Czy jedno zdjęcie może rozpętać burzę? W Sopocie – zdecydowanie tak. Nieprawidłowo zaparkowany samochód, który utrudnia pieszym przejście oraz znajduje się zbyt blisko skrzyżowania, wywołał lawinę komentarzy. Przypomniał także o starym problemie mieszkańców kurortu.
Wydawałoby się, że to kolejny klasyczny początek lata w kurorcie. Jednak zdjęcie przedstawiające samochód zaparkowany niemal na przejściu i przy samym skrzyżowaniu wystarczyło, by rozgrzać lokalną społeczność i turystów do czerwoności. „Parkowanie chamskie”, „Sopot nie jest z gumy”, „Turysta by najchętniej na molo wjechał” – to tylko niektóre z głosów internautów.
Zdjęcie nie pozostawia złudzeń – kierowca zaparkował w sposób kontrowersyjny. Choć formalnie nie widać oznaczeń przejścia dla pieszych, jak zauważają komentujący, to miejsce znajduje się niebezpiecznie blisko skrzyżowania.
Wykroczenie jest – zbyt mała odległość od skrzyżowania. Przód stoi na wyznaczonym miejscu, ale tył już nie – ocenił jeden z komentujących, powołując się na przepisy.
To, co mogło być zwykłą dyskusją o parkowaniu, szybko przekształciło się w klasyczną wojnę: mieszkańcy kontra turyści. Nie brakowało mocnych słów: „Niech nie przyjeżdżają”, „Sopot to snoby”, „To nie turyści – to najeźdźcy”. Z kolei druga strona odpowiada: „Miasto powinno zrobić więcej parkingów”, „Bez turystów interesy się pozamykają”.
Wśród głosów pojawiają się również osobiste wycieczki, obelgi i kłótnie o „mentalność mieszkańców”, „cebulaków” i „włoskie nawyki parkowania”.
Jest ogromny parking pod Ergo Areną, ale turyści by chcieli podjechać aż na plażę – zauważył jeden z komentujących.
Komentarz stał się początkiem długiej wymiany zdań o dostępności miejsc parkingowych. Jedni przekonują, że parkingów jest wystarczająco dużo, drudzy – że turyści ich nie znają albo nie chcą płacić. Komentujący przypomnieli także, że parking pod Ergo Areną nie zawsze jest darmowy.
Podczas wydarzeń ceny sięgają 50 zł za 12 godzin. Warto czytać znaki – ostrzegli.
[ZT]33419[/ZT]
Wielu komentujących domagało się interwencji służb. „Na straż miejską i odholować leszcza” – pisze jeden z użytkowników. Inni jednak zauważają brak formalnych oznaczeń przejścia, co może komplikować ocenę sytuacji prawnej.
Nie wiadomo, czy kierowca otrzymał mandat, jednak pewne jest, że sytuacja stała się katalizatorem do szerszej dyskusji o przestrzeni publicznej, komunikacji i kulturze – lub jej braku – w przestrzeni miejskiej.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz