Święta Bożego Narodzenia i Nowy Rok w Sopocie to czas, który zawsze przynosi magię i radość. Tegoroczna edycja Sopockiego Miasteczka Noworocznego rusza 20 grudnia na Skwerze Kuracyjnym i, jak co roku, zapowiada się na pełną atrakcji i smakołyków. Ale czy wiemy już wszystko o tym, co nas czeka?
W programie znajdą się znane i lubiane elementy: rodzinne lodowisko z widokiem na molo, świąteczne koncerty, animacje dla dzieci, a także stoiska z grzanym winem, pierogami i aromatyczną herbatą. Dekoracje świetlne, które rozświetlą miasto od 6 grudnia, to kolejny element, który pozwala poczuć wyjątkową atmosferę zimy nad Bałtykiem. Szczegóły pełnego programu wydarzeń mają jednak zostać ogłoszone dopiero w najbliższych dniach. Tylko czy tych wśród atrakcji znajdzie się coś, czego jeszcze nie widzieliśmy? Czy możemy liczyć na więcej niż tylko powtórkę z poprzednich lat?
Sopot jest miastem, które swoją wyjątkowość buduje zarówno na tradycji, jak i innowacji. Lodowisko, świąteczne iluminacje i jarmark to elementy, które niezmiennie przyciągają mieszkańców i turystów, jednak z każdym kolejnym rokiem pojawia się pytanie: co można dodać, by jarmark w Sopocie był jeszcze bardziej wyjątkowy? Wiele miast w Polsce stawia na kreatywne rozwiązania, a sąsiadujący z nami Gdańsk zawalczy nawet o tytuł najlepszego świątecznego jarmarku Europy – może Sopot także powinien pójść w tym kierunku, szukając inspiracji?
O jakich nowościach mogłaby być mowa? Ruszmy nieco naszą fantazję i wyobraźmy sobie na przykład świąteczny escape room, pokaz laserowy, fotobudki ze świątecznymi gadżetami, podróż saniami zaprzężonymi w renifery przeżywana w goglach VR, a może personalizowane spotkania z Mikołajem? To wszystko to tylko luźne pomysły, ale czemu by ich nie rozważyć? Podobnie jak chociażby wyścigów w nartach biegowych po plaży albo wprowadzenia stref tematycznych – takich jak strefa bajek z postaciami w kostiumach czy sopocki zakątek smaku, w którym lokalni restauratorzy serwowaliby porcje degustacyjne swoich autorskich dań na święta. Zresztą jeśli o domkach gastronomicznych mowa, niewątpliwie ważny jest tu też efekt skali. W sytuacji, kiedy jarmark oferowałby prawdziwy gąszcz stoisk i atrakcji, przyciągałby również swoją bogatą ofertą. Ofertą która wykraczałaby poza kilkanaście sympatycznych stoisk, z których część jest nieczynna poza dniami, kiedy przewidziano główne atrakcje Miasteczka Noworocznego.
Pamiętajmy, że choć być może część z tych propozycji kłóci się z naszym wyobrażeniem o takiej imprezie, to warto szukać kreatywnych rozwiązań. Dla przykładu łoś Lucek w Gdańsku wciąż cieszy się niezwykłym zainteresowaniem jako atrakcja, która ożywia tę przestrzeń i wprowadza do niej dużo radości. Wielkim sukcesem może pochwalić się także jarmark we Wrocławiu. Jak podaje serwis www.wroclaw.pl w artykule zatytułowanym "Nie mamy morza, ale mamy Jarmark Bożonarodzeniowy – turystyczny hit Wrocławia. Zobacz, ile miasto na tym zarabia" stolica województwa dolnośląskiego może pochwalić się przychodem rzędu 300 tys. zł za udostępnienie miejsca pod stoiska gastronomiczne. Tymczasem Sopot - a jakże! - ale oszczędnościami rzędu 400 tys. zł, bo część dekoracji w ogóle nie zostanie wykorzystana. Nie twierdzę, że to źle i zdaję sobie sprawę z tego, że trójmiejski kurort jest znacznie mniejszym miastem o zupełnie innej specyfice. Uważam jednak, że warto powracać do pytania: czy można zrobić to lepiej, a jeśli tak, to w jaki sposób?
Alternatywą może być też lepsze promowanie i włączanie w funkcjonowanie Sopockiego Miasteczka Noworocznego lokalnych inicjatyw, które już teraz tak czy inaczej się odbywają, choć bez ścisłego związku z imprezą przy molo. Mowa tutaj chociażby o działalności różnych lokalnych artystów, grup morsów, organizacji pozarządowych czy innych pasjonatów, których projekty mogłyby przecież stanowić część większej całości w ramach Miasteczka Noworocznego. Czemu by nie wykorzystać do tego sceny przy molo, czyniąc ją miejscem nieco bardziej dostępnym i demokratycznym, organizując chociażby występu typu open mike?
Być może jednak tegoroczne Sopockie Miasteczko kryje w sobie coś, co pozwoli nam odkryć je na nowo. Dopóki pełny program nie zostanie ogłoszony, pozostaje nam jedynie snuć domysły i żywić nadzieję na wyczekiwany powiew świeżości.
To dobry moment, by oddać głos mieszkańcom. Czego według Was brakuje w sopockiej świątecznej ofercie? Czy chcielibyście zobaczyć w mieście więcej lokalnych tradycji, nowoczesnych technologii, a może wydarzeń integrujących społeczność? Podzielcie się swoimi propozycjami w komentarzach! Może marzycie o warsztatach świątecznego rękodzieła, występach swoich ulubionych ulicznych artystów czy innych atrakcjach, które uczyniłby spacery po Sopocie jeszcze przyjemniejszymi?
[ZT]28871[/ZT]
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz