W całym kraju trwa akcja „Lucyna” – czy też inaczej tzw. „psia grypa”. Protestujący policjanci od kilku dni coraz liczniej decydują się na L4, manifestując w ten sposób swoje niezadowolenie z warunków pracy i płacy. Jak podają organizatorzy akcji, na zwolnieniach w skali kraju może przebywać już nawet 10–12 tysięcy funkcjonariuszy, a liczba ta w najbliższych dniach może wzrosnąć. Sopot nie jest wyjątkiem.
Komenda Miejska Policji w Sopocie zapewnia, że ciągłość służby jest utrzymana. Oficjalnie nie podaje się jednak do wiadomości, ilu funkcjonariuszy przebywa na zwolnieniach lekarskich i urlopach. Według nieoficjalnych doniesień, na L4 może przebywać nawet połowa miejscowych funkcjonariuszy. Skala protestu jest jednak trudna do oszacowania ze względu na to, że Komenda Miejska Policji w Sopocie nie udziela informacji w tej kwestii. Warto jednak mieć na uwadze, że według oficjalnego stanowiska Komendy Głównej Policji w Warszawie większość policjantów w kraju nie decyduje się na absencję. Sprawą otwartą jest natomiast to, jak Sopot wypada na tle tej statystki.
"Naszym priorytetem jest zapewnienie bezpieczeństwa wszystkim mieszkańcom i turystom, dlatego dokładamy wszelkich starań, aby zapewnić ciągłość służb. Musimy wywiązać się z naszych obowiązków i zapewnić bezpieczeństwo każdego dnia, bez względu na to, ilu policjantów przebywa na zwolnieniach lekarskich. Z uwagi na potencjalne zagrożenie bezpieczeństwa wewnętrznego, związane między innymi z działalnością obcych wywiadów, nie przekazujemy informacji zarówno o liczbie policjantów pełniących służbę, jak i tych, którzy przebywają na urlopach czy zwolnieniach lekarskich" - informuje podkom. Lucyna Rekowska.
Jak wynika z naszych ustaleń, w przypadku nagłych wydarzeń część funkcjonariuszy przebywających na L4 gotowa jest do powrotu, aby wesprzeć kolegów i koleżanki w trudniejszych sytuacjach. Nieoficjalnie mówi się o tym, że na zwolnieniach znaleźli się zarówno członkowie referatu patrolowo-interwencyjnego, dzielnicowi, jak i funkcjonariusze kryminalni. Protest nie objął jednak wszystkich jednostek.
Wiele wskazuje na to, że sopocki protest, podobnie jak w innych miastach, nie ma na celu całkowitego paraliżu służb, a raczej wymuszenie na władzach systemowych zmian, takich jak wyższe pensje, lepsze warunki socjalne oraz skrócenie stażu emerytalnego.
Akcja „Lucyna” stanowi odpowiedź na problemy, które od lat trapią środowisko mundurowych. Funkcjonariusze biorący udział w proteście domagają się m.in. podwyżek płac, które w przyszłym roku miałyby wzrosnąć o 15%, a także powiązania budżetu formacji z PKB. Wśród żądań pojawiają się również postulaty dotyczące świadczeń socjalnych, takich jak dofinansowanie wakacji czy prawo do wcześniejszych emerytur.
"Chcemy również wyrównania świadczeń socjalnych do takich, jakie są w wojsku. Dodatków na zakwaterowanie i realnego dofinansowania do wczasów – informował Jacek Łukasik, przewodniczący Komitetu Protestacyjnego Policyjnej Solidarności, w rozmowie z Rzeczpospolitą.
O jakim dofinansowaniu mowa? Aktualnie za „wczasy pod gruszą” policjant otrzymuje 550 zł na członka rodziny. Dla porównania żołnierz może liczyć nawet na od 1,5 tys. do 2 tys. zł.
Na razie, sopoccy policjanci trwają przy swoim, a ich głos domagający się reform służby wybrzmiewa coraz głośniej. W najbliższych dniach okaże się, czy „psia grypa” faktycznie przybierze na sile, a postulaty strajkujących znajdą odpowiedź. Jak na razie mieszkańcy Sopotu mogą być pewni jednego – nadmorska miejscowość pozostanie bezpieczna.
[ALERT]1730889539436[/ALERT]
Oleole18:08, 06.11.2024
3 0
Oni jaja sobie robią. W Europie Zachodniej gdziie jest więcej gangów i imigrantów policjanci albo pracują w systemie powszechnym (Holandia, Hiszpania, Włochy, Australia, Nowa Zelandia itd) albo mają skrócony (Niemcy 61 lat) albo muszą wypracować min np 35 lat (Wielka Brytania, ) . W Japonii policjant może odejść w wieku 50 lat po przepracowaniu 30 lat ale tam tydzień pracy w policji to 54 godziny. W USA gdzie wszyscy latają z bronią i policjant co dziennie może dostać kulkę policjant musi wypracować min. 26 lat i to na ulicy. Nawet w państwie policyjnym Łukaszenki czyli na Białorusi gdzie reżim trzyma policja muszą min pracować 20 lat a u nas wymyślili sobie 18 lat - najmniej na świeci - kpiny sobie robią. Zwyczajnie chca mieć dwie pensje w wieku 35 lat czyli po 15 latach pracy i kombinują jak wymusić zmiany, jak przywrócić stare przepisy. Jak ewidentnie nadaja się do drugiej pracy to nie nadają się na emeryturę. W Czechach rozprawiono się z takimi bumelantami trzymając się przepisów - część etatów rozmundurowano a pozostałym po 15 latach dano nie 40 a 20% ostatniej pensji jako dodatek do pensji czyli musza pracować po odejściu na emeryturę aby dostać dodatek jak nie wypracują pełną emeryturą mundurową i po kłopocie. 18:08, 06.11.2024