Sopocianka Małgorzata Osowiecka-Szczygieł została jedną z dwóch laureatek I Ogólnopolskiego Konkursu Poetyckiego "debiutJana". Twórczość sopockiej autorki została doceniona przez wybitne postacie polskiej kultury. Jurorzy, czyli Jacek Dehnel, Karol Maliszewski, Andrzej Saramonowicz, Ireneusz Domański oraz Paweł Podlipniak zadecydowali o tym, że jej debiutancki tomik "Plama na świecie" ukazał się drukiem. Czego możemy się po nim spodziewać? Z jaką poetyką mamy tu do czynienia? I koniec końców - czy Sopot jest dobrym miastem dla młodych twórców?
Celem konkursu było wspieranie artystów, którzy nie opublikowali dotąd własnej książki poetyckiej, propagowanie poezji ambitnej, wymagającej poznawczego zaangażowania, a także rozbudzenie zainteresowań twórczością poetycką i rozpoznanie możliwości twórczego wykorzystywania języka polskiego. O wierszach nadesłanych na konkurs jurorzy wypowiadali się w następujących słowach:
Paweł Podlipniak, sekretarz konkursu "debiutJana"
"To na wskroś współczesna poezja, trafnie diagnozująca „otaczające nas”, mówiąca żywym językiem i bardzo sprawnie operująca nowoczesną formą. Autorka z olbrzymią empatią pochyla się nad trudnymi tematami. Nie ważne czy będzie to migawka z aktualnej, czy nibyzakończonej wojny, czy też ślad po pandemii i wymieranie gatunków. Osowiecka za każdym razem sprowadza to do sfery bardzo osobistej, pozwala czytelnikowi dotknąć, poczuć ból, jaki zapewne czuła autorka skryta za zasłoną z podmiotu lirycznego. Nie ma tam ani grama sztuczności i ta autentyczność jest jedną z zalet tej poezji, bo brak tu tak powszechnej obecnie autokreacji, zabawnie fałszywych tonów, kiedy dwudziestoletni autor przemawia głosem pięćdziesięciolatka z potężnym bagażem traum i doświadczenia życiowego. W wierszach Małgorzaty Osowieckiej spotkamy też doskonale poprowadzony motyw podróży, konfrontowania siebie i przeżyć z nowym, zaskakującym czy też pięknym otoczeniem. „Podmiot liryczny na tle” to też kolejny oryginalny element tej poezji".
Dr hab. Karol Maliszewski o zestawie wierszy
"Słyszę tu głos żeński, a właściwie jakie to ma znaczenie – żeński czy męski – byle czujny, czuły, bystry, inteligentny, otwierający oczy czytelników na te wszystkie codzienne nasze przeoczenia, a w tym względzie dużo się w tych wierszach dzieje. „Nic tu nie jest takie, na jakie wygląda”. Zachwyca mnie też rozmach: podróżny, kulturowy (…), utwory z tego zestawu hulają po świecie, proponując punkt widzenia kogoś niezakorzenionego, ciągle w drodze, sprawdzającego swoją tożsamość na wielu frontach percepcji, czyli coś bardziej ryzykującego. Krótko mówiąc, piękne odkrycia tego konkursu, coś świeżego, budzącego żywe, niewysilone zainteresowanie, rzeczywistą ciekawość".
Jacek Dehnel o konkursie "debiutJana"
"Było to jurorowanie dość proste, w tym sensie, że czasami jak jurorzy zaczynają ze sobą rozmawiać, to okazuje się, że każdemu podoba się zupełnie co innego. Tym razem było inaczej. Każdy z nas przedstawił swoje typy i wszystkie cztery zestawy, które zostały ostatecznie wyróżnione się w tych typach pojawiały u każdego z jurorów nieco w innych konfiguracjach, z innymi punktami, ale wszyscy byliśmy zgodni, że to jest coś, co nam wpadło w oko. To była tylko kwestia podziału nagród (…). Ta zgodność była zadziwiająca. Widać tutaj wyraźne różnice w kwestii biegłości, już mniejsza o to, jaka się komu podoba poetyka, ale świadomości literackiej i tak dalej".
Blisko rok od rozstrzygnięcia konkursu debiutancka książka trafiła w ręce czytelników. Jak o swojej twórczości mówi sopocka autorka? Co kształtowało jej wrażliwość artystyczną? Dlaczego warto lepiej zapoznać się z jej dorobkiem? Z Małgorzatą Osowiecką-Szczygieł rozmawia Emil Bogumił.
_____
Jak to się stało, że zaczęłaś pisać?
Piszę od dość dawna, zdaje się, że proste rymowanki tworzyłam już w podstawówce. Zazwyczaj były one prezentem dla rodziny albo znajomych ze szkoły. Wtedy też zaczęłam pisać opowiadania, inspirowana powieściami grozy czy kryminałami. Wydać książkę – to było moje wielkie marzenie. Miałam romantyczną wizję wysyłania książki (jeszcze wtedy prozy) do wybranego wydawnictwa, które ją docenia i publikuje, po czym książka trafia do księgarń i bibliotek w całej Polsce. Teraz wiem, że to nie jest takie proste. Zwłaszcza w odniesieniu do poezji, którą czytają głównie inni poeci.
Co cię inspiruje?
Jako trenerka twórczości proszę ludzi o generowanie nietypowych pomysłów, zastosowań zwykłych przedmiotów, wymyślanie konsekwencji hipotetycznych stanów rzeczy. Pytam na przykład „co by było, gdyby ziemię pokryła gęsta i nieprzenikniona mgła, a wszystko, co można byłoby zobaczyć u innych ludzi, to ich stopy?”.
Pisanie to dla mnie takie „co by było, gdyby...”: gdyby udało się połączyć jakieś dwie odległe idee, dwa różne wydarzenia, umieścić w jednym pokoju ludzi, którzy nigdy się nie spotkają.
Jako psycholożka od lat interesuję się rolą pisania ekspresyjnego w zdrowieniu, leczeniu traum i chorób przewlekłych. Pisanie oczywiście pełni rolę katartyczną także dla mnie, opowiada wyciszane przez wiele lat historie, pozwala je przekształcać w coś namacalnego, oryginalnego. Przede wszystkim jednak tworzenie daje mi intelektualną satysfakcję. Cieszę się, gdy w moim mniemaniu wiersz ma ciekawą puentę, coś zostało celnie ujęte albo zmaterializowało się dzięki różnym zabiegom (czytanie, dyskusje, obserwowanie rzeczywistości). Pisanie (i czytanie) bywa dla mnie formą treningu twórczości, poznawczym wyzwaniem, czymś w stylu sudoku, zagadek wglądowych, których to rozwiązywanie jest przecież przyjemne. W procesie twórczym towarzyszy mi często poczucie ciepła, intuicja, jakiś zew, zainteresowanie światem, procesami społecznymi i psychologicznymi. Dzięki temu czuję się dobrze: jakaś historia została opowiedziana i to w sposób może niebanalny (choć bywa, że i całkiem banalny).
Na ile to, że mieszkasz w Sopocie i na co dzień obcujesz z tą przestrzenią, ma wpływ na twoją twórczość?
Sopot jest miastem bardzo zielonym, pełnym natury. Uwielbiam chodzić na spacery po Parku Północnym, patrzeć z okna na Trójmiejski Park Krajobrazowy czy chodzić brzegiem morza i rozmyślać, układać sobie w głowie wersy. Po takim spacerze czuję się gotowa do pisania. Co ciekawe, wiele moich tekstów powstało właśnie podczas spacerów po Sopocie. Zapisuję sobie wtedy swoje pomysły w notatniku w komórce, a po powrocie do domu pracuję nad nimi dalej. W końcu badania psychologiczne jasno wskazują na to, że kontakt z naturą wspiera procesy twórcze.
Sopot jest też miejscem pełnym przeciwieństw: z jednej strony mamy moje zielone i spokojne Brodwino – tutaj mieszkam, a z drugiej: gwarny i nigdy nie zasypiający Monciak, gdzie rodzinne spacery są tuż obok wieczorków panieńskich czy kawalerskich, zajadania się goframi czy zawieszania sobie na szyi pytona. Takie dzikie zestawienia bardzo inspirują, zastanawiają, wzbudzają emocje. A z tego kotła różnorodności bardzo często powstaje wiersz.
Czy Sopot jest dobrym miejscem do uprawiania sztuki?
Zdecydowanie tak. W przygotowaniu książki bardzo pomogło mi sopockie Stypendium dla artystów i osób zajmujących się twórczością artystyczną. Tego typu wsparcie dało mi czas i przestrzeń do zajmowania się poezją. W Sopocie mamy Art Inkubatora, Sopotekę czy wiele innych miejsc, które są otwarte dla osób zainteresowanych sztuką. Myślę, że przez to, że Sopot jest tak niewielki, można być bardzo blisko związanym z każdym miejscem i przez to czuć się tu naprawdę bezpiecznie. Po Sopocie poruszam się zazwyczaj tylko pieszo, co daje mi poczucie, jakbym była naprawdę w domu.
Jak wyglądała praca nad twoim debiutem poetyckim?
Informacje do mojego pierwszego projektu poetyckiego „Plama na świecie” zbierałam długo: wyjeżdżałam za granicę, na inne kontynenty, poznawałam różne kultury i obyczaje. Prowadziłam prozatorskie notatki, robiłam zdjęcia. Dopiero po powrocie zaczęłam nadawać tym doświadczeniom strukturę i poetycki sens.
Teraz pracuję nad kolejnym projektem: miejskim, bardziej lokalnym i wsobnym, dotykającym tematu psychologicznego dojrzewania, zmiany, karmienia się życiem, związanych z tym paradoksów i niepokojów. Lubię chociaż mniej więcej wiedzieć, o czym to ma być. Potem eksploruję, wyzyskuję tę kategorię. Każdy szyld miejski, film, rozmowa, skojarzenie czy przejęzyczenie może być inspirujące i znaczące. Takie poszukiwanie czasami męczy. Czuję się wtedy obezwładniona pomysłami i różnymi wątkami, których nie potrafię od siebie oddzielić czy ze sobą połączyć. Pozostają one często na końcu języka. Denerwuje mnie, gdy nie potrafię ich z niego zdjąć i opisać. Wtedy warto zrobić przerwę, zaaplikować nudę, zainkubować pomysł i wrócić do działania. Na końcu mówię: stop, mam to, powiedziałam już wszystko, co chciałam.
W tego typu procesie jedynie przez ostatni miesiąc napisałam kilkanaście różnych tekstów w związku z nowym projektem, używając do tego powtarzających się symboli, bohaterów.
Dzięki realizacji takiego projektu można być poetyckim reporterem: wypytywać ludzi, co myślą na jakiś kontrowersyjny temat i tłumaczyć się: przecież potrzebuję do wiersza! Reakcja czytelników na to, co się stworzyło, też może być miła albo po prostu ciekawa. Ktoś mówi: dostrzegam to, rozumiem, co chcesz powiedzieć albo nie rozumiem, widzę to tak, czy inaczej.
Dlaczego "Plama na świecie to książka, którą warto przeczytać?
Ja sama opowiadam w książce ważną dla siebie historię, o przemieszczaniu się i poszukiwaniu czegoś, co trudno jest nazwać wprost. Większość miejsc, które nazywam w „Plamie…”, widziałam w realu i one pasują do opowiadanych historii, ale każdy czytelnik i czytelniczka może podstawić sobie pod nie coś swojego, może bliższego i ważniejszego. W tomiku opowiadam o problemach społecznych, migracyjnych, wykorzystywaniu natury i zwierząt do własnych celów. Wydaje mi się, że poezja może być między innymi po to, by opowiadać o emocjach związanych z tym całym przemysłowym światem, w którym poszukuje się swojego miejsca i nierzadko znajduje się je daleko od miejsca zamieszkania. Dla mnie były to Stany, Australia czy Holandia, ale geograficzny dystans to tylko pretekst, by mówić o rzeczach uniwersalnych i bliskich każdemu człowiekowi: strachu, nieprzewidywalności, wyobcowaniu, poczuciu bycia wykorzystywanym, wykorzystywaną. Te wiersze mówiąc o problemach współczesnego świata, tak naprawdę opowiadają moje historie, które łatwiej jest włożyć w cudze usta. Być może czytelnicy i czytelniczki znajdą w tym swoją metodę.
_____
W maju 2022 roku odbyło się spotkanie autorskie z Małgorzatą Osowiecką-Szczygieł w Sopotece, które prowadził Kamil Galus, redaktor kwartalnika kulturalnego Strona Czynna. Spotkania można wysłuchać online - kliknij i sprawdź.
Publikacja w cenie 25 zł do nabycia w sklepiku muzealnym w siedzibie Muzeum Jana Kochanowskiego w Czarnolesie. Istnieje także możliwość zamówienia książki przesyłką pocztową. Zainteresowani proszeni są o kontakt na adres: [email protected]. Oprócz tego książkę można również zakupić w serwisie Allegro.
[ZT]14070[/ZT]
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz