Cudem uniknęli śmierci, ale się nie poddają! Zupa na Monciaku z kolejną zbiórką

Od trzech lat Ukraina zmaga się z brutalnym konfliktem, a każda forma pomocy jest na wagę złota. Tym razem rosyjski atak zniszczył transport wsparcia humanitarnego, który organizowała Zupa na Monciaku. Transport pełen niezbędnych rzeczy dla ukraińskich żołnierzy wyruszył z Gdańska i dotarł do przyfrontowego miasteczka w obwodzie donieckim. Po rozładowaniu dostaw i rozpoczęciu dystrybucji wydarzyła się tragedia – w magazyn, w którym składowano pomoc, trafiła bomba szybująca.

Na szczęście w chwili uderzenia nikt nie znajdował się w budynku, ale niszczycielska siła eksplozji zamieniła wszystko w gruzy. Utracono cenny sprzęt: generatory prądu, stacje ładujące, powerbanki, liny holownicze, specjalistyczne opony czy tablety do nawigacji. Ucierpiały także nosze ratunkowe, odzież termiczna i taktyczna, chemiczne ogrzewacze, środki medyczne oraz wojskowe racje żywnościowe. Wśród zniszczonych rzeczy znalazły się także ręcznie wykonane upominki – grawerowane kubki, rysunki dzieci i paczki z polskimi słodyczami.

Część transportu udało się dostarczyć na czas, ale ogromna część pomocy przepadła. 

Długo by jeszcze wymieniać co było. Cześć rzeczy zdążyliśmy doręczyć, jednak większości już nie ma. 
Nie ma też naszej zgody na to. 

 

Choć wpływu na przyloty bomb nie mamy, chcielibyśmy, żeby żołnierze którzy czekali na pomoc od nas, otrzymali ją mimo wszystko. 

 

Wróciliśmy już do Polski.

 

Czy pomożecie nam Państwo wszystko co im obiecaliśmy podarować odkupić ? Koszt całego transportu wynosił około 100 tysięcy złotych. Utracona pomoc to blisko połowa tej wartości - czytamy w komunikacie z 11 lutego.

Zupa na Monciaku zaznaczyła, że jeśli powtórna zbiórka powiedzie się, wrócą do Ukrainy z nową dostawą sprzętu, który został zniszczony. Do celu pozostało niewiele! Pomóc można, klikając w poniższy link: