Zamknij

"Dałam ciało Demi Moore". Sopocianka o kulisach powstawania "Substancji"

. 12:33, 30.04.2025 Aktualizacja: 00:01, 07.05.2025
Skomentuj

Aleksandra Kędzierska-Fontaine, pochodząca z Sopotu tancerka, pisarka i artystka o wielu talentach, wystąpiła w jednym z najgłośniejszych filmów 2024 roku – oscarowej "Substancji" w reżyserii Coralie Fargeat – jako dublerka ciała największych gwiazd tej produkcji – Demi Moore i Margaret Qualley. W rozmowie z naszą redakcją artystka zdradza kulisy swojej nietypowej pracy, dzieli się emocjami z planu filmowego i opowiada, jak wygląda życie między blaskiem fleszy na paryskich salonach, Katalonią i cichymi ulicami Sopotu.

Film "Substancja" to trzymający w napięciu body horror, opowiadający o starzejącej się gwieździe telewizyjnego show, która decyduje się na ryzykowny krok i zażywa nielegalny lek mający przywrócić jej młodość. Hollywoodzka produkcja, która zdobyła Oscara za najlepszą charakteryzację, Złotą Palmę za scenariusz w Cannes, Złoty Glob dla Demi Moore, i blisko trzydzieści innych nagród na całym świecie, ma jednak również sopocki akcent.

Choć na ekranie widzowie widzą znane twarze, to właśnie Aleksandra Kędzierska-Fontaine wykonała ogrom pracy podczas szczególnie wymagających ujęć – nagich, tanecznych, wymagających ogromnej sprawności fizycznej i odwagi.

„Casting? Ja się nawet nie zgłosiłam”

Aleksandra Kędzierska-Fontaine. Fot. Archiwum prywatne

Wszystko zaczęło się w Paryżu. Do castingu zgłosiło się pół tysiąca kobiet – aktorek, tancerek, modelek. Aleksandra nie była jedną z nich. Do udziału w filmie została zaproszona przez dyrektor castingu. Jak sama przyznaje, w stolicy Francji, gdzie na co dzień mieszka, ma wielu znajomych w świecie show biznesu.

„Ja się nie zgłosiłam. Do mnie zadzwoniła dyrektor castingu… i powiedziała, że nadaję się do tej roli, bo potrzebna jest dziewczyna, która ma ciało top modelki, ale potrafi się ruszać i tym ciałem grać” – wspomina.

Praca na planie "Substancji" nie należała do łatwych. Już na castingu pojawiło się pierwsze zaskoczenie. Sopocianka wspomina, że był on dla niej stresujący, głównie ze względu na nietypowe wymagania. Reżyserka poprosiła ją o rozebranie się. Jak tłumaczy tancerka, było to konieczne ze względu na charakter roli dublerki ciała.

„Technik powiedział mi, że pani reżyser chce mnie zobaczyć nago… to był dla mnie lekki szok” – przyznaje Aleksandra.

Niezwłocznie zaproszono ją przed samą reżyserkę, która obchodziła ją dookoła i nagrywała telefonem komórkowym. Mimo początkowego zaskoczenia, Aleksandra Kędzierska-Fontaine podeszła do tego profesjonalnie.

Jak sama mówi: "wytłumaczyłam sobie, że robię to nie byle dla kogo i że w mojej karierze też to może stwarzać inne możliwości".

Po kilku dniach przyszła odpowiedź: „dostałam propozycję bycia dublerką ciała”. 

Jednocześnie Aleksandra podkreśla też swoją dumę z wykonanej pracy:

„Dałam ciało Demi Moore i Margaret Qualley… dwóm wspaniałym aktorkom, które m.in. dzięki temu zbierają laury, nagrody, a nikt o tym nie wie” – mówi bez goryczy, ale z przekonaniem, że jej praca również zasługuje na uwagę.

Atmosfera na planie i współpraca z gwiazdami

Aleksandra Kędzierska-Fontaine. Fot. Archiwum prywatne

Na planie „Substancji” Aleksandra  Kędzierska-Fontaine mogła obserwować sposób pracy hollywoodzkich gwiazd. O Demi Moore mówi z sympatią, że – klasycznie dla Amerykanek – na planie pojawiała się z wielkim uśmiechem, „przemiła, sympatyczna, z mnóstwem energii".

Ciepło wspomina również Margaret Qualley, mówiąc o tym, że aktorka zachowuje młodzieńczy temperament i spokój. Aleksandra podkreśla, że Qualley to „produkt Hollywood” – przyzwyczajona do kamery, relaksuje się na planie i nie boi się pracy przed obiektywem.

Ogromne znaczenie dla przebiegu całego projektu miała również reżyserka Coralie Fargeat, która stale dbała o atmosferę bezpieczeństwa. Podczas kręcenia scen intymnych kazała wszystkim mężczyznom opuszczać plan: w jednej z kluczowych scen pozostały wtedy tylko ona, kobieca operatorka i reżyserka.

"Pilnowała, żebym się nie czuła, tak jakbym «została zgwałcona» przez ekipę» – mówi Aleksandra Kędzierska-Fontaine.

Dzięki temu ona oraz aktorki mogły skupić się na zadaniu i czuć wsparcie.

Wspomina też, że na planie zadbano o maksymalną profesjonalność: wszystkie kluczowe sceny miały być kręcone przy wsparciu coacha intymności i lekarza.

"Aktorzy mają takich coachów, a my – dublerzy – nie mamy – dodaje z uśmiechem.

Aleksandra Kędzierska-Fontaine. Fot. Archiwum prywatne

Mimo to twórcy starali się zapewnić jej komfort pracy, choć nie zawsze dało się wszystko przewidzieć.. Jednym z najbardziej dramatycznych momentów na planie był odlew sylikonowy jej ciała. Przy specjalnym stole pokryto sylikonem brzuch i uda dublerki, tworząc formę. Kiedy materiał zastygł, Aleksandra nagle poczuła silny ucisk na skórze.

„Sylikon mnie ścisnął tak strasznie, że zaczęłam tracić przytomność” – relacjonuje.

Ekipa natychmiast zerwała formę i wezwała lekarza. Na drugi dzień powtórzono odlew, wykorzystując łagodniejszą mieszankę, tak by mogła swobodnie oddychać.

Były też momenty lżejsze.

„Scena w hollywoodzkim apartamencie, studio filmowe w Paryżu zaaranżowane na apartament z super wygodnym dywanem… Musiałam w samych stringach i krótkim topie, z peruką ciężką na głowie – aby przypominać aktorki – robić skłony i szpagat. I ten dywan mi pomógł – bardzo, bardzo wygodnie” – mówi z uśmiechem.

Sopot zawsze w sercu

Aleksandra Kędzierska-Fontaine i Przemysław Szczygieł. Fot. Esopot.pl

Choć od lat mieszka w Paryżu i Katalonii, Aleksandra Kędzierska-Fontaine nie zapomina o Polsce i swoich sopockich korzeniach. Sopot zajmuje szczególne miejsce w jej sercu i czuje się tu jak u siebie.

"Jest to bardzo ważne, żeby pamiętać o tym, skąd się pochodzi i czasami wracać, żeby naładować się inną energią, taką energią z domu" – przekonuje. "Autentycznie zakochałam się w Polsce... i ci wszyscy ludzie, których poznałam, bardzo mnie inspirowali do robienia czegoś tutaj” – wspomina.

W przeszłości powstał nawet pomysł telewizyjnego show z kabaretem i aktorami, które miała prowadzić​. Niestety, "była burza w polityce i to wszystko legło w gruzach". Mimo to sopociankę ciągnie do domu: za każdym razem, gdy wraca, odczuwa nostalgię – "tęsknię i czuję, że ludzie są tu mili... po prostu jestem u siebie".

Jak dodaje, nie chodzi o jedną ulicę czy budynek, ale o całość: "ważne, żeby pamiętać skąd się pochodzi i naładować się energią z domu".

Bliscy bardzo emocjonalnie zareagowali na wieść o jej sukcesie. Aleksandra przyznaje, że młodszy brat był "zachwycony i dumny, że siostra w takim filmie wystąpiła"​, a rodzice – przyzwyczajeni do jej wcześniejszych sukcesów – nie przejawili przesadnej euforii.

"Mama i tata normalnie są przyzwyczajeni do różnych moich sukcesów artystycznych, ale na bracie to zrobiło wrażenie, na znajomych i przyjaciołach. Właściwie przez ich pryzmat zdałam sobie sprawę, że to nie jest takie nic. Że dla wielu ludzi to jest coś ważnego, że sopocianka wystąpiła w takim filmie" – opowiada.

Pisarskie pasje i dalsze plany

Poza pracą przed kamerą Kędzierska-Fontaine rozwija także pasje literackie. Już jako nastolatka zaczęła pisać – m.in. wydała powieść Dziewczyna z walizką, która okazała się dla niej przełomowym doświadczeniem. Jak mówi, książka ta "powstała niemal sama".

"Okazało się, że mam łatwość w pisaniu, że to jakby ze mnie samo wypływa" – przekonuje.

W kolejnych latach stworzyła również powieści po francusku: Mustang (2019) i Tombe l'ombre (2022) – ta ostatnia z oprawą graficzną autorstwa sopockiego malarza Macieja Świeszewskiego. Obecnie pracuje nad jej przekładem na język polski. Oprócz tego ukończyła już też swoją czwartą książkę – a zarazem drugą napisaną po polsku – dotyczącą kulisów show-biznesu​. Równocześnie stara się łączyć pisanie z kolejnymi wyzwaniami filmowymi.

„Nie lubię horrorów. Ale jestem dumna”

Aleksandra Kędzierska-Fontaine. Fot. Esopot.pl

Choć "Substancja" zdobyła Złotą Palmę w Cannes za scenariusz, Oscara za charakteryzację, a Demi Moore – Złoty Glob i Saturna za rolę, Kędzierska-Fontaine przyznaje, że to nie jest jej kino.

„Nie lubię takich filmów. Mnie się on nie podoba. Wolę kino bardziej poetyckie, melancholijne… a to jest film amerykański, dosłowny, lekko przerysowany, wulgarny, cukierkowaty” – podkreśla sopocianka.

Nie zmienia to jednak faktu, że jej rola w tym projekcie to ogromny krok w jej karierze. Sopocianka otrzymała już kilka ciekawych propozycji, w tym zaproszenie do prestiżowej szkoły filmowej w Montpellier oraz propozycję głównej roli w filmie francuskiego reżysera. Co więcej, zainteresowanie współpracą wyraził również pewien "wielki polski reżyser". Trzymamy kciuki za dalsze sukcesy Aleksandry i z niecierpliwością czekamy na jej kolejne projekty!

[ZT]30786[/ZT]

(.)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%