Sopot od lat jest uznawany za jedno z najbardziej prestiżowych miast w Polsce. Malownicze położenie, bliskość morza i ekskluzywna infrastruktura sprawiają, że przyciąga zarówno turystów, jak i zamożnych inwestorów. Jednak za tą fasadą luksusu kryje się problem, który dotyka wielu mieszkańców – gentryfikacja.
Rosnące ceny nieruchomości, zmieniająca się struktura społeczna i marginalizacja lokalnych społeczności stają się coraz bardziej zauważalne. Kto tak naprawdę płaci cenę za sukces Sopotu?
Gentryfikacja - proces zmiany charakteru części miasta w bardziej skomercjalizowany, zdominowany przez osoby o wyższym statusie materialnym (SJP).
W ciągu ostatnich dwóch dekad Sopot przeszedł ogromną transformację. Rozwój luksusowych apartamentowców, renowacja infrastruktury i powstanie ekskluzywnych hoteli nadały miastu po raz kolejny wizerunek „polskiego Monte Carlo”. Deweloperzy i inwestorzy nieustannie rywalizują o nowe przestrzenie, windując ceny gruntów i nieruchomości.
Według danych z 2023 roku, ceny mieszkań w Sopocie należą do najwyższych w Polsce, osiągając średnio nawet 20 tysięcy złotych za metr kwadratowy w centrum. To oznacza, że wielu wieloletnich mieszkańców, szczególnie starszych osób czy rodzin o niższych dochodach, nie stać już na życie w swoim rodzinnym mieście.
[ZT]28278[/ZT]
Z Sopotu powoli znikają małe, rodzinne firmy i sklepy, które kiedyś - szczególnie według mieszkańców urodzonych tuż po wojnie - definiowały lokalny charakter miasta. Na ich miejscu pojawiają się ekskluzywne butiki, restauracje fine dining czy sieciówki, dostosowane do oczekiwań zamożnych turystów.
Proces gentryfikacji szczególnie dotyka mieszkańców wynajmujących mieszkania. Wraz z rosnącymi cenami czynszów są zmuszani do przeprowadzki do tańszych dzielnic Trójmiasta, takich jak Zaspa, Chylonia, Żabianka, czy okolice Trójmiasta - Rumia, Reda i miejscowości powiatu gdańskiego.
Dla wielu z nas Sopot stał się nieosiągalny finansowo. Pracuję tu całe życie, ale nie jestem w stanie pozwolić sobie na mieszkanie w miejscu, które kocham – powtarza coraz więcej byłych mieszkańców lub tych, którzy wyprowadzą się niebawem.
Gentryfikacja to nie tylko problem ekonomiczny. Proces ten zmienia również charakter miasta. Tradycyjne społeczności, które budowały lokalną tożsamość, znikają, a Sopot staje się miejscem krótkoterminowego wynajmu, luksusowych apartamentów i inwestycji „pod klucz”. Choć określenie gentryfikacji nie pojawia się zbyt często w debacie publicznej, wiele osób podejmuje działania, by go zatrzymać.
Wprowadzenie odpowiednich środków deklarują m.in. władze miasta. Wymienić można ograniczenie najmu krótkoterminowego, walkę z klubami go-go, czy próby zmiany polityki parkingowej.
Gentryfikacja jest złożonym procesem, który trudno całkowicie zatrzymać. Jednak kluczowe jest znalezienie równowagi między rozwojem a ochroną lokalnej społeczności. Czy Sopot stanie się wyłącznie miejscem dla bogatych inwestorów i turystów, czy też uda się zachować jego unikalny charakter?
[ZT]27931[/ZT]
mieszkaniec10:22, 19.11.2024
Najem krótkoterminowy działa dalej. Prezydentka Sopotu już się tematem nie interesuje.
Interesowała się, kiedy była kandydatką na prezydentkę.
10:22, 19.11.2024
411:13, 19.11.2024
Hel w lecie jest doslownie zalany turystami. Restauracje pelniutkie. Zeby cos zjesc, trzeba jechac az do Wladyslawowa ... W Sopocie tez tak powoli zaczyna byc. Za duzo tego ruchu turystycznego. Zdecydowanie ! Miasto nie jest z gumy. 11:13, 19.11.2024
refleksja11:53, 19.11.2024
no mi sie wydaje, ze Sopto skonczy jak dębki po sezonie nie ma co nawet skręcać tam - zoraz wiecej knajp sie zamyka inne zamykaka po sezonie, foodhall w krzywym nic tu nie zmieni... 11:53, 19.11.2024
daj ludziom troche z11:14, 19.11.2024
0 1
nie badz zazdrosny/a ! 11:14, 19.11.2024