Zamknij

Wysyp antyrozwodowych plakatów w Sopocie! Za akcją stoi jeden ze stu najbogatszych Polaków

18:00, 11.03.2021 Aktualizacja: 21:34, 14.03.2021
Skomentuj

Na sopockich przystankach autobusowych pojawiły się kolejne plakaty o charakterze ideologicznym. Materiały rozmieszczone w przystankowych gablotach zostały opatrzone hasłem "Kochajcie się mamo i tato". Za realizację tego przedsięwzięcia odpowiedzialne są Fundacja Nasze Dzieci wraz z katolicką Wspólnotą Trudnych Małżeństw Sychar. Choć sam przekaz nie budzi większych kontrowersji, krytycy podkreślają, że plakaty promują organizację antyrozwodową, która postuluje trwanie w małżeństwach nawet wtedy, gdy mają one charakter związków przemocowych.

– Dziękujemy Fundacja Nasze Dzieci za Waszą inicjatywę z naszym udziałem. To kolejna wartościowa kampania w naszym kraju. Bóg zapłać – pisali w mediach społecznościowych przedstawiciele stowarzyszenia.

Plakaty trafiły na wiaty przystankowe i billboardy w różnych miastach Polski, w tym także w Sopocie. Za ich sfinansowanie odpowiada Mateusz Kłosek, prezes zarządu fundacji Nasze Dzieci, a także właściciel firmy Eko-Okna. Przedsiębiorca dzięki swojemu majątkowi rzędu 674 mln zł zajął 97. miejsce w rankingu 100 najbogatszych Polaków według magazynu Forbes. Jak podaje Radio 90 FM, w 2019 roku przychody jego przedsiębiorstwa sięgnęły 1,73 mld zł. To już druga kampania plakatowa o charakterze światopoglądowym, na którą przeznaczył cześć swoich środków.

Skrajne emocje wzbudzają m.in. postulaty, które możemy znaleźć na stronie internetowej Wspólnoty Trudnych Małżeństw Sychar, a także na profilu stowarzyszenia w mediach społecznościowych.

Na stronie facebookowej stowarzyszenia czytamy:

"Czy wymagania Ewangelii są tylko dla herosów, czy dla wszystkich? Czy tylko do herosów Pan Bóg kieruje swoje wymaganie zapisane w Nowym Testamencie, aby małżonkowie nie rozwodzili się: „Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela” (Mt 19,6)? W encyklice Veritatis Splendor św. Jan Paweł II napisał: «…miłość Boga każe bezwarunkowo przestrzegać Jego przykazań nawet w najtrudniejszych okolicznościach i nie pozwala ich łamać nawet dla ratowania własnego życia» (Veritatis splendor, n. 91)".

Członkowie stowarzyszenia przekonują, że sprzeciwiają się "mentalności rozwodowej", a "małżeństwo jest drogą świętości, nawet wtedy, gdy staje się drogą krzyżową” (cytat za Janem Pawłem II). Co więcej Sychar jest przeciwny także "występowaniu o rozwód, wyrażaniu zgody na rozwód i pomaganiu w rozwodach" nawet w sytuacjach, w których w grę wchodzi przemoc domowa, niewierność czy poważne uzależnienie.

"To Ty podejmujesz w sercu decyzję o odnowieniu przyrzeczeń, to Ty postanawiasz być wierny Bogu, współmałżonkowi i złożonej przysiędze małżeńskiej. Odnów przysięgę pomimo wszystko, wbrew temu co świat Ci podpowiada" - przekonuje organizacja w mediach społecznościowych. 

Wspólnota podkreśla również to, że "rozwód cywilny małżonków sakramentalnych sam w sobie jest czynem złym". Także w sytuacji, w której małżeństwo jest trudne. Przekonuje o tym m.in. dominikanin o. prof. Jacek Salij, na którego powołuje się katolickie ugrupowanie.

„Warto jednak nie zapominać, że dary Boże lubią być trudne i przez to nie stają się mniejszymi darami. Krótko mówiąc, trudna żona, trudny mąż też jest darem Bożym i to jest wielki temat do przepracowania. Bo jeżeli ten mój mąż, ta moja żona ewidentnie mnie krzywdzi, gorzej, jeśli krzywdzi nasze dzieci… Oczywiście, takie czy inne żale obiektywnie wolno mi mieć – ale jednocześnie muszę pamiętać, że ten właśnie mąż, żona jest darem Bożym. Bo to, co w danej osobie jest niedobrego, niepożądanego, to nie jest darem Bożym – ale sama osoba jest darem Bożym”.


(Jacek Salij, Małżeństwo jest święte, s. 66.)

Zakaz rozwodów a zdrowie psychiczne

O opinię dotyczącą tego, jakie konsekwencje może powodować tkwienie w nieszczęśliwym małżeństwie czy toksycznych, przemocowych związkach zapytaliśmy psycholożkę Małgorzatę Osowiecką z Uniwersytetu SWPS w Sopocie.

– Takie rozumienie relacji jest nie tylko niebezpieczne (trwanie w małżeństwie mimo zagrożenia), ale również: nierozwojowe. Wyklucza możliwość wzajemnego kształtowania się relacji, zabiegania o dobro partnera, naprawiania błędów. Jeżeli ktoś mówi, że trzeba być z drugą osobą mimo wszystko, wybaczać, to po co pracować nad sobą i związkiem? - mówi Małgorzata Osowiecka pracująca na Uniwersytecie SWPS w Sopocie. – Rozpad związku może być natomiast naturalną fazą relacji miłosnej. Dwie osoby wycofują swoje zaangażowanie, by móc stworzyć relację z kimś innym. Oczywiście odejście od siebie partnerów zawsze jest trudnym doświadczeniem, ale zazwyczaj bywa wyzwalające. Zwłaszcza wtedy, kiedy związek jest przemocowy, partnerzy się wzajemnie nie wspierają, nie spełniają wzajemnie swoich kluczowych potrzeb czy okłamują – dodaje.

– Dodatkowo, trwanie w relacji mimo wszystko, wbrew sobie oraz krzywdom doświadczanych ze strony partnera/partnerki, odbiera nam poczucie własnej skuteczności, a także osłabia naszą samoocenę. Z biegiem czasu zaczynamy myśleć „muszę cierpieć, bo bóg tak chce”. Zaprzeczamy swoim emocjom i wypieramy złość, smutek, strach czy poczucie niesprawiedliwości, a więc naturalne, adaptacyjne reakcje na krzywdę. Takie tłumienie emocji może skutkować skierowaniem ich do wewnątrz i sprzyja poczuciu „sam/a jestem sobie winny/a” czy „nie zasługuję na szczęście”. Partnerzy trwający w wyniszczających relacjach mogą mieć poważne zaburzenia depresyjne, myśli samobójcze, borykać się z syndromem współuzależnienia. Osoby, które po czasie decydują się jednak na opuszczenie takiej relacji, są nieraz psychicznie i fizycznie wyniszczone i mają tak niskie poczucie własnej wartości, że mogą mieć znaczną trudność w zbudowaniu prawdziwej, dobrej dla nich relacji partnerskiej. Warto również wspomnieć, że dzieci wychowujące się w rodzinie kierującej się zasadą „być razem mimo wszystko”, w przyszłości z dużym prawdopodobieństwem będą powielały taki wzorzec, a sama obserwacja destruktywnych relacji może sprzyjać braku poczuciu bezpieczeństwa, trudności w radzeniu sobie z emocjami (ciągłe pobudzenie emocjonalne, zaburzone wydzielanie hormonów, poczucie zagrożenia) oraz problemom psychosomatycznym – wyjaśnia ekspertka.

[ZT]7599[/ZT]

 
 
(P.S)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
Nie przegap żadnego newsa, zaobserwuj nas na
GOOGLE NEWS
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(3)

23Marca23Marca

4 7

Mogą sobie TAPETOWAć, i tak nadchodzi fala- młodzi wiedzą co mają robić.

23:01, 11.03.2021
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

MorfeuszMorfeusz

6 4

Może ktoś pomyśli, że warto przetrwać ciężkie chwile, wesprzeć się, wejść na ścieżkę WSPÓLNEGO rozwoju, wspierania się w dobrej i w złej sytuacji. Dla dzieci na pewno każdy rozwód to trauma. Nie neguję cywilnej procedury rozchodzenia się, są wyjątki, ale lekkość, z jaką ludzie teraz spuszczają w kiblu współmałżonka jest masakryczną zapowiedzią przyszłości społęczeństw. Odizolowani, egoistyczni, nie dbający o relacje. Pokój i dobro

11:54, 12.03.2021
Odpowiedzi:1
Odpowiedz

23Marca23Marca

4 0

Kurski miał inne zdanie, i jego 2 żona.

10:11, 13.03.2021

rozwodkarozwodka

0 1

A dlaczego ja mam przez calutkie zycie jesc to samo ciasteczko, jak dookola tyle innych slodyczy? ... Inne smaki, inne kolorki ... inna zabawa ! Bo zyje sie tylko raz i szkoda zycia na meczenie sie z ciagle tym samym *%#)!& borsukiem !

22:11, 18.03.2021
Odpowiedzi:0
Odpowiedz

0%