W niedzielę, 21 grudnia, przed Szpitalem św. Wojciecha na gdańskiej Zaspie doszło do jednoczesnego spotkania dwóch grup manifestantów. Pikiety związane były z kwestią aborcji. Służby mundurowe musiały interweniować, tworząc kordon bezpieczeństwa pomiędzy uczestnikami obu zgromadzeń. Sytuacja pod placówką medyczną wymagała obecności znacznych sił policji.
Wydarzenie było wynikiem zapowiadanej wcześniej akcji środowisk antyaborcyjnych, na którą odpowiedziały środowiska lewicowe. Obie strony przygotowały transparenty oraz nagłośnienie, za pomocą którego prezentowały postulaty. Mimo wysokiej temperatury sporu, funkcjonariusze pilnowali, aby nie doszło do bezpośredniego kontaktu fizycznego między grupami.
[ZT]5983[/ZT]
Pierwsza grupa została zorganizowana przez fundację Ratuj Życie, środowisko Konfederacji Korony Polskiej zgromadzone wokół Grzegorza Brauna i nawołujących do uczestnictwa członków Ruchu Narodowego. Ponad sto osób zgromadziło się na chodniku przy ul. Jana Pawła II, przynosząc ze sobą obrazy religijne oraz transparenty z hasłami antyaborcyjnymi. Uczestnicy wspólnie odmówili różaniec w intencji wstrzymania zabiegów przerywania ciąży w placówce.
Wśród pikietujących obecni byli również przedstawiciele Konfederacji Korony Polskiej oraz fundacji Życie i Rodzina. Choć zapowiadano obecność posła Grzegorza Brauna, polityk ostatecznie nie pojawił się w Gdańsku. Po zakończeniu głównej części zgromadzenia, pozostali na miejscu działacze emitowali przez głośniki nagrania dźwiękowe, które były słyszalne w całej okolicy szpitala.
W odpowiedzi na akcję fundacji, po drugiej stronie ulicy zgromadzili się przedstawiciele Nowej Lewicy, Młodej Lewicy oraz Komitetu Obrony Demokracji. Grupa liczyła podobną liczbę uczestników, którzy przynieśli transparenty z hasłami o prawie do aborcji i ochronie życia kobiet. Organizatorzy kontrmanifestacji podkreślali, że ich celem jest obrona personelu medycznego przed próbami wywierania nacisku.
Głos w sprawie zabrał wcześniej prof. Maciej Socha, lekarz pracujący w gdańskiej placówce, apelując o zaprzestanie pikiet wywołujących dyskomfort u pacjentek. Podkreślił, że wszystkie zabiegi w szpitalu odbywają się zgodnie z obowiązującym w Polsce prawem. Kontrmanifestanci skandowali hasła poparcia dla lekarzy i praw kobiet, dopóki ich zgromadzenie nie zakończyło się po godzinie 13:00.
Czas powiedzieć stop terroryzowaniu szpitali, głośnym modlitwom i pikietom. To bardzo cenne, że ktoś modli się za lekarzy. Szanuję to i dziękuję, ale niech modli się w spokoju, nie wywołując dyskomfortu wśród położnych, lekarzy i - przede wszystkim - pacjentek. Poglądy religijne nie mają nic wspólnego z wiedzą i nauką - skomentował na łamach Gazety Wyborczej prof. Socha.
[ZT]11970[/ZT]
Organizacja zgromadzeń wiązała się z wcześniejszą mobilizacją służb miejskich oraz policji. Zarząd spółki Copernicus, zarządzający szpitalem, wydał oświadczenie wyrażające zaniepokojenie charakterem planowanej pikiety. Władze spółki zwróciły się do prezydentki Gdańska oraz policji o zapewnienie bezpieczeństwa i spokoju na terenie placówki. Przedstawiciele magistratu wyjaśnili, że zgłoszenie zgromadzenia w trybie uproszczonym nie dawało prawnych możliwości jego zakazania.
Około godziny 14:00 teren przed Szpitalem św. Wojciecha opustoszał, a manifestujący rozeszli się do domów. Funkcjonariusze policji pozostali jednak w okolicy jeszcze przez pewien czas, monitorując sytuację pod wejściem do budynku. Całe wydarzenie, mimo głośnych okrzyków i wymiany haseł między grupami, przebiegło bez odnotowania groźnych incydentów.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz