Aktywiści pro-choice w Sopocie: "Ruch nie osłabł. Ostatnio zorganizowaliśmy 140 wydarzeń w całej Polsce"

Kilkunastu aktywistów przemaszerowało 21 marca po ulicach Sopotu. Obecni głosili m.in. hasła sprzeciwu wobec październikowego wyroku TK. Zwrócili także uwagę na nieodpowiedzialną politykę rządu w czasie pandemii.

Grupa kilkunastu aktywistek i aktywistów zebrała się w niedzielę, 21 marca, przy fontannie w okolicy hotelu Sheraton w Sopocie. Marsz, którego głównym hasłem była obrona praw kobiet, został zorganizowany przez pomorską Młodą Lewicę, Kobiety w Czerni, Rewolucjonistki Gdyńskiej Tarczy oraz sopocką blogerkę Matkę Kurwę Polkę. Zgromadzeni przeszli ze Skweru Kuracyjnego przez ulicę Bohaterów Monte Cassino i Kościuszki pod Urząd Miasta Sopotu. 

Wolność, równość, prawa kobiet! - brzmiało jedno z haseł wygłaszanych przez manifestujących.

Po dotarciu pod sopocki magistrat, każdy z obecnych aktywistów mógł zabrać głos. 

Chciałabym zwrócić olbrzymią uwagę na jedną ważną kwestię. My nie namawiamy do aborcji, nie zachęcamy do niej. Chcemy jedynie, by kobiety miały prawo wyboru - mówiła jedna ze zgromadzonych.

Jedna z obecnych osób zwróciła uwagę na potrzebę szerokiego sprzeciwu wobec działań obozu rządzącego.

Protestuję od 2016 roku. Nawet nie wiecie jak się ucieszyłem, kiedy zobaczyłem Was - młodych ludzi - w momencie największych październikowych strajków - powiedział mężczyzna.

Dodał też, że walka o prawa kobiet to jeden z wielu elementów sprzeciwu wobec członków rządu. Krytykował m.in. działania dotyczące pandemii, które ograniczają swobody obywatelskie i doprowadzają do upadku m.in. branży gastronomicznej, hotelarstwa, branży eventowej oraz fitness.

W porównaniu z październikiem, widoczny jest wyraźny spadek frekwencji na protestach dotyczących walki o prawa kobiet.

Wydaje nam się, że to chodzi głównie o pandemię, ludzie są zastraszeni tym wszystkim, co się dzieje dookoła. Dlatego boją się wychodzić na ulicę i wypowiadać swoje zdanie. Gdynia nigdy na pewno się nie podda - mówią przedstawiciele Rewolucjonistek Gdyńskiej Tarczy.

W kluczowych momentach protesty wciąż odbywają się w wielu miejscach Polski.

To zależy, co rozumiemy przez pojęcie “osłabnie”, bo między 7 a 9 marca było chyba 140 wydarzeń w Polsce. Także czy ja wiem, czy to osłabło. Może nie było tak dużo ludzi, natomiast jeśli chodzi o takie ogniska protestów, to ich liczba wciąż jest wysoka. W całej Polsce, od Podhala do Szczecina, były demonstracje. To nie jest do końca, że ich siła osłabła, ale mniejsza jest frekwencja. To się wiąże z pandemią, ale też z działaniami policji, nie będziemy ukrywać. W niektórych miastach policja zachowuje się, jak się zachowuje. W Gdańsku czy w Sopocie jest normalnie, natomiast np. w Bydgoszczy albo Warszawie już nie - przyznaje jeden z uczestników marszu.

Wydarzenie przebiegło bez żadnych incydentów. Marsz nadzorowała policja.