Susza, pandemia, inflacja, drogi gaz, prąd i paliwa. To wszystko przekłada się na wzrost cen towarów. Kolejny, tym razem gigantyczny skok cen bochenka chleba zapowiada minister rolnictwa Henryk Kowalczyk.
Sytuację na rynku komplikuje także wojna w Ukrainie i sankcje gospodarcze. Rosja jest głównym eksporterem pszenicy. To niewątpliwie będzie miało przełożenie na ceny.
O prognozowanym wzroście na antenie RMF FM mówił wicepremier oraz minister rolnictwa i rozwoju wsi, Henryk Kowalczyk.
- Nie musimy obawiać się, że żywności w Polsce zabraknie, ale ceny wciąż rosną. Możemy się czuć bezpiecznie, że u nas zboża nie zabraknie, natomiast to wcale nie znaczy, że cena zbóż nie wzrośnie, bo tutaj jednak ceną rządzą światowe rynki - tłumaczył Kowalczyk.
Dodawał również, że nie ma możliwości wyizolowania się i zrobienia "własnej ceny".
Szef resortu rolnictwa wskazywał także, że już wkrótce wzrost cen boleśnie możemy odczuć kupując chleb. Potwierdził tym samym prognozy, które mówią nawet o dwukrotnym wzroście ceny najtańszego bochenka.
- Trudno przewidzieć, czy będzie kosztował 10 czy 7 zł, ale na pewno nie będzie tańszy - komentował.
Kowalczyk zaznacza jednak, że rząd próbuje walczyć z kryzysem i ma już przygotowane projekty, które mają doprowadzić do obniżenia podatków.
- Mamy przygotowane projekty obniżenia podatków do 12 proc., ale w tym pakiecie jest także likwidacja ulgi dla klasy średniej. Będzie się to wiązało z obniżeniem realnych podatków dla wszystkich. W trakcie roku budżetowego podwyższyć podatków nie można. Na obniżenie podatków nikt nie narzeka - wskazuje wicepremier.
Użytkowniku, pamiętaj, że w Internecie nie jesteś anonimowy. Ponosisz odpowiedzialność za treści zamieszczane na portalu esopot.pl. Dodanie opinii jest równoznaczne z akceptacją Regulaminu portalu. Jeśli zauważyłeś, że któraś opinia łamie prawo lub dobry obyczaj - powiadom nas [email protected] lub użyj przycisku Zgłoś komentarz
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz