”, „oby nie rozrząd”. Panowie z serwisu zrobili to jak zwykle w moment i oddali nam auto prawie w nocy tak, żeby w sobotni poranek mogło ruszyć do pracy. Pozostała jednak do opłacenia faktura - 4900 zł. Pomożecie?
My mamy tylko tyle, ile Wy uznacie, że powinniśmy mieć. Możemy działać, kiedy swoimi wpłatami, choćby najdrobniejszymi, wyrażacie Wasze fejsbukowe „Like”.
Wpłaty, tym razem z tytułem „na Iveco”, przyjmiemy z ogromną wdzięcznością na nasze konto:
Źródło: Zupa na Monciaku - Facebook
[ZT]8985[/ZT]
Bzymka17:54, 09.10.2021
A potem piją alkohol, palą papierosy, załatwiają potrzeby fizjologiczne w kościele św. Jerzego
1 5
W taki bogatym miescie, jak Sopot, nie brakuje, niestety, ludzi biednych. Tylko ze na pierwszy rzut oka ich nie widac. Bo pyszni sie bogactwo, a bieda chowa sie po katach. ??