Zamknij

Dobry start to za mało. Porażka Trefla Sopot w starciu z Pszczółką Start Lublin

09:07, 05.10.2020 P.S Aktualizacja: 09:34, 05.10.2020
Skomentuj Fot. Trefl Sopot Fot. Trefl Sopot

Dobre 20 minut gry nie wystarczyło do pokonania Pszczółki Startu Lublin. Trefl Sopot przegrał z aktualnymi wicemistrzami Polski 70:76 (17:12, 21:15, 14:24, 18:25). Najwięcej punktów dla żółto-czarnych zdobył Karol Gruszecki (20), który sześć razy trafił za trzy.

Dokładnie minutę od podrzutu piłki pierwsze punkty w spotkaniu, rzutem za trzy, zdobył Karol Gruszecki. Goście odpowiedzieli za sprawą dwóch trafień z „pomalowanego”, ale wtedy jeszcze raz rzutem zza linii 6.75 metra punkty dopisał popularny „Grucha” i to Trefl prowadził 6:4. Oba zespoły w kolejnych minutach nie grzeszyły skutecznością. Wciąż jednak na tablicy widniał korzystny wynik dla sopocian (9:7). Na niespełna trzy minuty przed końcem pierwszej części gry po raz trzeci tym samym, skutecznym zagraniem, popisał się Karol Gruszecki, co oznaczało już dziewięć punktów naszego niskiego skrzydłowego. Z pięciopunktowego prowadzenia nasi zawodnicy nie cieszyli się długo – akcje Dziemby i Medforda zminimalizowały różnicę do jednego oczka. Końcówka kwarty należała jednak do żółto-czarnych. Trzy punkty TJ Hawsa oraz dwa dobrze wykonane rzuty wolne Pawła Leończyka dały Treflowi po 10 minutach gry prowadzenie 17:12.

Start drugiej kwarty toczył się pod dyktando czarno-czerwonych. Punkty rozgrywającego drugi mecz w EBL Joshua Sharmy oraz dobre akcje Mateusza Dziemby pozwoliły Pszczółce doprowadzić do remisu 19:19. Na taki obrót sytuacji zareagował Marcin Stefański, który poprosił o przerwę na żądanie. Po powrocie na parkiet, w ostatniej sekundzie akcji, trafił za trzy TJ Haws, a kiedy sprytnie pod koszem zagrał Paweł Leończyk, Trefl ponownie miał pięć punktów zapasu (24:19). Choć trójka Martinsa Laksy zminimalizowała różnicę, to kolejne minuty należały do Trefla. Nie do zatrzymania był Karol Gruszecki, który w krótkim czasie dołożył „trójki” numer cztery i pięć, a takim samym zagraniem potrafił popisać się też Michał Kolenda. Czas wzięty przez trenera Davida Dedka nie zdał się na wiele – dziewiąty celny rzut za trzy w wykonaniu sopocian był autorstwa Witalija Kowalenki. Tak udany okres dał gospodarzom czternastopunktową przewagę (38:24)! W ostatniej minucie gracze Startu odrobili część start, ale po 20 minutach to Trefl miał korzystny wynik, 38:27!

Goście drugą połowę rozpoczęli od agresywnej obrony i dobrej gry w ataku. Trójki Kamila Łączyńskiego oraz takie same zagranie i wsad Sherrona Dorsey-Walkera pozwoliły im zmniejszyć starty do trzech oczek. Dorobek sopocian po ponad trzech minutach gry otworzył Michał Kolenda, jednak zawodnicy Pszczółki Startu pozostawali w natarciu. Kiedy Damian Jeszke trafił z dobitki, Start przegrywał już tylko 44:45. Dłużej nie czekał Marcin Stefański, który poprosił o czas na żądanie. Mimo iż po powrocie punkty spod kosza zdobył Paweł Leończyk, to goście nie zatrzymywali się. Do końca kwarty zespoły wymieniały się prowadzeniem. Na 10 minut przed końcową syreną to jednak Trefl miał jedno oczko zapasu – tablica wyników pokazywała 52:51.

Decydujące minuty świetnie rozpoczęli żółto-czarni, którzy nie tylko punktowali, ale również nie pozwalali koszykarzom Startu na umieszczenie piłki w koszu. Po raz szósty za trzy trafił Karol Gruszecki! Zawodnicy Trefla grali ambitnie, a motywowała ich też do tego „żyjąca” ławka rezerwowych sopocian. Kiedy z faulem trafił Martynas Paliukenas, o przerwę poprosił David Dedek. Po czasie nasz litewski koszykarz zdobył punkt z rzutu wolnego, a Trefl prowadził 60:51. Wydawało się, że tak grający zespół Marcina Stefańskiego zwycięstwo ma na wyciągnięcie ręki, jednak niestety, stało się inaczej. W jednej chwili role na parkiecie się odwróciły. Cztery oczka z rzędu zdobył Dorsey-Walker, a po chwili swój dorobek powiększył Kacper Borowski. Grającym coraz lepiej lublinianom nie przeszkodził nawet trafiony rzut wolny TJ Hawsa za faul techniczny ławki czy punkty spod kosza Pawła Leończyka – kolejne oczka Borowskiego, a także premierowe trafienia Romana Szymańskiego zniwelowały prowadzenie Trefla do jednego oczka, a kiedy za faul rzuty wolne wykorzystał Dorsey-Walker, Pszczółka Start Lublin wróciła na prowadzenie (63:64). O czas prosił trener Stefański, a drużynę próbował jeszcze poderwać kapitan Leończyk, jednak rozpędzeni goście pewnie wykorzystywali kłopoty z faulami Trefla oraz dodatkowo agresywnie bronili, co przekładało się na coraz bardziej korzystny dla nich rezultat. Ostatecznie sopocianie przegrali różnicą sześciu punktów. Po czterech domowych meczach z rzędu w sobotę żółto-czarni zagrają wyjazdowe spotkanie z HydroTruckiem Radom.

  • Trefl Sopot: Karol Gruszecki 20, Dominik Olejniczak 8, Michał Kolenda 6, Witalij Kowalenko 4, Łukasz Kolenda 3 oraz TJ Haws 11, Paweł Leończyk 10, Martynas Paliukenas 3, Darious Moten 3
  • Pszczółka Start Lublin: Sherron Dorsey-Walker 15, Kamil Łączyński 12, Martins Laksa 10, Kacper Borowski 8, Roman Szymański 3 oraz Mateusz Dziemba 9, Joshua Henry Sharma 9, Damian Jeszke 7, Lester Medford Jr 3, Armani Moore 0

Trefl Sopot 

[ZT]6060[/ZT]

(P.S)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitterTwitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%