Sopockie poranki to zazwyczaj czas, gdy miasto spokojnie budzi się do życia, a nadmorska atmosfera zachęca do spacerów i wypoczynku w ogródkach restauracyjnych. Niestety, ostatnia niedziela, 13 października, wyglądała zgoła inaczej.
Z samego rana, kiedy większość z nas jeszcze słodko spała, w ogródku jednej z sopockich restauracji miała miejsce prawdziwa demolka. W ruch poszły stoliki, krzesła, a nawet gazowe promienniki ciepła, które miały dbać o komfort gości w chłodniejsze wieczory. Sprawcą tego zamieszania okazał się 48-letni mieszkaniec Gdańska, który – jak się okazało – miał nie tylko niebywałą energię, ale i około 2 promile alkoholu we krwi.
Zgłoszenie do sopockiej policji wpłynęło tuż przed piątą rano. Funkcjonariusze niezwłocznie przystąpili do działa. Choć w chwili ich przybycia na miejsce mężczyzny przy restauracji już nie było, to dzięki otrzymanemu rysopisowi i wskazaniu kierunku ucieczki, udało się go zatrzymać kilka ulic dalej. Okazało się, że „bohater” poranka nie tylko zniszczył mienie restauracji – w tym stolarkę okienną i elewację budynku – ale też postanowił wdać się w groźby, twierdząc, że jest... żołnierzem. Snuł wizje o przyjeździe tajemniczego „prokuratora” i zasugerował, że policjanci mogą zakończyć swoją karierę jako bezdomni. Na szczęście policjanci nie dali się zbić z tropu, a awanturnik szybko trafił do celi.
Zniszczenia, jakie mężczyzna spowodował, wyceniono na ponad 8 tysięcy złotych. Oprócz uszkodzenia mienia, 48-latek będzie musiał odpowiedzieć także za kierowania gróźb karalnych, kierowania wobec policjantów groźby bezprawnej w celu zaniechania przez nich prawnych czynności służbowych i znieważenia funkcjonariuszy podczas wykonywania przez nich czynności służbowych. Teraz grozi mu do 5 lat pozbawienia wolności.
[ZT]27890[/ZT]
[ALERT]1728986852708[/ALERT]
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz