Sopot po raz kolejny zapisał się na kartach światowych rekordów. W piątek, 19 grudnia, w Saunarium M15 – kompleksie saun położonym bezpośrednio na plaży, z widokiem na Zatokę Gdańską – doszło do wyjątkowego wydarzenia. Tego dnia ustanowiono i pobito rekord Guinnessa w ekstremalnej kategorii pełnego zanurzenia w lodowatej wodzie, z oddychaniem pod wodą przez maskę nurkową.
Rekordy należą do dwóch Polaków – sopocianina Valerjana Romanovskiego oraz pochodzącej z Krakowa Marii Bodaj. Co więcej, były to pierwsze w historii Guinnessa niezależne rekordy w kategorii męskiej i kobiecej.

Rekord dotyczy najdłuższego przebywania pod wodą o temperaturze poniżej 5 stopni Celsjusza, z pełnym zanurzeniem głowy. To jedno z najbardziej wymagających wyzwań zimowych na świecie – zarówno fizycznie, jak i psychicznie.
– Biłem rekord, który wcześniej wynosił 54 minuty. Osiągnąłem czas 58 minut – relacjonuje Valerjan Romanovski. – Maria Bodaj ustanawiała rekord kobiecy, bo takiej kategorii wcześniej nie było. Guinness narzucił jej minimalny czas 30 minut, a ona zrobiła aż 61 minut, czyli znacznie więcej, pobijając przy okazji mój wynik.
Tym samym rekord trafił do dwóch Polaków, a Sopot stał się miejscem przełomowym dla tej dyscypliny.
Choć sam rekord trwał około godziny, przygotowania zajęły wiele miesięcy. Kluczowa była znajomość własnego organizmu i jego reakcji na wychłodzenie.
– Pod wodą ratownik widzi głównie oddech. Reszta to umiejętność samooceny – wyjaśnia Romanovski. – Trzeba dokładnie znać sygnały organizmu, wiedzieć, kiedy zbliżamy się do hipotermii i kiedy należy się wycofać.
Treningi obejmowały długotrwałe przebywanie w zimnie – zarówno w wodzie, jak i w lodzie – aż do obniżenia temperatury ciała do ok. 35 stopni. Wszystko po to, by poznać reakcje ciała i umysłu w warunkach granicznych.
Największym wyzwaniem – jak podkreśla rekordzista – nie jest samo zimno, lecz opanowanie oddechu i umysłu.
– Pod wodą kluczowy jest spokój. Jeśli go nie ma, nie ma spokojnego oddychania. A bez spokojnego oddechu szybciej tracimy ciepło i musimy wcześniej wyjść z wody – tłumaczy Romanovski.
W jego przypadku dodatkowym utrudnieniem był fakt, że na dwa tygodnie przed próbą w jego domu pojawił się COVID-19. Choć Valerjan sam był zdrowy i miał negatywny test, to jak przekonuje – czuł się nieco osłabiony.
– Musiałem nadrabiać mentalnie. Mam jednak 15 lat doświadczenia w ekstremalnych projektach i to pozwoliło mi podejść do wyzwania inaczej – mówi.

Rekordy Guinnessa nie zawsze oznaczają obecność oficjalnego sędziego na miejscu. W Sopocie zastosowano procedurę nieodpłatną, znacznie bardziej wymagającą dokumentacyjnie, ale bardziej przystępną finansowo.
– Przyjazd sędziego to koszt co najmniej 50 tysięcy złotych – wyjaśnia Romanovski. – Dlatego wszystko było rejestrowane ciągłym nagraniem z trzech kamer, mierzących m.in. czas i temperaturę wody.
Temperatura musiała być poniżej 5 stopni Celsjusza – w praktyce wynosiła około 3–4 stopni. Gdy woda zaczynała się ogrzewać od ciała zawodnika, dosypywano lód.
Całość dokumentacji – nagrania, ankiety świadków i pomiary – trafi teraz do siedziby Guinnessa. Procedura zatwierdzania może potrwać od miesiąca do kilku miesięcy.
Miejsce nie było przypadkowe. Po wyjściu z lodowatej wody kluczowa jest regeneracja, zarówno fizyczna, jak i psychiczna.
– Najpierw dochodzenie w temperaturze pokojowej, potem sauna. Przegrzanie organizmu jest konieczne, by umysł nie zakodował tego doświadczenia negatywnie – podkreśla Romanovski.
Jak dodaje, pełna regeneracja trwa nawet miesiąc, pod warunkiem odpowiedniego snu, odżywiania i dalszej pracy z ciałem.
Dodatkowym atutem była sama lokalizacja – widok na Zatokę Gdańską, cisza i brak medialnego rozgłosu.
– Celowo nie zapowiadaliśmy rekordu. Chcieliśmy spokoju i pełnego skupienia – mówi rekordzista.

Valerjan Romanovski wielokrotnie podkreśla, że bezpieczeństwo jest fundamentem wszystkich projektów zespołu Romanovski Team.
– Utrata kontroli to porażka. Jeśli sytuacja robi się niebezpieczna, przerywamy wyzwanie – zaznacza. – Współpracujemy z ratownikami medycznymi, którzy znają nas od lat i potrafią obiektywnie ocenić moment, w którym trzeba powiedzieć „stop”.

Maria Bodaj nie tylko ustanowiła rekord, ale była też inicjatorką stworzenia kobiecej kategorii.
– Minął rok i Maria ma już na koncie dwa rekordy Guinnessa. Jest kobietą z największymi osiągnięciami w Polsce w dziedzinie kontaktu z zimnem – podkreśla Romanovski.
Jej wynik w Sopocie okazał się nawet lepszy od rekordu męskiego, co – jak dodaje – pokazuje ogromny potencjał zawodniczki.
Na tym nie koniec. W przyszłym roku Romanovski i jego zespół planują kolejne rekordowe wyzwania, m.in. podczas Międzynarodowego Zlotu Morsów w Mielnie, największego tego typu wydarzenia na świecie, gromadzącego nawet 10 tysięcy uczestników.
– Będziemy bić kolejne rekordy Guinnessa, także ten, który teraz ustanowiłem – zapowiada sopocianin.
Jedno jest pewne: Sopot znów stał się miejscem, gdzie przekracza się granice ludzkich możliwości – w lodowatej wodzie, ale z pełną kontrolą, spokojem i ogromnym doświadczeniem.
Więcej informacji:
[ZT]33978[/ZT]
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz