Kanclerz jednej z prywatnych uczelni wyższych w Łodzi handlował dyplomami, informuje Onet. Śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Okręgowa w Gdańsku. Jak wynika z ustaleń, klientami naukowca mogli być najpopularniejsi piłkarze w Polsce.
O sprzedawanie tytułów oskarżony jest dr hab. Zbigniew D. W ostatnim czasie pracował jako kanclerz Uczelni Nauk Społecznych w Łodzi. Rektorem placówki jest jego żona - Urszula. Zbigniew D., prywatnie, jest zapalonym kibicem piłki nożnej. W przeszłości pracował jako Łódzkiego Klubu Sportowego. Wpadł, gdy jednej z kobiet zaproponował sprzedaż dyplomu za 2,5 tys. złotych, bez konieczności uczęszczania na zajęcia i zdawania egzaminu. Ta zgłosiła sprawę na policję - zależało jej na na nauce, a nie tytule.
Policja przygotowała zasadzkę: na umówione spotkanie w Trójmieście kobieta przyjechała w obstawie oficerów policji. W momencie, gdy dr D. wręczył jej podrobiony dyplom i odebrał pieniądze, został zatrzymany - donoszą dziennikarze Onetu.
Prokuratura postawiła Zbigniewowi D. zarzut wzięcia łapówki w związku z pełnieniem funkcji publicznej. Grozi mu do ośmiu lat więzienia. Sprawę prowadzi Prokuratura Okręgowa w Gdańsku.
Mężczyzna został zatrzymany bezpośrednio po przyjęciu pieniędzy w zamian za przekazanie podrobionego świadectwa ukończenia studiów podyplomowych osobie, która w nich nie uczestniczyła — mówi Onetowi Grażyna Wawryniuk, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Śledczy znaleźli najbardziej interesujące informacje podczas analizy telefonicznej korespondencji naukowca. Wynika z niej, że komunikował się on z najpopularniejszymi piłkarzami i ich rodzinami. W toku śledztwa pojawiają się nazwiska Roberta i Anny Lewandowskich, Jacka Góralskiego oraz Arkadiusza Milika i Piotra Świerczewskiego, a także dziennikarza Mateusza Borka. Wszystkie zainteresowane osoby dementują informacje mediów. Z policyjnego śledztwa wynika, że Zbigniew D. miał sprzedać lub oferować im dyplomy maturalne, licencjackie, magisterskie oraz MBA.
- Ani Robert Lewandowski, ani Anna Lewandowska nie mają żadnej wiedzy na temat postępowania prokuratorskiego, o którym pan pisze. Nie zostali o takim postępowaniu powiadomieni, a tym bardziej nie składali żadnych wyjaśnień. Nie mają także możliwości potwierdzenia czy takie postępowanie w rzeczywistości ma miejsce. Trudno się w tej sytuacji odnosić do sprawy - skomentowała sprawę Monika Bondarowicz, rzeczniczka Lewandowskich.
Policja oraz prokuratura nie przesłuchała jak dotąd żadnego z występujących w sprawie sportowców. Naukowiec z Łodzi przyznał się do zarzutu sprzedania dyplomu kobiecie, która zgłosiła sprawę na policję. Do pozostałych informacji nie odniósł się.
Źródło: Onet.pl
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz