Hulajnogi elektryczne zdominowały miejski krajobraz, zapewniając szybki transport, ale też wzbudzając liczne kontrowersje związane z bezpieczeństwem. W reakcji na narastający problem wypadków, stolica Norwegii, Oslo, wprowadza radykalne i bardzo rygorystyczne zasady dla użytkowników. Polskie miasta, na czele z Sopotem, borykające się z tym samym wyzwaniem, powinny uważnie obserwować norweski model działania.
Sopot od lat walczy z nieodpowiedzialnym używaniem hulajnóg elektrycznych, wprowadzając lokalne zakazy i wysokie grzywny. Problem bezpieczeństwa pieszych w centrum powraca każdego sezonu. Tymczasem ponad 1000 kilometrów dalej, władze Oslo przygotowały kompleksowy pakiet zmian, który stawia na edukację, a nie tylko karę. W grę wchodzą obowiązkowe szkolenia, niższa prędkość oraz zaostrzone kontrole trzeźwości, które zmieniają zasady użytkowania.
[ZT]35700[/ZT]
Władze Oslo doskonale rozumieją, że same surowe kary nie wystarczą, jeśli użytkownikom brakuje podstawowej wiedzy o przepisach i kulturze jazdy. Dlatego wprowadzają obowiązek ukończenia cyfrowego szkolenia, zanim wyruszy się w drogę. Ten krótki kurs ma nauczyć bezpiecznego poruszania się po mieście i przypomnieć wszystkie lokalne zasady. Równolegle maksymalna prędkość hulajnóg na tamtejszych ulicach spadnie z 20 km/h do 18 km/h. To bezpośrednie działanie, które ma zminimalizować ryzyko poważnych wypadków z udziałem pieszych.
W Polsce operatorzy hulajnóg dopuszczają prędkość do 20 km/h. Sopot jednak postawił na drastyczne wykluczenia z newralgicznych stref. Przykładowo, na ul. Bohaterów Monte Cassino obowiązuje całoroczny, całkowity zakaz ruchu dla hulajnóg elektrycznych. Za złamanie tych lokalnych zakazów grozi mandat w wysokości nawet 5000 złotych. Polski system opiera się na autorytecie i zaufaniu do odstraszającej siły mandatu.
Metoda norweska stawia na doświadczenie i wiedzę, wymuszając edukację przed rozpoczęciem jazdy. Sopot celuje w skutek, czyli brak obecności hulajnóg w zakazanych miejscach, i walczy z nim technologicznie. Norwegia natomiast celuje w samą przyczynę niebezpiecznych zachowań, czyli w niewiedzę lub brak wyobraźni kierującego. Możliwe, że to właśnie edukacja jest brakującym elementem w Polsce.

Oslo wprowadza tak zwane strefy wolnej jazdy, na przykład w popularnych rejonach Langkaia czy Stortorvet. Oznacza to, że gdy wjeżdżasz do takiego obszaru, hulajnoga automatycznie zmniejsza prędkość, chroniąc pieszych. Ponadto norweska stolica zaostrza kontrole trzeźwości, wprowadzając surowszy test obowiązujący już od godziny 21 przez cały tydzień. To mocna i zdecydowana reakcja na coraz większy problem pijanych kierowców.
Sopot, podobnie jak Oslo, aktywnie wykorzystuje technologię do egzekwowania prawa. Operatorzy hulajnóg, tacy jak Tier czy Dott, zaakceptowali już elektroniczne wyłączanie pojazdów w strefach zakazu ruchu. Gdy wjeżdżasz na molo czy Skwer Kuracyjny, hulajnoga po prostu przestaje działać. To skuteczny sposób na utrzymanie porządku i bezpieczeństwa w centrum kurortu. Warto dodać, że polskie prawo kategorycznie zabrania jazdy pod wpływem alkoholu, a mandat za to może wynosić 2500 zł.
[ZT]36401[/ZT]
Zarówno w Norwegii, jak i w Polsce, rośnie problem z prywatnymi hulajnogami, które wymykają się spod kontroli operatorów i lokalnych regulacji. Władze Oslo zapowiedziały, że będą dążyć do wprowadzenia możliwości gminnej regulacji ruchu tych pojazdów. To niezwykle ważne, ponieważ w Polsce zdarzają się przypadki tuningowania hulajnóg do niebotycznych prędkości, co stwarza ogromne zagrożenie na drogach. Widać, że walka o bezpieczeństwo wymaga kontrolowania nie tylko wypożyczalni, ale też pojazdów prywatnych.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz