W zaległym meczu 16. kolejki ORLEN Basket Ligi Trefl Sopot pokonał AMW Arkę Gdynia 100:72 (24:25, 26:16, 28:10, 22:21). Mistrzowie Polski rozegrali koncertową trzecią kwartę, w czasie której pozwolili gdynianom na zaledwie jeden celny rzut z gry. Zwycięskie 45. derby Trójmiasta oglądało w ERGO ARENIE 4013 kibiców, a piętnasty ligowy triumf pozwolił sopocianom umocnić pozycję wicelidera rozgrywek.
Start prestiżowego spotkania należał do Nenadicia - Serb zdobył pięć oczek z rzędu. Po niespełna dwóch minutach gry nasze konto otworzył Geoff, ale kolejne trzy punkty należały do Garbacza i gdynianie byli na +6. Wtedy mistrzowie Polski ruszyli do odrabiania strat. Trójki Keondre i Dariousa, a także kolejne trafienie Geoffa pozwoliły nam po raz pierwszy objąć prowadzenie (12:11). W kolejnych minutach oglądaliśmy na parkiecie wyrównane zmagania. Tak było aż do syreny oznaczającej koniec Q1 – wówczas na tablicy wyników mieliśmy 24:25.
Zacięty był także start kolejnych 10 minut. Zespoły wymieniały się prowadzeniem i żaden z nich nie potrafił zbudować przewagi większej niż jedno posiadanie. Tak było aż do 17 minuty, kiedy sprawy w swoje ręce wziął Aaron – po dwóch trójkach Kanadyjczyka wyszliśmy na 42:35 i o czas poprosił trener Vasilev. Choć po przerwie zza łuku przymierzył Łukasz Kolenda, to sopocianie nie oddali inicjatywy. Kolejne trafienia dołożyli Aaron, Keondre i Darious, co dało nam +9 w połowie 45. derbów Trójmiasta.
Po przerwie mistrzowie Polski wyszli na parkiet bardzo zmotywowani. Sopocianie przez ponad sześć minut trzeciej kwarty nie tylko zdobyli 18 punktów, ale także nie stracili w tym czasie ani jednego! Impas Arki przełamał dopiero z linii rzutów wolnych Łukasz Kolenda. Nie wpłynęło to jednak na gospodarzy, którzy nadal dominowali na parkiecie. Trzecia kwarta zakończyła się wynikiem 28:10 i przed czwartą częścią mieliśmy aż 27 oczek różnicy.
W ostatnich 10 minutach Trefl nawet na chwilę nie pozwolił Arce pomyśleć o odrobieniu strat. Przewaga oscylowała w okolicach 30 punktów, a swój dorobek powiększyli m.in. Kuba, Nahiem i Aaron. Swojego pierwszego trafienia doczekał się także Jarosław Zyskowski, który przymierzył celnie zza łuku. Przy tak dużej różnicy obaj trenerzy mogli pozwolić sobie na desygnowanie do gry rezerwowych – w naszym zespole na parkiecie pojawili się Wiktor Jaszczerski oraz Igor Wadowski. To właśnie drugi z nich, dla którego był to debiut w pierwszej drużynie Trefla Sopot, zdobył dwa ostatnie punkty w meczu, które nie tylko ustaliły wynik, ale także pozwoliły osiągnąć granicę 100 zdobytych punktów.
Źródło: Trefl Sopot
[ZT]31405[/ZT]
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz