Do tragicznego w skutkach ataku doszło w środowy wieczór, 7 maja, na terenie kampusu Uniwersytetu Warszawskiego. 22-letni student prawa zaatakował siekierą 53-letnią portierkę zatrudnioną na uczelni. Kobieta zginęła na miejscu. Brutalności zbrodni nie sposób opisać słowami – jak podały służby ratunkowe, ofiara miała liczne rany cięte i rąbane głowy, brzucha i kończyn.
Ranny został również pracownik ochrony, który próbował interweniować. 39-latek doznał poważnych obrażeń dłoni i głowy. Sprawca nie stawiał oporu przy zatrzymaniu i obecnie przebywa w izbie zatrzymań na terenie Warszawy.
Jak poinformował prokurator Piotr Antoni Skiba z Prokuratury Okręgowej w Warszawie, napastnik to student trzeciego roku, obywatel Polski, "osoba spoza Warszawy". I choć oficjalne dane dotyczące miejsca pochodzenia mężczyzny nie zostały jeszcze ujawnione, według nieoficjalnych ustaleń dziennika „Fakt” podejrzany może pochodzić z Gdyni.
Śledczy zabezpieczyli miejsce przestępstwa, narzędzie zbrodni – według prokuratury była to siekierka lub toporek – oraz nagrania z monitoringu. Na miejscu pracował zespół dochodzeniowy oraz lekarz medycyny sądowej. Zidentyfikowano również świadków, którzy widzieli atak.
W momencie zdarzenia na terenie uczelni obecni byli funkcjonariusze SOP, zabezpieczający wizytę ministra sprawiedliwości Adama Bodnara. To właśnie jeden z funkcjonariuszy miał udzielić pomocy rannemu ochroniarzowi.
W reakcji na dramatyczne wydarzenia, Uniwersytet Warszawski ogłosił żałobę i odwołał wszystkie wydarzenia, w tym juwenalia. Czwartek został ogłoszony dniem wolnym od zajęć – czasem refleksji dla całej społeczności akademickiej.
Śledczy zapowiedzieli, że kolejne informacje dotyczące śledztwa i ewentualnych motywów działania napastnika zostaną ujawnione w czwartek po południu. Na razie nie wiadomo, czy atak był zaplanowany ani czy sprawca działał pod wpływem substancji odurzających.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz