Czy Sopot naprawdę jest miastem tylko dla turystów spragnionych nocnego życia i seniorów szukających spokoju? A może da się tu zbudować przyszłość dla rodzin w wieku 30–50 lat i ich dzieci? Wizerunek kurortu zmienia się od lat, ale pytanie o to, dla kogo jest Sopot, wciąż powraca.
Sopot od lat funkcjonuje w dwóch skrajnych wizerunkach. Pierwszy to kurort imprezowy – Monciak, kluby, festiwale, głośne lato. To one przyciągają przede wszystkim turystów, którzy wpadają tu na weekend czy urlop. Drugi – to tradycja uzdrowiskowa, oferta sanatoryjna i spokojniejsze rejony miasta, które upodobali sobie seniorzy.
Problem w tym, że w tej układance brakuje „środka” – rodzin w wieku 30–50 lat, które szukają kameralnego, a jednocześnie przyjaznego do życia miasta.
[ZT]33215[/ZT]
Na tle Trójmiasta to raczej Gdańsk i Gdynia budują wizerunek miast rodzinnych. Tam powstają nowe osiedla, parki rozrywki, centra edukacyjne. Sopot, najmniejszy z kurortów, pozostaje w cieniu.
A przecież ma wiele atutów:
Jednocześnie są bariery: ceny nieruchomości jedne z najwyższych w Polsce, ograniczona podaż mieszkań, a także uciążliwy sezon letni, kiedy centrum zamienia się w głośne i zatłoczone miejsce.
Czy mimo to Sopot może stać się „najbardziej rodzinnym kurortem nad Bałtykiem”? Być może tak – jeśli postawi na rozwój infrastruktury dla rodzin, wydarzenia kulturalne z myślą o dzieciach i młodzieży oraz promocję miasta poza sezonem jako spokojnej, przyjaznej przestrzeni do życia.
[ZT]33853[/ZT]
Osobnym problemem jest przyszłość młodych mieszkańców Sopotu. Wysokie ceny mieszkań i ograniczony rynek pracy sprawiają, że wielu z nich wybiera Gdańsk lub Gdynię jako miejsce do życia. Sopot opiera się głównie na turystyce i gastronomii, co nie zapewnia dużych perspektyw zawodowych.
Szansą mogłoby być wykorzystanie trendu pracy zdalnej, wsparcie lokalnych inicjatyw biznesowych czy rozwój przestrzeni coworkingowych. Wtedy Sopot mógłby być atrakcyjny nie tylko na weekend, ale i na całe życie.
[ZT]34204[/ZT]
Pytanie brzmi: czy Sopot powinien wyraźnie postawić na którąś grupę mieszkańców i gości, czy próbować godzić różne światy? Bo dziś jest trochę rozdarty – jednocześnie hałaśliwy i cichy, luksusowy i kameralny, turystyczny i lokalny.
Może właśnie ta różnorodność jest jego największą siłą? A może bez świadomego kierunku rozwoju stanie się miejscem atrakcyjnym tylko dla jednej, wybranej grupy?
0 0
Jak zwykle pod tego typu artykułami wspomnę, że w naszej kamienicy jest 9 mieszkań. Swego czasu mieszkało tu dziewięć rodzin. Teraz trzy. Zagadka: do czego służy 6 pozostałych mieszkań?